W tym roku II Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Jagiellończyka obchodzi 70-lecie istnienia. Z tej okazji w sobotę (10.10), w Teatrze im. Aleksandra Sewruka odbyła się Gala, podczas której niespodziewanie na scenę wszedł m.in. Henryk Bułhak. Elblążanin rozpoczął naukę w II LO w 1946 r. Co miał do powiedzenia?
Wśród licznych wystąpień życzenia ze sceny składał m. in. Prezydent Elbląga Witold Wróblewski, wicewojewoda naszego województwa Grażyna Kluge czy senator RP Witold Gintowt-Dziewałtowski.
W programie uwzględniono czas, w którym oprócz zaproszonych gości głos mogli zabrać absolwenci II LO. W tej części na scenie pojawił się profesor chemii, Janusz Rachoń.
- Sprowokowany zostałem, ponieważ większość występujących, to są osoby młodsze ode mnie i sięgają pamięcią tylko do tzw. nowej ery - rozpoczął swoją wypowiedź Janusz Rachoń. - Muszę powiedzieć, że II LO miało wyjątkowe szczęście do dyrektorów od samego początku, od 45 roku. Nie tylko ostatnio.
Podczas swojego wystąpienia mówca zwrócił uwagę na jakość nauczania, jaką zapewniało II LO. - Ja jestem bardzo dumny, że jestem absolwentem II Liceum Ogólnokształcącego i muszę powiedzieć, że w odróżnieniu od dyrektora teatru, miałem więcej szczęścia niż on, bo nie miałem nauczycieli, którzy wtłaczali nam wiedzę do głowy. Ja miałem nauczycieli, którzy nauczyli mnie logicznego, samodzielnego myślenia - podkreślał. - I to nie wyłącznie na lekcjach matematyki, gdzie pan profesor Jakubowski wyznawał filozofię o konieczności kształcenia matematycznego dla humanistów, czy pani profesor Cymorek, ale również pani profesor Andrzejewska na języku polskim. Ja nie wiem czy dzisiaj w ogóle są takie lekcje.
W czym, jego zdaniem, tkwił sekret dobrej szkoły, z której można było wynieść nie tylko nowe znajomości, ale i wiedzę?
Po pierwsze trzeba pamiętać, że ja studiowałem w II Liceum Ogólnokształcącym, ewidentnie studiowałem, a nie uczyłem się. To były lata 60-te, gdzie odwaga cokolwiek znaczyła. Pan profesor Dymczak mówił o Katyniu, a na lekcjach języka polskiego można było mieć swoje zdanie, nie było prawdy objawionej, jednej obowiązującej
- zaznaczył Janusz Rachoń.
Na koniec elblążanin podziękował wszystkim nauczycielom, od których miał okazję wiele się nauczyć. - Na ręce tutaj obecnej pani profesor Minkiewicz, która od tamtego czasu jak ja byłem w szkole nic się nie zmieniła, co więcej ma doskonałą pamięć, bo mnie rozpoznała, składam serdeczne podziękowania wszystkim nauczycielom, z którymi ja miałem do czynienia. Myśmy wyznawali filozofię być, a nie mieć - stwierdził. - Jestem świadomy, że w latach 60-tych nam łatwiej było wyznawać tę zasadę, być a nie mieć, bo nie było czego mieć, ale kadra pedagogiczna II Liceum Ogólnokształcącego moje pokolenie nauczyła wrażliwości społecznej, a przede wszystkim logicznego, precyzyjnego myślenia i byliśmy świadomi co to jest dobro wspólne, które trzeba wspólnie budować.
Niespodziewanie na scenie znalazł się także absolwent Henryk Bułhak, który jak przyznał naukę w II LO rozpoczął w 1946 r. - Szanowni Państwo, myśmy się w kilka osób skrzyknęli tutaj, i koledzy trochę mnie wypchnęli, żebym ja zabrał głos. Postaram się nie zanudzać Państwa, choć w moim wieku zdarza się to czasami robić - przyznał. - Ja i kilku z nas, należymy do najstarszej grupy absolwentów, którzy zaczynali. Moi koledzy, których tu wymienię: inż. Andrzej Wiśniewski, płk. Aleksander Przybylski i redaktor Jan Budkiewicz, zaczynali w 1945 roku, ja w 1946 roku, wtedy, kiedy rzeczywiście Elbląg leżał w gruzach, nie tak jak obecnie Polska nasza też podobno leży w gruzach.
Podczas swojego wystąpienia elblążanin przeniósł zebranych do czasów swojej młodości.
