Tydzień temu Krzysiek Milewski "Homzik" spełnił swoje młodzieńcze marzenie. Objechał granice Polski w ciągu 71 godzin. Akcja „Sprintem dookoła Polski”, nad którą patronat medialny objął portal Info Elbląg, udowodniła, że warto mierzyć się z wielkimi wyzwaniami. Zapraszamy do przeczytania wywiadu, w którym Homzik dzieli się z nami swoimi wspomnieniami związanymi z podróżą.
Antek Rokicki: - Które momenty z podróży szczególnie utkwiły Ci w pamięci?
Krzysiek Milewski: - Chyba był to moment szczególnie traumatyczny. Mowa o pierwszym etapie podróży, kiedy podczas jazdy nocą padał mocny deszcz. Aż chciałoby się wtedy porozmawiać z osobą, która jest odpowiedzialna za sposób malowania pasów na polskich jezdniach farbą, która w ogóle się do tego nie nadaje ze względu na stwarzanie ogromnego zagrożenia w postaci poślizgu. W pewnym momencie musiałem zahamować (w sumie z niewielkiej prędkości, bo około 60 km/h) przed zakrętem na przejściu dla pieszych w jakieś małej wiosce. I gdyby nie system ABS, to byłoby ze mną źle. W gwarze kierowców, nazywa się to „przestrzelenie” zakrętu, i zatrzymanie się… poza nim, na szczęście na piaszczystej drodze. W ułamku sekundy decyzja o „położeniu” motocykla w ślizg bokiem czy „przestrzał” z hamowaniem i zatrzymanie się poza drogą. Co ciekawe, jadąc niemiecką drogą takiego problemu nie było, bo sprawdzałem to podczas powrotu na polską stronę, o czym wspominałem w poprzednich artykułach dotyczących wyprawy. Motocykl rozpędziłem do około 70 km/h na mokrej nawierzchni w terenie niezabudowanym, na prostej i mokrej drodze, i ostre hamowanie na białych pasach po środku jezdni, absolutnie żadnego uślizgu koła mogącego spowodować wywrotkę. Widocznie nawet farby są zagranicą lepszej jakości… Nie zapomnę też momentu, kiedy napotkani policjanci z Wadowic powiedzieli mi, że słyszeli od znajomego z okolic Elbląga o mojej wyprawie! To było naprawdę zaskakujące. Wspominam też ciekawe nazwy miejscowości, w których byłem, np. Wilkowo na południu Polski, bo miejscowość w jakiej się praktycznie wychowałem jest o tej samej nazwie, ale tu, koło Elbląga. Zagrożeniem, jakiego się bałem, byli inni kierowcy pędzący na oślep, wyprzedzający na trzeciego, i celowo zajeżdżający drogę nam-motocyklistom. Trzeba też pamiętać o zwierzętach wyskakujące znienacka na drogę i wszędobylski piasek.
- Proszę coś powiedzieć o znajomych z forum internetowego, którzy zaoferowali nocleg w swoim domu.
- Przed wyjazdem na ogólnopolskim forum motocykli poprosiłem o informacje dotyczące dróg w terenach, które planowałem odwiedzić. Jednym z miast, w których miałem się pojawić, był Nowy Sącz. Mieszka tam rodzina państwa Chlipałów, która zaproponowała mi darmowy nocleg.
- Jak przejawiało się u Ciebie zmęczenie spowodowane kilkugodzinną jazdą?
- Dziennie przeznaczałem sobie siedem godzin odpoczynku, w tym co najmniej pięć godzin pełnego snu. Spać więc mi się nie chciało. Pojawiło się jednak zmęczenie ciała, m.in. nadgarstków. Do dzisiaj czuję ból rąk, ale nie był to ból, który mógłby jakoś wpłynąć na bezpieczeństwo jazdy. Pojawił się też… ból tylnej dolnej części ciała.
- Wśród komentarzy, jakie znalazły się na naszym portalu, pojawiły się głosy, że stwarzałeś niebezpieczeństwo, bo byłeś zapewne zmęczony, niewyspany…
- Wystarczy wykonać proste obliczenia - matematyka nie kłamie. Trasa, podczas której pokonałem 2947 km, trwała 71 godzin. Miałem dwie ponad siedmiogodzinne przerwy, co daje nam 14 godzin odpoczynku. Co 200 km robiłem postoje, trwające średnio 15 minut i w sumie odpoczynek wynosił ponad 18 godzin. Wychodzi na to, że spędziłem na motocyklu około 53 godziny, co daje mi średnią prędkość jazdy 55-60 km/h. Nawet jakby do tego pododawać jeszcze, to średnia prędkość wyniosłaby około 60 km/h. W terenie zabudowanym przekroczenie prędkości o 10 km/h nie jest jakimś nadzwyczajnym zagrożeniem. Kategorycznie trzymałem się przepisów w miejscach szczególnie niebezpiecznych, takich jak okolice szkół, wsie z zabudowaniami, okolice gdzie można się spodziewać dzieci z różnymi szalonymi pomysłami. Zapewniam, że wyprawa była na tyle emocjonująca, że nie byłem w stanie zasnąć nawet po powrocie do domu. Pamiętałem też o tym, by wypocząć przed wyprawą. A ból, jak mówiłem, dotyczył tylko niektórych części ciała. Żadnego niebezpieczeństwa nie było. Zwłaszcza, że nikt nie wywierał na mnie presji zmieszczenia się w wyznaczonych 72 godzinach. Zdarzały się też takie miejsca jak autostrady niemieckie, gdzie nie było ograniczeń i tam pozwoliłem sobie na bardzo szybką jazdę bez ograniczeń, bo takich ograniczeń tam nie ma. Chyba że znaki na takiej autostradzie stanowią inaczej, w tym konkretnym przypadku miałem pełne możliwości sprawdzenia co może motocykl, zapakowany kuframi, oraz ze mną na pokładzie, a że do lekkich nie należę to silnik miał nad czym pracować.
