Na Dużej Scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu niebawem pierwsza premiera w 2018 roku - po 36 latach ponownie zagości „Ania z Zielonego Wzgórza”. Bohaterka kultowej powieści Lucy Maud Montgomery to pozornie grzeczna i spokojna dziewczynka. W elbląskiej realizacji widzowie zobaczą ją w wersji nieokiełznanej. O przygotowaniach do spektaklu opowiedziały - odtwórczyni roli Ani Shirley - Patrycja Baczewska i wcielająca się w rolę Maryli Cuthbert - Teresa Suchodolska oraz reżyser spektaklu Mirosław Siedler.
Czym „Ania z Zielonego Wzgórza” zachwyci elblążan?
Patrycja Baczewska: Ania przede wszystkim zachwyca samą sobą. Myślę, że postać którą mam przyjemność grać, jest na tyle różnorodna i barwna, iż każde zdania jakie wypowiada będzie zachwycać widza. Nie zapominajmy, że Ania jest bardzo wrażliwą dziewczynką o wielkiej wyobraźni.
Niewątpliwym wyzwaniem jest rola Maryli, która opiekuje się niesforną Anią?
Teresa Suchodolska: Tak, to bardzo ciekawe doświadczenie, tym bardziej, że nasza Ania jest rzeczywiście bardzo niesforna. Co się zaś tyczy mojej postaci Maryli, od początku prób bardzo ją lubię. Na relację pomiędzy Anią a Marylą w naszym spektaklu niewątpliwie ma wpływ nietypowy charakter prób. Koleżanka Patrycja Baczewska przyjechała do Elbląga z opanowanym pamięciowo tekstem (Ania w spektaklu mówi prawie non stop, a spektakl trwa prawie trzy godziny) i wniosła na scenę swoją niesamowitą energię, a jako że wcześniej razem nie pracowałyśmy nad tekstem, tak jak najczęściej robimy to na próbach czytanych, nie znając jeszcze dobrze tekstu, byłam zaskoczona tempem i dynamiką, i reagowałam tak jak Maryla reaguje na Anię w spektaklu. Nie wiedziałam kiedy mam się odezwać, kiedy wstrzelić się ze swoją kwestią.
Po raz pierwszy pracuje Pani z zespołem Teatru Sewruka. Jak przebiega współpraca?
PB: Rewelacyjnie! Zespół jest złożony z bardzo ciepłych, otwartych ludzi. Tak jak Pani Teresa wspomniała, miałam już przygotowaną rolę Ani. Współpracowałam z Panem reżyserem przy realizacji „Ani z Zielonego Wzgórza” w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Tu, w Elblągu, postanowiliśmy Anię zmienić, pójść innym torem, spróbować nadać nowe kierunki, by uniknąć powtarzalności i nie popadać w schematy, więc ja również próbuję na nowo.
Mirosław Siedler: Rzeczywiście, sytuacja mogłaby wydawać się z pozoru prostsza, bo główna bohaterka jest właściwie „gotowa”. Z Patrycją narysowaliśmy, wypracowaliśmy we wspólnym trudzie postać Ani w Teatrze Muzycznym w Lublinie, ale w Elblągu zmieniło się wiele okoliczności. Są nowi koledzy, którzy są zupełnie inni jako ludzie i aktorzy, tworzą nowe postacie. Umówiłem się z całą obsadą, że będziemy szukali nowych rozwiązań scenicznych. Oczywiście pewne sytuacje determinuje scenariusz – takie jak chociażby kolejność zmian dekoracji. Muzyka również jest ta sama - autorstwa Zbigniewa Karneckiego, ale niestety nie wykonywana przez orkiestrę na żywo, tak jak to miało miejsce w Lublinie.
TS: Nasza Ania jest inna, jest taka zwariowana. Przyzwyczailiśmy się do Ani grzecznej, ułożonej, takiej z klasyki, z lektur. Na scenę trzeba wprowadzić trochę szaleństwa, żeby nie było nudno. W filmie można ustawić kamerę w lesie, na podwórku albo w klasie i obraz przeskakuje, akcja błyskawicznie przenosi się w inne miejsce a zmiany następują automatycznie. W Teatrze mamy tylko scenę i wszystko dzieje się na niej przed oczami naszych widzów. Spektakl musi mieć swoją dynamikę.
Czy sposobem by zachęcić widzów do obejrzenia tego spektaklu jest dodanie nutki szaleństwa?
PB: Nutka szaleństwa – tak! Ania bywa tak wzruszona i zachwycona tym co ją otacza, że momentami nawet nie panuje nad swoimi gestami. Jest niezwykle energetyczną i nad wyraz ekspresyjną osóbką.
MS: I nie jest to zabieg, który wynika jedynie z chęci zainteresowania publiczności. Jest spowodowany tym co zawiera libretto utworu i wcześniejsza historia życia bohaterki. Ania przeszła przez wiele miejsc, dramatycznych sytuacji, których doświadczyła i z którymi i musiała sobie sama poradzić. Ma też swój spryt, mądrość życiową, determinację która pozwala jej osiedlić się na Zielonym Wzgórzu. Początkowo próbuje zdobyć uczucia Mateusza i dosyć łatwo jej się to udaje. Z kolei Maryla nie daje się zbyt łatwo przekonać, ale w końcu i tu Ania odnosi sukces. Nasza bohaterka początkowo ma także kłopoty w nowym środowisku - w szkole i z tym też musi sobie poradzić. I nie zapominajmy o ogromnej, cudownej wyobraźni Ani. Z pozoru nieinteresujący, szary świat potrafi zobaczyć i nazwać na nowo. Nazywać miejsca Doliną Fiołków, Jeziorem Szafirowych Głębin, Aleją Zakochanych?.
PB: I jeszcze Kaskada Kwiatów Śnieżnobiałych!
Jest wiele wersji postaci Ani. Czujecie brzemię odpowiedzialności?
PB: Kocham bycie na scenie, zawsze daję z siebie 300%. Praca nad rolą sprawia mi ogromną radość. Przygotowując postać, nie myślę kategoriami ocen. Wszyscy widzowie mają prawo do własnych wyobrażeń.
TS: Nigdy nie porównuję się, nie oceniam, czy ktoś gra lepiej czy gorzej. Uważam, że zrobię, przygotuję tę rolę, zagram tak, że będzie najlepsza. I dla mnie to się liczy.
MS: I to jest prawda. Każdy z nas będzie inaczej wyobrażał sobie postać Ani. Każdy z widzów, który przyjdzie na ten spektakl do Teatru Sewruka, będzie miał swoją wizję tej postaci. Mamy nadzieję, że przekonamy widzów do naszej wersji i chyba jesteśmy na dobrej drodze.
Rozmawiała
Justyna Grzesiowska
A EOK nie mogłaby grać podczas spektaklu?
A EOK nie mogła by grać podczas spektaklu?
Po 36ciu? Tyle lat to ja mam, a pamiętam, że byłem ze szkołą na tym spektaklu w elbląskim teatrze.