Burzliwe wymiany zdań między politykami coraz mniej przestają dziwić. Czy jednak, możemy przejść do porządku dziennego nad obecnością języka ulicy w sejmowych ławach? Zapytaliśmy o to elbląskich radnych.
Język ulicy coraz częściej niewiele się różni od języka polityków, a to, co mówią posłowie podczas obrad sejmu, w niczym nie licują z powagą tej instytucji. Możliwości polityków są spore, o czym niejednokrotnie już przekonywali nas podczas tej kadencji. Coraz częściej zdarzają się osobiste przytyki, niewybredne epitety pod adresem kolegów z poselskiej ławy. Do historii przeszła już awantura z lipca tego roku, kiedy podczas czytania ustawy o sądzie najwyższym, nerwy poniosły Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział w stronę opozycji, by „nie wycierała sobie swoich zdradzieckich mord nazwiskiem jego świętej pamięci brata”.
Jednak mniejszych utarczek słownych, prztyczków pod adresem reprezentantów innych partii w tej kadencji też nie brakuje. Podczas czwartkowych obrad sejmu wybuchła awantura pomiędzy politykami dwóch nieprzepadających za sobą partii Sławomirem Nitrasem (PO) oraz Ryszardem Terleckim (PiS), poinformował www.polsatnews.pl. W jej trakcie jak przekonuje Nitras marszałek miał go nazwać "pajacem". Tego samego dnia doszło do spięcia między Dominikiem Tarczyńskim (PiS) a przedstawicielami Nowoczesnej i PO. Wymianę zdań zakończył marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który zarządził trzyminutową przerwę, a po niej poinformował, że podczas Konwentu Seniorów przekazał szefom klubów, by "powstrzymali swoich posłów od nieregulaminowych wystąpień, obrażania się i wycieczek ad personam" - opisuje www.dziennik.pl.
Takich obrazków raczej nie oglądamy podczas sesji rady miejskiej. Nie oznacza to oczywiście, że radni przecież różne opcje polityczne i ich interesy zawsze się ze sobą. Czy politykom można więcej... powiedzieć, czy też oni wyjątkowo powinni uważać na słowa? Zapytaliśmy o to kilku elbląskich radnych.
Właśnie przeciw takiemu językowi wśród polityków, w tym i radnych skierowana jest moja akcja "Nie dla hejtu", którą poparli elbląscy radni. Mieszkańcy Elbląga obserwują nas, patrzą co można politykowi. Ja jestem przeciwny jakiejkolwiek mowie nienawiści, mowie, która będzie oceniała osobę, a nie jej działania. To, co się teraz dzieje to jest coś strasznego, z czym się nie godzę i nie będę się godził. Mamy piękny polski język, którym możemy się pięknie porozumiewać i pięknie różnić, ale słowa nie powinny ranić. Częste mówi się coś chamskiego, niedopuszczalnego tylko po to, aby być zauważonym, przebić się do mediów. Jeżeli tak ma wyglądać polska polityka, to ja się z tym nie godzę. W naszym mieście podczas obrad rady chyba nie doszło do takiej sytuacji. Gdyby tak się działo, będę stanowczo reagował i przypominał, że na początku tej kadencji radni zobowiązali się do tego, że rozmowy, wymiany zdań między nami będą miały ludzką twarz i nie były napastliwe. To, co robimy, można oceniać, może się to podobać lub nie, ale wycieczki osobiste, nie są dopuszczalne
- mówi Wojciech Rudnicki (SLD).
- Staram się, żeby sesje przebiegały w sposób kulturalny, na poziomie wzajemnego szacunku. Uważam, że tak powinno być w każdym urzędzie, na sesji, a także w instytucji, jaką jest sejm. Niestety im wyżej tym polityka jest bardziej gorąca i obejmuje więcej ważnych spraw. Może trudniej w sejmie zapanować nad tymi emocjami, gdy te podziały są tak mocne. W samorządzie zawsze to jest łatwiejsze, ponieważ tutaj współpracujemy na co dzień. Tej kultury czasami jednak brakuje po każdej stronie, nie dotyczy to jednej opcji. W każdym ugrupowaniu zdarzają się takie wypowiedzi nazbyt ostre, emocjonalne, które są niepotrzebne. Nie powinniśmy obrażać się nawazajem - rzekonuje Marek Pruszak (PiS).
Uważam, że w polityce czasami nie da się uniknąć emocji, to jest kwestia różnicy poglądów, a także innych czynników. Mnie też zdarzało się pojechać ostro. Ja jednak wychodzę z założenia, że najważniejsze jest to, żeby działać. Chamstwa jednak nie powinno być. Jesteśmy osobami publicznymi i nie powinno dochodzić do skrajnych sytuacji
- dodaje Maria Kosecka, (radna niezrzeszona).