- Jakie wskazówki należy dać innym, którzy zdecydują się na podobną wyprawę?
- Przekonałem się, jak kluczową rolę w długiej trasie, odgrywają… rękawiczki. Pod koniec trasy ręce, jak już wspomniałem, bardzo mnie bolały ze względu na ucisk.. Tak więc wygodny strój jest podstawą. Ważna jest też… niezniszczona szyba na kasku, która usprawnia jazdę. Dobrze, że miałem nową przed wyjazdem, bo (zwłaszcza podczas złej pogody) szybka porysowana, bardzo mocno ogranicza widoczność, a więc też i bezpieczeństwo. Warto też pomyśleć o oponach przystosowanych do mokrej nawierzchni.
- Jak wyglądały ostatnie godziny drogi?
- Były to zdecydowanie najtrudniejsze momenty. Od Rewala cały czas padał deszcz. A ostatnie 30 km przed Elblągiem nastąpiło oberwanie chmury. Byłem cały mokry, jak przyjechałem pod Bramę Targową.
- A przed Bramą czekało grono Pana znajomych, m.in. z Grupy Elbląg, zrzeszającej elbląskich motocyklistów.
- Tak, ich obecność była bardzo budująca. Wiedziałem, że czekają na mnie, zresztą podczas wyprawy często dzwonili, pisali smsy. Ale nie spodziewałem się takiej ilości osób, z transparentem, pucharem, koszem słodyczy i hukiem z fajerwerków. To duże wsparcie, które uprzyjemniło mi podróż i powrót do Elbląga.
Chciałbym podziękować wszystkim za ogromne wsparcie duchowe, tak potrzebne w takich wyprawach. Rodzinie, za wspierające smsy, tym wszystkim, którzy byli na starcie i na mecie. Podziękować sponsorom, bez jakich to by się nie powiodło. Jeszcze większe podziękowania kieruję do Łukasza Grzywacza zwanego Eldżikiem, za wynalezienie pewnego sposobu, oraz do człowieka orkiestry jaki logistykę pozyskania sponsorów, stworzenie stron internetowych, ogarnianie wszystkiego na bieżąco miał opanowane do perfekcji, a jest nim Michał Kuna. Również ogromne podziękowania kieruję do pana Zdzisława Piaska za wyrozumiałość i pomoc w ogarnianiu pracy kiedy mnie nie było. Ciepłe słowa kieruję również do pani Małgosi, mojej przesympatycznej księgowej, jaka być może zmieni zdanie na bardziej pozytywne odnośnie nas, motocyklistów. Bo to naprawdę fajni ludzie, czasami szaleni, ale z pasją. Do zobaczenia na drodze! Szerokości!
hmm... dajcie jakieś fotki.
Dajcie jakies foto .Bo nie wierze ,że ich nie macie ,a jak nie to zorganizujcie.
Wszystkie fotki będa ubrane w jedną całość i zamieszczone w weekend na www.grupaelblag.pl
O! Są fotki :) Dziękujemy :)
jeszcze raz gratki Homzik :)
nawet Swiebodzinejro zachaczyl
Dzisiaj jade do Gdańska chce pokonac trase w 1 godzine ,oczywiscie wyslę pare fotek z trasy pierwszy postój planuje koło Nowego Dworu Gdańskiego póżniej zatrzymam się w Cedrach i chyba jeszcze w Przejazdowie . Trzymajcie kciuki , myślę ze się uda . Homik ale sie wylansowałes teraz to cie ludzie będą wytykac na miescie palcami .
Komentarz zablokowany z powodu naruszenia regulaminu!
Ale co nas obchodzą jakieś fotki ze strony www.grupaelblag.pl. Skoro tutaj o nim piszą, to niech i tutaj zamieszczą fotki. Bo nikt nie ma zamiaru szukać fotek po innych stronach
Posiadaczu auta. Widać gołym okiem że żal pupcię ściska. Wymyśl coś ciekawego, znajdź sponsorów, wsiądź na motocykl o ile potrafisz bo prawdopodobnie byś w majtki narobił już przy 50 km/h. No cóż, mamy i takich jak ty i trzeba ich tolerować w spoleczeństwie.