Kilka lat temu Anna Kamińska stworzyła nieopodal Elbląga magiczne miejsce. Ośrodek Okresowej Rehabilitacji Zwierząt. Początkowo działał w Jelonkach. W tym roku został przeniesiony do Nowego Monasterzyska (Młynary), gdzie obecnie schronienie znajduje się ok. 100 zwierząt.
Wszystko zaczęło się... z potrzeby serca. - Na naszym terenie dużo dzikich zwierząt potrzebowało pomocy. Nie było tutaj ośrodka, który mógłby im pomóc. Znajomi przynosili do mnie zwierzaki. Początkowo było ich pięć, potem dziesięć, a że ich przybywało musiałam wystąpić o zgodę do Generalnej Ochrony Środowiska na prowadzenie Ośrodka – opowiada Anna Kamińska.
Zgoda została przyznana w 2013 r. i szybko pod opieką Anna Kamińska miała pod opieką coraz więcej zwierząt. - Ta liczba ciągle rośnie. W 2018 r. przyjęliśmy 229 zwierzaków. Musieliśmy przenieść Ośrodek z Jelonek do Nowego Monastarzyska, bo w Jelonkach mieliśmy za mało miejsca. Szukaliśmy przede wszystkich terenu, który zapewni zwierzakom naturalne warunki – przyznała Anna Kamińska.
I udało się. - Znaleźliśmy 3 hektary ziemi, jeziorko, łąki. Teraz np. wszystkie sarny są w lesie, który jest nieopodal – dodała elblążanka.
W Ośrodku głównie schronienie znajdują dzikie zwierzęta, ale nie tylko. - Trafiają tu psy, koty, żółwie, chomiki, ale przede wszystkim mamy dzikie zwierzęta – wymieniała Anna Kamińska. - W tej chwili mamy w Ośrodku ok. 100 zwierząt. Są to sarny, lisy, lisy polarne, norki, szopy, żurawia, łabędzie, dzikie kaczki, mewy, gawrony, kawki, bieliki, myszołowy.
Zwierzęta do Ośrodka trafiają z różnych stron. - Przyjeżdżają do nas zwierzęta z całej Polski. Zdarza się, że przyjeżdża lis pociągiem z Katowic, albo ktoś przywiezie nam sarnę z Podlasia. Ale głównie są to zwierzęta z województwa warmińsko-mazurskiego, pomorskiego – mówi Anna Kamińska. - Mamy np. sarny z wypadków, albo wychudzone czy po atakach psów, z pogryzieniami. Wiosna – lato to czas wylęgów i wtedy mamy mnóstwo małych ptaków.
Za każdym ze zwierząt kryje się historia. Niestety zawsze bolesna. Niestety okrucieństwo ludzi nie zna granic. Anna Kamińska jeździ także na interwencje, by ratować zwierzęta z rąk oprawców.
Dużo interwencji mamy do zwierząt gospodarskich. Mamy w Ośrodku kilka baranków, kilka owiec. Niedawno mieliśmy interwencje na Kaszubach do kozy z koziołkiem. Zostały wyrzucone do lasu. Koziołek ma połamaną nóżkę w dwóch miejscach. Ludzie, którzy je znaleźli przez parę tygodni je dokarmiali. Zbliżały się zima i te zwierzęta pod żadnym pozorem nie mogły zostać w lesie, bo by sobie nie poradziły. U nas dochodzą do siebie, powoli zaczynają znowu ufać ludziom
– opowiada Anna Kamińska.
Zwierzęta krzywdzone są nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. - Mamy także interwencje, gdzie ludzie trzymają sarny w mieszkaniach i próbują wychować je na własną rękę. I tak sarna jest przyzwyczajona do spania na kanapie, a potem jest oddawana i ma wielki kłopot, aby się nauczyć życia na dworze. One mają bardzo wyostrzone zmysły. Kiedy są przyzwyczajane do zupełnie innych warunków, to później w środowisku, które powinno być dla nich naturalne nie przeżywają ze stresu - mówi Anna Kamińska. - Ludzie też trzymają w domach lisy, które trzymają sobie jak pieski. A z czasem, gdy w lisach budzą się instynkty i są agresywne do domowników, innych zwierząt to stają się niepotrzebne. Ale jak mają się odnaleźć w innym świecie? Ludzie nie zdają sobie sprawy, że takie zwierze nie jest już ani w świecie ludzi, ani w świecie zwierząt. Dla niego świat się zawala. Nie zaufa już do końca człowiekowi, nie ufa innym zwierzakom. Ma już swój zamknięty świat.