- Nie chcę oceniać postępowania konkretnych osób. Mogę jedynie mówi o tym, co ja bym zrobił, zresztą chyba na obradach podczas sesji rady miejskiej nigdy nie przekroczyłem pewnych granic. To są moje zasady. Czy politykom wolno więcej? Nie wydaje mi się. Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie powinni świecić przykładem. Wiem, że czasem w polityce puszczają nerwy, dochodzi do zdziczenia, ale moim zdaniem nie powinno tak być - mówi Michał Missan (PO).
Samorządowcy, choć wyjątkowo zgodni, jeśli chodzi o odpowiedzialność polityków za słowa, nie mają jednak wątpliwości, że kampania przed wyborami samorządowymi w 2018 może być wyjątkowo ostra pod tym względem.
Nie przygotowujemy się do kampanii pod tym względem. Liczymy się jednak z tym, że takie ataki mogą być. To jest naturalne. Ja jednak mogę zadeklarować, że z mojej strony ciosów poniżej pasa nie będzie. Jak się zachowają inni trudno mi powiedzieć. Na końcu jest jednak zawsze urna i to tam poddajemy się pod ocenę wyborców
- mówi Michał Missan.
- Myślę, że ta kampania na pewno będzie ostrzejsza niż przed poprzednimi wyborami. Chociaż w samorządzie jest zawsze troszeczkę łagodniej niż w parlamencie i dobrze by było, aby ten szacunek był zachowany - dodaje Marek Pruszak.
Radna Kosecka przyznaje z kolei, że spodziewa się, że przed wyborami kandydaci będą rywalizowali na "dokonania", nawet te cudze.
Myślę, że jeśli chodzi o sam język, to nie będzie gorzej niż do tej pory. Uważam zresztą, że powinniśmy rywalizować ze sobą na kompetencję, merytorykę, działanie, a używanie nieprzyzwoitych słów nie powinno mieć miejsca. Jednak myślę, że walka będzie ciekawa. Tutaj rywalizacja będzie na wyścig, pokazywanie, że ja zrobiłem tyle i mogę zrobić więcej, a nie zawsze tak jest. Często aktywność uwidacznia się dopiero przed wyborami, a działanie powinno być stałe
- dodaje Maria Kosecka.
Pan Pruszak bardzo dobrze prowadzi obrady i stara się być kulturalny co do wice bez komentarza .Politycy muszą być wyraziści ,odważni a przede wszystkim pracowici .
Sorry autorko ale czy nie rzetelniej byłoby , a to ważne podać przy nazwisko tu cytuję "...dodaje Maria Kosecka..." w nawiasie do rady miasta dostała się z listy Platformy Obywatelskie? Wszak to ważne jaki elektorat czyjej partii ja wybrał prawda? Bo przecież sympatycy SLD czy PIS na nią nie głosowali!
Maria Kosecka ma swój stały elektorat i tak to wygląda kacie zazdrośniku .Obsesje się leczy
Język to nawet mieliśmy utrwalony na taśmie, który dotknął panią Kosecką., aż sprawa trafiła do Sądu. Często było opisywane na stronie, a jaki jest wynik ? A kto to Są politycy?
Do mieszkaniec no to zobaczymy jak wystartuje w przyszłym roku ale nie z listy Platformy Obywatelskiej ile zdobędzie głosów?! Dobrze? Bo takich jak ona było już wielu i bardzo się dziwili potem....
Jak się nie ma argumentów, to wówczas używa się wulgaryzmów, inwektyw i wszelkiego jadu. Tylko, że to bardzo źle świadczy o osobie, która w ten sposób komunikuje się ze swoim adwersarzem. Najczęściej jest to też osoba która ma problemy z samym sobą. Dopóki będzie tzw. poklask "takich" osób, to te osoby czują się dowartościowane i niestety coraz bardziej bez karne. Bo czują się / za zgodą władzy? /, że są uprzywilejowanymi i "wybranymi". Jak długo, jak długo jeszcze?
Do klik sorry ale nie masz racji osoby przeklinają i używają słów ogólnie uznanych za niestosowne kiedy jest potrzebna terapia szokowa aby kogoś zastanowić dlaczego druga osoba użyła takich słów a nie innych!
Nie zrozumiałeś w czym rzecz - Opus Dei -
Obserwuję elbląską scenę! polityczną od dawna. Staram się być obiektywnym obserwatorem i mogę jednoznacznie stwierdzić, że tylko kilka osób zasługuje na tytuł radnego, reszta to tylko marionetki w rękach klik partyjnych. Oczywiście w moim rankigu na pierwsze miejsce wysuwa się p. Kosecka która jako jedyna nie daje się partyjnictwu i ma swój, sztywny kręgosłup.
Te lokalny patriota zobaczymy jaki będzie miała sztywny kręgosłup jak przyjdzie startować z listy partii jeszcze nie wiadomo której?!