3 marca, w Teatrze im. Aleksandra Sewruka, miała miejsce premiera musicalu „Ania z Zielonego Wzgórza”. Publiczność wyraziła swój zachwyt owacjami na stojąco, dzięki czemu na bis usłyszała jeszcze raz piosenkę maturzystów. Po spektaklu, już na Małej Scenie, zebrali się aktorzy, realizatorzy, zespół techniczny i wszyscy ci, których wkład w realizację sztuki był nieoceniony. Po co?
- Realizacja „Ani z Zielonego Wzgórza” na deskach naszego Teatru była 82. realizacją tego tytułu w Polsce, od roku 1963. Pierwsza premiera miała miejsce w Teatrze im. Stefana Jaracza Olsztyn – Elbląg, 26 września1963r. ,w reżyserii Andrzeja Konica. Od tamtej pory Ania w Elblągu realizowana była jeszcze dwukrotnie (1975 i 1982) – przypominał podczas premiery dyrektor teatru Mirosław Siedler, który jednocześnie wyreżyserował najnowszą wersję elbląskiej Ani.
W sobotę, 3 marca, teatromani zostali zaproszeni na wyjątkowe spotkanie. Na dużej scenie teatru można było zobaczyć perypetie rudowłosej dziewczynki, które, szczególnie ta starsza część publiczności, znała doskonale. Dzięki temu, że najważniejsze wątki historii zostały przedstawione na scenie, młodsza widownia mogła poznać dzieje bohaterki od jej pojawienia się na Zielonym Wzgórzu do uzyskania świadectwa dojrzałości. W trzygodzinnym spektaklu (w tym dwie przerwy) udało się jednak przemycić coś więcej.
Widzowie zostali przeniesieni do miasteczka Avonlea, z którego nie chcieli wracać. Młodsza część widzów z zapartym tchem wyczekiwała kolejnego ruchu, słowa, gestu tytułowej Ani. Patrycja Baczewska, która gościnnie wystąpiła w elbląskim teatrze, porwała swą grą wszystkich zgromadzonych.
Na uwagę niewątpliwie zasługuje również Teresa Suchodolska, która rewelacyjnie przedstawiła postać Maryli, z pozoru twardą i rygorystyczną, w głębi duszy ciepłą, taktowną i mądrą kobietę.
Zgromadzona na premierze publiczność nie szczędziła słów uznania. Zachwyt słychać było podczas każdej przerwy, jak i po spektaklu.
Po premierze dyrektor teatru zaprosił na Małą Scenę, wszystkich, którzy przyczynili się do stworzenia tego spektaklu. Za ciężką pracę i efekt końcowy Mirosław Siedler chciał podziękować wszystkim osobiście.
Pierwsze słowa uznania skierował do Patrycji Baczewskiej. Przypomnijmy, że w 2016 r. Mirosław Siedler wyreżyserował spektakl „Ania z Zielonego wzgórza” w Teatrze Muzycznym w Lublinie, gdzie tytułową Anię (nie Andzię!) grała właśnie Patrycja Baczewska. Po sukcesie w Lublinie dyrektor elbląskiego teatru postanowił zrealizować ten spektakl w naszym mieście. Choć różnic w tych sztukach było wiele, jedno musiało być takie samo – aktorka odtwarzająca główną rolę.
Patrycja to tytan pracy, a do tego jest skromna. Patrycjo, już w Lublinie byłaś Anią, ale tutaj ta Ania rozkwitła. Dziękuję Ci
– mówił po premierze Mirosław Siedler.
Za stworzenie niezwykłych postaci podziękowania otrzymali również Teresa Suchodolska (Maryla) i Lesław Ostaszkiewicz (Mateusz).
Wyróżnieni przez dyrektora zostali także Iza Toroniewicz (scenografia i kostiumy), Violetta Suska (choreografia), Zbigniew Karnecki (muzyka), Kazimierz Kowalski (realizacja świateł), Maciej Wojtyszko (teksty piosenek) i Dariusz Łapkowski (przygotowanie wokalne aktorów).
Specjalnie podziękowania dyrektor skierował do Beaty Przewłockiej (asystentki reżysera), której ciężka praca i umiejętności organizacyjne były przy tej realizacji na wagę złota.
Cały zespół aktorski zasługuje na słowa uznania. Udało nam się stworzyć spektakl, który powoduje radość. Na brawa zasługuje nasza zaprzyjaźniona młodzież, która brała udział z realizacji tego spektaklu. (…) Mamy zasługujących na uznanie czterech montażystów, dzięki którym na scenie dochodzi do szybkich zmian. Podsuwali pomysły, rozwiązania. (…) Mamy niezastąpiony zespół techniczny. (…) Wielkie brawa należą się także pracowni, gdzie powstawała scenografia i dla pracowni krawieckiej, skąd mamy te piękne kostiumy
– wymieniał Mirosław Siedler.
Zespół nie zapomniał o reżyserze, któremu na pamiątkę sprezentował m.in. duże zdjęcie grupowe zespołu „Ani z Zielonego Wzgórza”. - Idealnie miejsce będzie nad łóżkiem – śmiali się.
Tak łatwo ludziom przychodzi krytyka, szczególnie ta anonimowa – w internecie. Miło posłuchać osób, które dla odmiany mówią o sobie nawzajem dobrze. Warto doceniać talent innych i mówić im to wprost, nawet jeśli jesteśmy przekonani, że na pewno inni już im to powiedzieli. Jedno złe słowo potrafi przyćmić sto dobrych – zatem nie szczędźmy słów uznania, bo tych, którym chce się tworzyć, sprawiać innym przyjemność poprzez np. sztukę, należy wspierać! Chociażby dobrym słowem! To nic nie kosztuje, a może uskrzydlić.
Znowu manipulujemy przy plusach i minusach? Jesteś żałosna!
i znowu Wcisła, do cholery, przestańcie pokazywać tego nieroba, ile można patrzeć na tego lansera
kto to jest ten na zdjęciu nr.5 ten starszy w garniturze, to chyba radny ale za kołnierz nie wylewa?
precz z Wcisłą, tu chyba nawet ze swoja rodzinką, ja bym się wstydziła pokazać z takim pajacem, obłudnikiem, wstyd