Ludziom w tym miasteczku w głowisiach się poprzewracało. 40 złotych na rok stanowi problem?! Kobieto nie rób z siebie dziada, bo więcej wydajesz na błahostki w Lydlu czy innej Biedrze! Ni wyżyna, ni równina-taka gmina!
rodzice mają za duże oczekiwania są od płacenia jak d... od sr.... I nic tu do rzeczy nie ma że podręczniki i nauka są za darmo. Ot hołota rozbestwiona Tu 20 tam 50 w innym miejscu 10 za ksero 30 za fatygę 40 też uważam że jak chcą to niech płacą i czują że są użyteczni rozwydrzeńcy jedni
"Częścią proponowanego przez Partię Razem programu „Szkoła bez opłat” jest również wprowadzenie zasady, że niezbędne uczniom pomoce naukowe są zapewniane i finansowane przez szkoły, a transport publiczny, z którego korzystają uczniowie - zarówno na poziomie miejskim, jak i wojewódzkim - jest bezpłatny. - Rodzice uczniów wiedzą, iż szkoła, która teoretycznie jest bezpłatna, w praktyce kosztuje, a szacunki publikowane ostatnio w prasie mówią o tym, że rodzic dziecka, które idzie do podstawówki w ciągu roku na bezpłatną szkołę musi w praktyce wydać ponad 2 tys. zł - podkreślał Adrian Zandberg." Malkontentom, którzy "za wszystko płacili", "bez żadnych ulg" i "nie rzęzili" przypominam, że w Polsce Ludowej m.in. edukacja była całkowicie bezpłatna - to się nazywa sprawiedliwością społeczną.
Szanowni Państwo, szkoła nie ma prawa wymagać zakupu ćwiczeń oraz podręczników od rodziców uczniów. Jakoś w takich szkołach jak np. SP 19, gdzie uczęszcza mój syn, nie ma takiego problemu. Jest teraz w VII klasie i ani razu od klasy IV nie musiałam kupować żadnych ćwiczeń. To zależy od zaradności i chęci oraz braku wygodnictwa wśród kadry danej szkoły. Przepisy są w tym względzie klarowne.
do Robert Koliński: W PRL edukacja tylko z nazwy była bezpłatna. Moje dzieciństwo i lata nastoletnie przypadają na lata 70 i 80 i zapewniam, że co roku moi rodzice musieli kupować mi podręczniki i ćwiczenia, a ponadto opłacać tzw. komitet rodzicielski (zwany tez radą rodziców), co miesiąc zresztą inkasowaną określoną kwotę, a i klasowe było. Czasami na koniec roku kilku najgorzej sytuowanych wg wychowawczyni osób dostawało jakieś podręczniki, ale zwykle tylko kilka, nie komplet. wycieczki tez kosztowały, i wyjścia do teatru, czy kina, za zajęcia na basenie w 5 klasie tez rodzice dopłacali, i za angielski, żeby był oprócz rosyjskiego w podstawówce. Naprawdę. Zupełnie serio. Bezpłatna edukacja to mit, bez względu na okres historyczny czy ustrój :)
@MatkaNauczycielka - Ja również chodziłem do podstawówki jeszcze w Polsce Ludowej i podręczniki ze wszystkich przedmiotów wymieniało się wtedy ze starszymi rocznikami (uczyło to dzieci m.in. odpowiedzialności i postaw społ.); nauczyciele dbali o to, żeby uczniowie ich nie niszczyli a do młodszych klas trafiały one w dobrym stanie. Na koniec starego i początek nowego roku szkolnego organizowane były giełdy podręczników, gdzie uczniowie wymieniali się nimi i nabywali te, których im jeszcze na dany rok szkolny brakowało - czasem za symboliczną opłatą, jeżeli były w doskonałym stanie. Bezpłatna edukacja nie jest mitem - obowiązuje w większości cywilizowanych krajów świata - tyle że w skrzywionej po 1989 r. kapitalistycznym myśleniem Polsce jest dziś cokolwiek trudna dla większości do pojęcia.
nie mam dzieci bo między innymi myślałam, że mnie na nie nie stać ale teraz myślę, ze to niezły biznes. Wyprawki, plusy, odparwki dopłaty i chugo co więcej. Moi rodzicie pracowali, kupowali, nikt im nie dopłacał i na chleb było. Ciekawa jestem jak to możliwe skoro teraz wąż w kieszeni na ćwiczenia za 40zł. A ta wyprawka 300 zł to na co? Plecak,linijka, i kredki tyle nie kosztują.
