Na deskach elbląskiego Teatru im. A. Sewruka mogliśmy podziwiać kunszt aktorski jednego z najbardziej znanych polskich aktorów komediowych – Jana Kobuszewskiego. Kobuszewski przyjechał do naszego miasta na Elbląską Wiosnę Teatralną. Przedstawiamy rozmowę przeprowadzoną przez Hannę Motykę.
Czy lubi Pan grać dla elbląskiej publiczności?
Kolejny raz jestem uczestnikiem Elbląskiej Wiosny Teatralnej. Będąc od trzydziestu sześciu lat w Teatrze Kwadrat pamiętam od początku bywaliśmy tu dość często, a jeszcze wcześniej bywałem w Elblągu z kabaretem „Dudek”. Myślę że elbląska publiczność zna mnie i pamięta moje role. Zawsze przyjeżdżam tu z ogromną radością. Mogę powiedzieć że Elbląg jest mi bliskim miastem. Dostrzegam kolosalną różnicę między miastem, jakie widziałem przed trzydziestu paru laty a dzisiejszym pięknym, nowoczesnym Elblągiem. Mam nadzieję, że jak powstanie planowany port dla statków pełnomorskich to miasto jeszcze bardziej się ożywi.
Co Pan, jako sceniczny anioł, sądzi o aniołach?
Wydaje mi się, że anioły nie mają płci. W tym samym spektaklu, ale w innym teatrze rolę anioła gra Emilia Krakowska, oczywiście, że i ona i ja mamy swoją płeć, ale jako aniołowie to nie mamy. Aniołowie są chyba bezpłciowi. Ja spotkałem w życiu wielu aniołów i zaręczam Państwu, że wszyscy są bardzo życzliwi i przyjaźni nam ludziom.
Grając w spektaklu „Przyjazne dusze” jest Pan bardziej komikiem czy tragikiem?
We wszystkich rolach komediowych które gram, to znaczy we wszystkich moich rolach starałem się unikać farsy. Zawsze kiedy mogłem, wybierałem role które coś znaczyły. Unikam zdecydowanie ról w bardzo płaskich farsach. Zawsze powołuję się na najwybitniejszego dramaturga Wiliama Szekspira, który we wszystkich swoich tragediach wtrącał pewne elementy komediowe. Powołam się na mojego przyjaciela Tadeusz Fijewskiego, którego każda rola komediowa zawierała nutkę smutku i zastanowienia, a każda tragiczna była troszkę komediowa. Bo takie jest życie. Kiedyś inny mój przyjaciel, Gustaw Holoubek zapytał mnie dlaczego nie gram w dramatach, a ja odpowiedziałem pytaniem: „ a dlaczego ty nie grasz w komediach?” Uważam że komedia to bardzo trudna sztuka aktorska. „Przyjazne dusze” to ani farsa, ani komedia ani poważny dramat. To trochę jak życie, które ani nie jest bardzo smutne ani bardzo radosne.
Jak się pracuje w nowej siedzibie Teatru Kwadrat?
Podobnie jak moi koledzy jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. W swojej pięćdziesięciopięcioletniej karierze byłem w takich warszawskich teatrach jak Nowy, Polski, Narodowy i Teatr Kwadrat. Przenosiny mojego macierzystego teatru z ulicy Czackiego w Aleje Niepodległości były wielkim znakiem zapytania. Nowe miejsce, nowa rzeczywistość. W starej siedzibie było 176 miejsc, teraz mamy ich 300. Okazało się jednak, że na Mokotowie jest wiele ośrodków akademickich, zyskaliśmy więc nowych młodych widzów, a starzy nas nie opuścili. Na każdym spektaklu mamy pełną widownię. Jesteśmy zachwyceni, a co będzie dalej zobaczymy. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Okazało się, że ja sam szybko przyzwyczaiłem się do nowego miejsca, tym bardziej, że nowy dyrektor Andrzej Nejman i wszyscy koledzy bardzo o mnie staruszka dbają. Za to im bardzo dziękuję.
Co Pan sądzi o współczesnym Kabarecie?
Widziałem kabarety nie tylko dobre ale nawet znakomite, ale tęsknię za dawnym kabaretem. Dzisiaj się mówi pewne rzeczy wprost, a nasz kabaret był kabaretem literackim To znaczy myśmy sami nie pisali tekstów tylko opieraliśmy się na znakomitych piórach. Ponieważ, jak wiadomo, była cenzura trzeba było pewne rzeczy przemycać. Takie przemycanie dawało aktorom możliwość zagrania pewnych rzeczy niedopowiedzianych. Dzisiejszy kabaret jest troszeczkę spłaszczony. Myśmy umieli się śmiać, nasz kabaret był kabaretem walczącym o pewne sprawy, o naszą godność, o ludzkość, o wolność. Obecny kabaret li tylko do śmiechu.
interesujące!!!
Jaki on znany, skoro pierwszy raz gościa na oczy widzę.
Szacunku troszke tlumoki do prawdziwego aktora prosze. Jest to jedna z najwybitniejszych postaci teatru i filmu w polsce.
Szacun dla Pana Kobuszewskiego.