W Polsce, na dzieci nałożony jest obowiązek nauki do ukończenia 18 roku życia. Zdarza się jednak, że młodzież nie wywiązuje się z tego obowiązku i z różnych przyczyn przerywa naukę. Przeprowadzka, ciężka sytuacja rodzinna, ciąża, trudności w nauce czy po prostu lenistwo to niektóre z powodów, dla których młodzież nie kończy szkoły.
Nauczyciele i pedagodzy w gimnazjach, w pewnym stopniu kontrolują i mają nadzór nad tym co dzieje się z ich uczniami. – Jeśli uczeń przestaje z jakiegoś powodu przychodzić do szkoły to zawsze dostajemy informacje o tym, że na przykład zmienił szkołę. Zazwyczaj takie kroki są poprzedzone wizytą rodzica, bo nie zdarza się, żeby z dnia na dzień dziecko przestało chodzić do szkoły – mówi Beata Gadomska, dyrektor Gimnazjum Nr 1 w Elblągu. – Jeśli dziecko nie pojawia się w szkole, zawsze w pierwszej kolejności kontaktujemy się z rodzicami i pytamy co się dzieje – dodaje.
W wyniku panującego w Polsce obowiązku szkolnego, nauczyciele i pedagodzy są zobligowani do monitorowania losów uczniów w czasie ich edukacji. Jak mówi Pani dyrektor zdarzają się sytuacje, kiedy uczniowie przestają chodzić do szkoły np. z powodu przeprowadzki, wyjazdu lub zmiany szkoły. – Jakie są losy uczniów po opuszczeniu naszej placówki nie wiemy. Ale zawsze szukamy ucznia i zazwyczaj uzyskujemy informacje. W ostateczności sprawą zajmuje się pedagog lub psycholog i przeprowadza tak zwany wywiad środowiskowy, gdzie sąsiedzi mówią o tym, jakie są losy danej rodziny. Z takiego działania zawsze jest spisany protokół i wiemy co się z takim uczniem stało – tłumaczy Beata Gadomska.
Jak zauważa Hanna Trybińska, dyrektor Gimnazjum Nr 4 w Elblągu wagarowiczów jest coraz mniej i praktycznie w każdym wypadku szybka reakcja ze strony szkoły jest gwarancją sukcesu. – Są uczniowie, którzy powtarzają klasy, ale raczej nie zdarza się, aby uczeń tego gimnazjum nie skończył – mówi dyrektor. – Są specyficzne przypadki, gdzie uczniowie są kierowani do ośrodków socjoterapeutycznych czy ośrodków wychowawczych i tam kończą szkołę – dodaje.
Na przestrzeni 7 lat, Hanna Trybińska zauważyła znaczną poprawę zachowania uczniów. Nie ma z nimi takich problemów wychowawczych i są oni bardziej skłonni do współpracy. – Obecnie udaje nam się szybko zauważyć problem, objąć ucznia opieką i nadzorem. W takich przypadkach staramy się współpracować z rodzicami czy kuratorem, w szkole są psycholodzy, pedagodzy, którzy wspólnie podejmują skuteczne działania – mówi dyrektor Gimnazjum Nr 4.
W monitorowaniu losów dzieci i młodzieży szkolnej ma pomóc System Informacji Oświatowej. Nowa technologia, która ma niebawem znaleźć zastosowanie w praktyce, będzie identyfikowała uczniów po wpisaniu numeru PESEL. Umożliwi to „śledzenie” ich także wtedy, kiedy zmienią szkołę czy miejsce zamieszkania.
Niestety, po uzyskaniu pełnoletności nauczyciele nie mają prawa ingerencji w ścieżkę edukacyjną swoich uczniów. Dorośli uczniowie sami decydują o sobie i o tym, czy chcą czy nie chcą kontynuować naukę.
ha ha ha Pani Trybińska opowiada bajki, wystarczy podejść pod Gim 4 i obraz "coraz grzeczniejszych" uczniów pada na pysk. Wszechobecne chamstwo, brak nadzoru ze strony rodziców i świadomość że i tak nic mi nie zrobią to codzienność polskich gimnazjów. Obowiązek szkolny powinien być do 16 roku życia bo to chore że patologia 17 letnia jest w klasie z 13 latkami.
"Niestety, po uzyskaniu pełnoletności nauczyciele nie mają prawa ingerencji w ścieżkę edukacyjną swoich uczniów. Dorośli uczniowie sami decydują o sobie i o tym, czy chcą czy nie chcą kontynuować naukę." Dlaczego: "niestety"? Takie jest prawo.
obseerweer - to chyba nie widziałeś Gim 4 sprzed kilku i kilkunastu lat - teraz rzeczywiście uczniowie się "coraz grzeczniejsi" ;) A może ktoś mi powie w końcu jak to jest - czy nauka jest obowiązkowa do 18 roku życia, czy do 18 roku życia LUB skończenia gimnazjum? Sama znam osobiście kilka osób, które zakończyły edukację w terminie - 8klasową podstawówkę w wieku 15 lat lub gimnazjum w wieku 16 lat i dalej do innej szkoły nie poszły, ani opieka społeczna ani inne służby się nimi nie interesowały. Jak to jest w końcu z tą obowiązkową edukacją?
Jestem na emeryturze, więc mam dużo czasu. Obserwuję jak niektóre młode osoby w drodze do szkoły, zatrzymują się przy wymienniku by wypalić papierosa. O dziwo to dziewczyny. Podobnie jest obok mego garażu. Całymi dniami słyszę jak młodzież tam przebywa zamiast w szkole. Ja sam pochodzę z wieloletniej rodziny. Moją ambicja było by się wykształcić. Sam na to zarobiłem. Pracowałem od młodości. Dziś mam dobrą emeryturę i na wiele rzeczy mnie stać. Jak patrzę na tą młodzież o której wcześniej pisałem, to widzę ich za kilkanaście lat, jak chodzą do opieki społecznej lub jak grzebią w śmietnikach. Kowalem swego losu ( poza szczególnymi przypadkami) jesteśmy sami. Trzeba mieć tylko trochę wyobraźni. A przyszłość swą zobaczymy jak będzie wyglądać i na co zapracowaliśmy.
Do przedmówcy, niestety ludzi nie uszczęśliwisz na siłę jeżeli ktoś jest genetycznie głupi to nie ma dla niego ratunku! Mamy demokrację i każdy jak chce może sobie niszczyć zdrowie papierochami, może się nieuczyć i skończyć edukację na gimnazjum a potem grzebać w smietnikach! Luzie mają wolny wybór, jeżeli wybrali taki los to ich sprawa!
Obowiązkowa nauka powinna być do 25 lat , a póżniej na bezrobotne i na emeryturę.
Współczesna młodzież jest żałosna. Miałem dwie stażystki z Technikum Informatycznego. Paniusie cały dzień pitoliły o "szopenie" a do roboty dwie ręce lewe. Na wszelkie prośby aby zaczęły wykonywać swoje powierzone obowiązki,odpowiadały w sposób arogancki bez poszanowania człowieka. Ciągle tylko komórka,sms-sy i papieroski. Na rzeczowe uwagi odpowiadały na zasadzie "chyba ty". Mam nadzieję że wyjadą na wyspy gary szorować.