Kampania wyborcza dobiega końca. O ocenę jej przebiegu, braku aktywności polityków oraz o to, kto ma szanse na znalezienie się w drugiej turze rozmawialiśmy z posłem Tadeuszem Iwińskim.
Co Pana sprowadza do Elbląga?
Jak tak patrzę refleksyjnie to zacytowałbym powiedzenie, że zawsze wraca się w śnie do pierwszych miłości. W 1991 r., kiedy były pierwsze, demokratyczne wybory do sejmiku, to wtedy było tylko 31 okręgów wyborczych. Było województwo elbląskie i olsztyńskie. I byłem bardzo związany z Elblągiem. Ten sen trwał tylko 1,5 roku. Elbląski okręg miał wtedy pięć mandatów z czego trzy miał SLD. Dzisiaj jestem jedynym parlamentarzystą SLD z Warmii i Mazur, więc jeżeli są jakieś ważne wydarzenia to staram się przyjechać i wspierać Lewicę. Wspieram koleżanki i kolegów z SLD oraz kandydaturę Janusza Nowaka, który w poprzednich wyborach zdobył prawie 11 proc. głosów.
Jak ocenia Pan tegoroczną kampanię wyborczą?
Nie jest to kampania łatwa. Dostrzegalna jest duża pasywność, jeśli chodzi o zaangażowanie bez względu na formacje polityczne. Ludzie niespecjalne przychodzą na spotkania. Nawet bywały kłopoty ze zbieraniem podpisów, ze znalezieniem chętnych kandydatów, ponieważ działa nowa ordynacja wyborcza i są okręgi jednomandatowe. Jest również wymóg równowagi płci, czego byłem zawsze wielkim zwolennikiem.
Myśli Pan, że ten brak aktywności polityków przełoży się na frekwencję?
Obawiam się, że frekwencja będzie dość niska. Może 40 proc., a może nawet mniej. Każdy głos się liczy.
Tym razem stawka jest większa. Na szali jest pełna, czteroletnia kadencja. Czy pasywność, o której Pan wspomniał, to dobra strategia?
Odwołanie prezydenta Grzegorza Nowaczyka to była niespodzianka. W zeszłym roku scena polityczna w Elblągu przekształciła się w batalię niemal ogólnopolską, symboliczną. Była to trochę taka batalia zastępcza. Czołówka polityków z całego kraju przyjechała do Elbląga. (...) Moi studenci mówią "monogamia nie mylić z monotonią". Teraz jest taka monotonia, tzw. normalność. Trudno jest o wysoką temperaturę na wszystkich poziomach tej kampanii i w całej Polsce.
Myśli Pan, że nie bez znaczenia jest brak wiary wyborów, że ich głos coś zmieni?
Jest pewne zmęczenie polityką. Wydawałoby się, że pierwsza z trzech kampanii, bo zaraz będą prezydenckie i parlamentarne wybory, to te wybory samorządowe powinny budzić największe zaufanie. (...) Okazuje się, że w Polsce największa frekwencja była w wyborach prezydenckich. To jest wyzwanie dla współczesnej demokracji. Jest coś takiego co jest znużeniem, albo zmęczeniem, albo brakiem wiary, że można mieć wpływ. Chociaż być może te wybory w okręgach jednomandatowych spowodują większe zainteresowanie. Myślę, że wiele osób zdaje sobie sprawę, jaka to jest nowa jakość, w sensie niepewności wyników. Apatia to odzwierciedlenie jednak sytuacji społeczno-ekonomicznej, wciąż dużego bezrobocia, emigracji i zajmowania się własnym losem i losem bliskich.
Czy uważa Pan, że w dobie takiego zniechęcenia brak spotkań z mieszkańcami to dobra strategia na wygranie wyborów? Może lepiej zwoływać od czasu do czasu konferencje prasowe?
Uważam, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. "Cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz". Można zorganizować spotkanie i przyjdzie na nie parę osób. W Elblągu spotkało to kilku kandydatów. To powoduje, że wzrasta rola mediów. Następuje przełożenie akcentów na drogę bardziej medialną.
Jak ocenia Pan szansę kandydatów? Kto wejdzie do drugiej tury?
Jak przeanalizowałem tą siódemkę to część z nich to zawodnicy doświadczeni. Jest moim zdaniem wyraźna trójka kandydatów, która znajdzie się na pudle. To jest dotychczasowy prezydent, to jest pan Witold Wróblewski, który co prawda startuje ze swojego Komitetu, ale jest popierany przez PO i PSL oraz Janusz Nowak. Przy siedmiu kandydatach niewyobrażalne jest, żeby była jedna tura i myślę, że w drugiej turze będzie dwójka z tej trójki. Jestem przekonany, że Janusz Nowak zdobędzie lepszy wynik niż te ok. 11 proc., które uzyskał w zeszłym roku.
Jak oceniłby Pan decyzję Platformy Obywatelskiej, która nie zdecydowała się wystawić swojego kandydata na urząd Prezydenta Elbląga tylko poparła kandydaturę Witolda Wróblewskiego?
Myślę, że to jest efekt tego, że to jest doświadczony człowiek i miał dobry wynik w poprzednich wyborach. Platforma nie ma swojego kandydata, więc uznała, że lepiej poprzeć fachowca. Trzyma się tego sojuszu z PLS. Formalnie pan Wróblewski został najpierw desygnowany z ramienia PSL-u do Zarządu Województwa. Teraz PO uznała, że będzie w koalicji z PSL-em popierała kandydaturę Wróblewskiego, bo biorąc pod uwagę wynik pana Wróblewskiego uznała, że on daje najlepszą gwarancję.
Dziękuję za rozmowę.
Z posłem Tadeuszem Iwińskim rozmawiała
a jak tam Panie Iwiński rekordzisto w wydatkach na podróże -wudał Pan pona 400 tysięcy!!!!!!!
Słuchaj Pinokio , czy to prawda , że jesteś globtroterem roku i czeka na Ciebie nagroda "Obieżyświat za publiczne pieniądze " Toś sobie polatał nie ma co .
"Myślę, że to jest efekt tego, że to jest doświadczony człowiek i miał dobry wynik w poprzednich wyborach. Platforma nie ma swojego kandydata, więc uznała, że lepiej poprzeć fachowca"-mądrze powiedział pan profesor Szkoda, że SLD też tego nie zrobił i nie poparł fachowca a wystawił kandydaturę Nowaka. . Szkoda.
Nowaka mocno pan przeszacował-po tych błędach, które popełnił, marne szanse.
jak jesteście tacy jak podróżnik za moje pieniądze to ja wam dziękuje