Zwierzęta, które trafiają do Ośrodka spotykają się nie tylko z troską o to, by wyzdrowiały na ciele, ale także z zaangażowaniem w to, by znowu uwierzyły, że człowiek może być dobry. - Jeśli mamy pewność, że zwierze porazi sobie na wolności, jest wypuszczane – dodała Anna Kamińska. - Te zwierzęta, które są ranne czy oswojone zostają u nas w Ośrodku.
Anna Kamińska w Ośrodku pracuje sama. - Niestety nie ma funduszy na zatrudnienie pracownika. Przy zwierzętach pracuje sama, ale mam cudownych ludzi, którzy mi pomagają. Prowadzą konto Ośrodka na facebook-u, organizują Bazarki. To pani Iza. Dzięki Niej możemy kupić karmę, w ogóle myśleć o dalszej budowie Ośrodka. Oczywiście Ośrodka nie byłoby też gdyby nie cudowni ludzie, którzy licytują na Bazarkach i wspierają Ośrodek. Mamy dużą pomoc od ludzi, który wystawiają fanty – zaznaczyła.
Jeśli chodzi o pomoc zwierzętom Anna Kamińska kieruje się jedną zasadą – najpierw trzeba udzielić pomocy, o rachunki za leki czy operacje można martwić się później. - Tak chyba działa większość organizacji, które ratują zwierzęta. Najpierw ratują, później martwią się na rachunki. Tak trzeba – podkreśliła Anna Kamińska.
Ośrodka nie można wesprzeć 1 procentem, ale można zrobić to w inny sposób. - Można wesprzeć nas finansowo. Można zakupić karmę różnego rodzaju – psią, kocią, suchą, mokrą. Przydadzą się też jabłka, marchew, płatki owsiane, orzechy, rodzynki. U nas wszystko schodzi. Potrzebujemy też materiałów budowlanych, ogrodzenia, bo budujemy nowe wybiegi dla zwierzaków. Oczywiście chętnie przyjmiemy też koce, wszystkie ciepłe ubrania. Możemy odebrać rzeczy z Elbląga, z dowolnego punktu. Wystarczy tylko się z nami skontaktować – zapewnia Anna Kamińska.
Aniu jesteś cudowna i piękne jest to co robisz dla zwierząt. Nie daj sobie nigdy wmówić, że jest inaczej. Jesteś jednym z najlepszych i najbardziej potrzebnych ośrodków w okolicy i do wszystkiego doszłaś sama, swoimi rękami, zaangażowaniem i ciężką pracą. Czapki z głów !
"Więcej informacji oraz możliwość kontaktu można znaleźć na facebooku." Naprawdę !!!, ciężko podać dokładny adres i nr telefonu bez konieczności używania programów szpiegujących?
To ich adres https://www.facebook.com/osrodekjelonki/ pozdrawiamy
Magda . Nic dodać , nic ująć . Tak , jak piszesz . Trzeba pomóc finansowo , bo niestety wile rzeczy trzeba po prostu kupić . Brawo dla Pani Ani .
Ania jest najlepsza! Nigdy nie odmawia pomocy, jedzie do każdego wezwania, ja nie wiem jak ona to wszystko ogarnia ale ogarnia :) Co roku przekazuje Jelonkom 1% podatku, kupuje ich kalendarze i licytuję na bazarku pani Izy. Warto wspierać Anię i jej Ośrodek , bo robi kawał wspaniałej roboty!
Lepsze pasztety i szaszłyki !!!
Biszkoptami nie karmi się zwierząt, to im szkodzi.