~tak Robciu, dzieci tych bogatszych towarzyszy tez miały je za darmo... Tylko mamy kartki na mięso realizowały w Konsumach nie stojąc po nocach w kolejkach z tą robolską chołotą bo zmęczone były praniem mundurów i do lekarza chodziły innego w Poliklinikach MSW ale też za darmo, podobno..
Moja córka też chodzi do 5 klasy do SP 18 i również zapłaciłam za ćwiczenia, ale NIKT MNIE DO TEGO NIE ZMUSZAŁ ! Na zebraniu wychowawczyni zapytała CZY ZGADZAMY się na zakup tych ćwiczeń bo bardzo pomogą w nauce naszym dzieciom. Za dofinansowanie została część ćwiczeń kupiona ale nie na wszystkie przedmioty starczyło, dlatego wyszła taka prośba ze strony nauczycieli pozostałych przedmiotów. Myślę, że z tych 300+ można spokojnie te "parę złotych" zapłacić ...
do rodziciela : to co Pan/Pani wypisuje to wierutne kłamstwo. W mojej klasie też jest taka składka USTALONA PRZEZ RODZICÓW i wszystko jest rozliczone co do grosza na podstawie faktur i paragonów, w każdej chwili rodzic może zobaczyć, na co zostały wydane te pieniądze. Wiem co piszę, bo sama te składki zbieram i prowadzę taki rejestr.
Ludziom w tym miasteczku w głowisiach się poprzewracało. 40 złotych na rok stanowi problem?! Kobieto nie rób z siebie dziada, bo więcej wydajesz na błahostki w Lydlu czy innej Biedrze! Ni wyżyna, ni równina-taka gmina!
rodzice mają za duże oczekiwania są od płacenia jak d... od sr.... I nic tu do rzeczy nie ma że podręczniki i nauka są za darmo. Ot hołota rozbestwiona Tu 20 tam 50 w innym miejscu 10 za ksero 30 za fatygę 40 też uważam że jak chcą to niech płacą i czują że są użyteczni rozwydrzeńcy jedni
dalej Gwiżdż Janina
"Częścią proponowanego przez Partię Razem programu „Szkoła bez opłat” jest również wprowadzenie zasady, że niezbędne uczniom pomoce naukowe są zapewniane i finansowane przez szkoły, a transport publiczny, z którego korzystają uczniowie - zarówno na poziomie miejskim, jak i wojewódzkim - jest bezpłatny. - Rodzice uczniów wiedzą, iż szkoła, która teoretycznie jest bezpłatna, w praktyce kosztuje, a szacunki publikowane ostatnio w prasie mówią o tym, że rodzic dziecka, które idzie do podstawówki w ciągu roku na bezpłatną szkołę musi w praktyce wydać ponad 2 tys. zł - podkreślał Adrian Zandberg." Malkontentom, którzy "za wszystko płacili", "bez żadnych ulg" i "nie rzęzili" przypominam, że w Polsce Ludowej m.in. edukacja była całkowicie bezpłatna - to się nazywa sprawiedliwością społeczną.