Moi koledzy siedzieli pod kapiącym dachem naszej kochanej budy, jaką był budynek na skrzyżowaniu ulic Szymanowskiego i Królewieckiej. Tam ludzie, którzy przyjechali tu z różnych stron, obolali po Powstaniu Warszawskim, wracaliśmy z Syberii, z Kazachstanu, z Wileńszczyzny, z południowych kresów wschodnich, zaczynali tworzyć nową społeczność. Byliśmy młodzieżą, która maszerowała karnie do Kościoła św. Pawła, właśnie nasze pierwsze liceum. Nie mogę darować, że dopuszczono się tego, że pierwsze liceum, ta szkoła, która pierwsza zaznaczyła tu polską obecność, została nazwana, nie wiem dlaczego, drugim liceum. Bardzo byłoby elegancko, gdyby drugie liceum, któremu składam najlepsze życzenia, zrezygnowało z tej swojej jedynki i przekazało ją nam
- podkreślił.
Choć elblążanin liceum ukończył ponad pół wieku temu wciąż z sentymentem wspomina tamten okres. - Z największym szacunkiem i największą wdzięcznością myślę o profesorach, takich jak świętej pamięci profesor Maria Blaszewska, bardzo skromna i bardzo mądra pani, świetna polonistka, jak prawy, surowy czasami, świętej pamięci profesor Dymczak. On zrobił ze mnie, bardzo przeciętnego i bardzo miernego, ale prawie, że historyka. Z kolei profesor Witold Surynowicz był tak łaskawy, że jednak postawił mi 3 z matematyki, co pozwoliło mi zdać maturę. Bardzo czule mogę powiedzieć jeszcze o małżeństwie państwa Puczyłowskich, którzy wykładali - ona przyrodę, a on fizykę. No i dyrektorzy -profesor Bartkiewicz i później profesor Lizak - opowiadał.
Jak sam przyznał, ówczesne czasy nie należały do najłatwiejszych.
Razem z Alkiem Przybylskim robiłem w 1947 roku małą maturę. W tym samym roku robił maturę nieobecny tutaj, ale niewątpliwie wybitny nasz absolwent, prof.dr hab.inż. Marian Cichy, prorektor Politechniki Gdańskiej. Nie każdy mógł szkołę ukończyć. Matury nie zdał m.in. Andrzej Wiśniewski, który został wyrzucony karnie za to, że powiedział parę słów na temat rzeczywistości PRL-owskiej. 10 lat temu został przywrócony jako nasz absolwent. Ta Polska, która istnieje jest naszym ogromnym i wielkim darem. Nie chcę robić żadnej polityki, ale naprawdę kiedy ja, z perspektywy swoich 85 lat, myślę o Polsce, patrzę na tę Polskę z dumą! -
zakończył swe wspomnienia, za które zgromadzeni w teatrze dziękowali owacją na stojąco.
Część oficjalną podsumowała obecna Dyrektor II LO, Agnieszka Jurewicz. - W imieniu całej społeczności szkolnej bardzo dziękuję wszystkim przedmówcom za bardzo miłe słowa, za życzenia. Mam nadzieję, że uskrzydlą nas na kolejne 70 lat - stwierdziła. - Jubileusze są jak przystanki w długiej wędrówce. Pozwalają nam zatrzymać się w drodze by ocenić przebyty etap, by wytyczyć nowe cele, a przede wszystkim by nabrać sił i energii do dalszej drogi. Dziś obchodzimy podwójny jubileusz - 70-lecieistnienia II Liceum Ogólnokształcącego w Elblągu, pierwszej szkoły średniej w powojennym Elblągu, oraz początki szkolnictwa w Elblągu, 480-tą rocznicę powstania Gimnazjum Elbląskiego, pierwszego w Polsce gimnazjum humanistycznego, które od 1882 roku do końca wojny mieściło się w budynku przy ulicy Królewieckiej 42, dzisiejszej siedzibie II LO.
O tym, jak wiele szkoła może znaczyć dla ucznia może świadczyć fakt, że obecnie w II LO pracuje aż 14 jego absolwentów.
"wtedy, kiedy rzeczywiście Elbląg leżał w gruzach, nie tak jak obecnie Polska nasza też podobno leży w gruzach" - bosze, kolejny, który udaje mądrego a niewiele rozumie z otaczającej Go rzeczywistości.
a jak piszą absolwenci II LO? "lata 60-ąte", czy "lata 60-te"
W opresyjnej komunie o Katyniu, w latach 60-tych, to niemożliwe no przecież wy mieliście wspólne żony? - to czego wam k..... brakowało bezdomnych, bezrobotnych, a może Panów i obcej zachodniej władzy która będzie doić naród jak w IIRP
pytam po co tam był Cieśliński, Wcisła, Gelert i Wilk? po co chcieli się pokazać? Bo wybory zaraz? WSTYD i ŻENADA.!!!!!!