Debiutancki tomik poetycki „Samopas” Dominiki Lewickiej – Klucznik został nominowany do Nagrody Poetyckiej im. K. I. Gałczyńskiego „Orfeusz” 2014 w kategorii Orfeusz Mazurski. Ogłoszenie pięciorga autorów, którzy zakwalifikowali się do finału będzie miało miejsce 6 czerwca, natomiast laureata poznamy 28 czerwca podczas uroczystej gali w Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu.
Kim jest Dominika Lewicka-Klucznik? To kobieta aktywna, zaangażowana i utalentowana. Jest nauczycielem j. polskiego w Liceum Plastycznym w Gronowie Górnym, recenzentem i instruktorem teatralnym oraz prezesem Stowarzyszenia Alternatywni, które na mapie elbląskich organizacji pozarządowych pojawiło się całkiem niedawno.
Zapraszamy do lektury wywiadu z Dominiką Lewicką-Klucznik, prezesem Stowarzyszenia Alternatywni. Kilka słów o niej, o jej inspiracjach, pracy i twórczości, który przeprowadziła Agnieszka Kopczyńska, ze Stowarzyszenie Alternatywni
- Podczas zakładania Fanpage’a Facebook prosi o podanie trzech słów opisujących zakładaną stronę. Gdybyś miała w trzech słowach określić samą siebie to jakie byłyby to słowa?
- Dziewczynka, wyjątek, poszukiwaczka
- Jesteś prezesem nowo powstałego Stowarzyszenia Alternatywni. Wykiełkowało ono w Alternatywnym Elbląskim Klubie Literackim. Czy mogłabyś powiedzieć kilka słów o tych dwóch tworach i Twoim udziale w ich powstaniu?
- Pięknie powiedziane – twory. Odnoszę nieodparte wrażenie, że i Klub i Stowarzyszenie powstały z potrzeby i energii tak wielu różnych osób, bardzo różnych, a przy tym niesamowitych. To takie wewnętrzne parcie, by działać i nawet jeżeli nie tworzyć literacko, to wspierać, być, korzystać. Jestem dumna z tego, jak wyjątkowe osoby tworzyły Klub, przewinęły się przez kilka lat jego działalności i w dalszym ciągu do nas dołączają. Zadziwiające jest, że coraz bardziej wykraczamy poza granice Elbląga, a nawet województwa. I być może też to stało się pretekstem do zorganizowania się bardziej formalnie. Mamy różne doświadczenia z sektorem pozarządowym, ale przez kilka lat zdążyliśmy już się sprawdzić, wiemy, na kogo można liczyć. Chcemy coraz mocniej działać w sferze literatury i kultury Elbląga (i nie tylko) i stąd też konieczność sformalizowania się. A ja? Lubię tak po prostu się angażować. Bardzo imponują mi ludzie w Klubie, ich doświadczenia, sposób kreowania świata. Staram się ich jakoś ogarnąć i chyba mi się to udaje.
- Skąd nazwa Alternatywni?
- Początki wiążą się oczywiście z Klubem, którego główną ideą była opozycja względem tego, co dzieje się, a raczej powinnam powiedzieć, co nie dzieje się w literaturze w Elblągu. To było jakiś czas temu. Odnoszę wrażenie, że wiele się zmieniło, ale jest jeszcze cały ogrom możliwości, które zamierzamy wykorzystać. I niech Alternatywni będą przeciw pop-rzeczywistości, malkontenctwu i teoriom, że nic się w tym mieście nie dzieje.
- Dlaczego dokonałaś takich, a nie innych wyborów dotyczących swojego życia zawodowego i co pchnęło Cię w stronę literatury?
- O rany. Czasami myślę, że mam bardzo ograniczony wpływ na swoje życie. Udawało mi się zawsze poznawać wspaniałych i wartościowych ludzi. Gdyby nie fatalny nauczyciel matematyki w liceum to zapewne studiowałabym na jakimś kierunku ścisłym, bo królową nauk wprost uwielbiam. Gdybym dostała po studiach pracę w Olsztynie, zapewne nie byłoby mnie tutaj. Tych przypadków jest zdecydowanie więcej. A literatura zawsze była. Pisałam na studiach, bardziej do szuflady oczywiście. Klub mnie zmotywował, by wrócić do pasji odłożonej na górną półkę z racji różnych innych egzystencjalnych ważności. Teraz jakoś tak dobrze mi z tym dualizmem. Nauczycielem nie jestem z przypadku - bardzo lubię swoją pracę. A najbardziej oczywiście młodzież. Liceum Plastyczne to tez niesamowity zbieg okoliczności. I chyba jeden z najtrafniejszych życiowych wyborów.
- Jak radzisz sobie z łączeniem tak wymagających ról w swojej codzienności? Nauczycielka i wychowawczyni w Liceum Plastycznym, aktywna literatka i recenzentka teatralna, prezes Stowarzyszenia Alternatywni, a przede wszystkim mama dwojga dzieci i żona jednego męża. Dużo tego…
- Troszeczkę, ale znam kobiety jeszcze bardziej zaangażowane. Po prostu to jest wszystko, co kocham. A na rzeczy, które kocham, mam zawsze czas. Nie ukrywam, że często jest w biegu, ale należę do osób dobrze zorganizowanych i staram się nie mieć wyrzutów sumienia, że czegoś nie zrobiłam, czy nie dopięłam do końca. Robotem jednak nie jestem. Czerpię niesamowitą przyjemność z aktywności i to właśnie takiej twórczej. A siedzenie i „nicnierobienie” – to zdecydowanie nie dla mnie. Mój mąż wie, że upierdliwa jestem jedynie gdy się nudzę.
- Niedawno wydałaś swój debiutancki tomik poetycki. Czy mogłabyś powiedzieć kilka słów na temat tego wydawnictwa?
- Z perspektywy kilku miesięcy cieszę się, że zostałam postawiona pod ścianą i trochę zmuszona do zebrania tekstów w ten tomik. To nie jest wydawnictwo, po które sięga się dla relaksu czy przyjemności. I to chyba ciężar gatunkowy tych wierszy tak trochę zastanawia. I te notoryczne pytania, ile mnie jest w podmiotach lirycznych. Podoba mi się „Samopas” i może jeszcze kiedyś uda mi się wydać jeszcze coś. Mam zamach na prozę, ale jakoś czasu mało.
- Jakie są Twoje dalsze plany? Pytam zarówno o te w kontekście działań stowarzyszenia, jak i o plany literackie
- Należę do osób, które nie lubią robić dalekosiężnych planów. Stowarzyszeniowo – mamy już napisane projekty na działania kulturalne i literackie. Mam nadzieję, że uda się pozyskać dofinansowanie do ich realizacji. Na zapleczu głowy jeszcze wiele pomysłów. Literacko – zbiór miniatur prozatorskich (jeszcze w rozsypce). A reszta? Zobaczymy, co przyniesie los.
brawo Dominiko
gratulacje