Szanowni Państwo, szkoła nie ma prawa wymagać zakupu ćwiczeń oraz podręczników od rodziców uczniów. Jakoś w takich szkołach jak np. SP 19, gdzie uczęszcza mój syn, nie ma takiego problemu. Jest teraz w VII klasie i ani razu od klasy IV nie musiałam kupować żadnych ćwiczeń. To zależy od zaradności i chęci oraz braku wygodnictwa wśród kadry danej szkoły. Przepisy są w tym względzie klarowne.
do Robert Koliński: W PRL edukacja tylko z nazwy była bezpłatna. Moje dzieciństwo i lata nastoletnie przypadają na lata 70 i 80 i zapewniam, że co roku moi rodzice musieli kupować mi podręczniki i ćwiczenia, a ponadto opłacać tzw. komitet rodzicielski (zwany tez radą rodziców), co miesiąc zresztą inkasowaną określoną kwotę, a i klasowe było. Czasami na koniec roku kilku najgorzej sytuowanych wg wychowawczyni osób dostawało jakieś podręczniki, ale zwykle tylko kilka, nie komplet. wycieczki tez kosztowały, i wyjścia do teatru, czy kina, za zajęcia na basenie w 5 klasie tez rodzice dopłacali, i za angielski, żeby był oprócz rosyjskiego w podstawówce. Naprawdę. Zupełnie serio. Bezpłatna edukacja to mit, bez względu na okres historyczny czy ustrój :)
@MatkaNauczycielka - Ja również chodziłem do podstawówki jeszcze w Polsce Ludowej i podręczniki ze wszystkich przedmiotów wymieniało się wtedy ze starszymi rocznikami (uczyło to dzieci m.in. odpowiedzialności i postaw społ.); nauczyciele dbali o to, żeby uczniowie ich nie niszczyli a do młodszych klas trafiały one w dobrym stanie. Na koniec starego i początek nowego roku szkolnego organizowane były giełdy podręczników, gdzie uczniowie wymieniali się nimi i nabywali te, których im jeszcze na dany rok szkolny brakowało - czasem za symboliczną opłatą, jeżeli były w doskonałym stanie. Bezpłatna edukacja nie jest mitem - obowiązuje w większości cywilizowanych krajów świata - tyle że w skrzywionej po 1989 r. kapitalistycznym myśleniem Polsce jest dziś cokolwiek trudna dla większości do pojęcia.
nie mam dzieci bo między innymi myślałam, że mnie na nie nie stać ale teraz myślę, ze to niezły biznes. Wyprawki, plusy, odparwki dopłaty i chugo co więcej. Moi rodzicie pracowali, kupowali, nikt im nie dopłacał i na chleb było. Ciekawa jestem jak to możliwe skoro teraz wąż w kieszeni na ćwiczenia za 40zł. A ta wyprawka 300 zł to na co? Plecak,linijka, i kredki tyle nie kosztują.
~tak Robciu, dzieci tych bogatszych towarzyszy tez miały je za darmo... Tylko mamy kartki na mięso realizowały w Konsumach nie stojąc po nocach w kolejkach z tą robolską chołotą bo zmęczone były praniem mundurów i do lekarza chodziły innego w Poliklinikach MSW ale też za darmo, podobno..
Moja córka też chodzi do 5 klasy do SP 18 i również zapłaciłam za ćwiczenia, ale NIKT MNIE DO TEGO NIE ZMUSZAŁ ! Na zebraniu wychowawczyni zapytała CZY ZGADZAMY się na zakup tych ćwiczeń bo bardzo pomogą w nauce naszym dzieciom. Za dofinansowanie została część ćwiczeń kupiona ale nie na wszystkie przedmioty starczyło, dlatego wyszła taka prośba ze strony nauczycieli pozostałych przedmiotów. Myślę, że z tych 300+ można spokojnie te "parę złotych" zapłacić ... do rodziciela : to co Pan/Pani wypisuje to wierutne kłamstwo. W mojej klasie też jest taka składka USTALONA PRZEZ RODZICÓW i wszystko jest rozliczone co do grosza na podstawie faktur i paragonów, w każdej chwili rodzic może zobaczyć, na co zostały wydane te pieniądze. Wiem co piszę, bo sama te składki zbieram i prowadzę taki rejestr.