O pracy wolontariusza, muzyce, która może wszystko i trudnym czasie pandemii rozmawiamy z Hubertem Kalinowskim z Budwit (gmina Małdyty), uczniem Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących, który znalazł się w gronie laureatów XXIII edycji Samorządowego Konkursu "Ośmiu Wspaniałych".
Hubert jest wolontariuszem od 7 lat. Organizuje i prowadzi imprezy integracyjne, charytatywne, kulturalne i społeczne. Działa w Szkolnym Kole PCK, pomagał w organizacji akcji charytatywnej „List do Św. Mikołaja” dla DPS-u „Niezapominajka” w Elblągu. To współorganizator i uczestnik wielu konkursów muzycznych.
- Jesteś wolontariuszem od 7 lat. Co było tym pierwszym impulsem, który skierował cię na tę drogę?
- Myślę, że zainteresowanie wolontariatem wyniosłem z domu. Rodzina nauczyła mnie, że trzeba pomagać drugiemu człowiekowi, wspierać go. Na swojej drodze spotkałem też inne osoby, które zainspirowały mnie do działania, jako wolontariusz. Gdy byłem młodszy, bardzo ciekawiły mnie wszelkie takie akcje, więc zgodziłem się, gdy nauczycielka zapytała mnie, czy chcę pomóc przy zbiórce PCK. Od tamtej pory brałem udział w wielu zbiórkach, koncertach, kiermaszach. Takim wydarzeniem dla mnie najbardziej szczególnym był koncert charytatywny dla znajomej rodziny z naszej gminy, która straciła dom w pożarze.
- Co praca wolontariusza wnosi do twojego życia?
- Najważniejsze jest to, że mogę pomagać innym. Bycie wolontariuszem nie daje korzyści materialnych. To oczywiste. Nawet do nagród, czy wyróżnień, które czasem otrzymuję, jestem sceptycznie nastawiony. Z "nagród" największą wagę ma dla mnie słowo: dziękuję.
- Polecasz innym młodym ludziom wolontariat?
- Cały czas staram się zachęcać do tego innych. Nie jest łatwo. Młodzież jest teraz zamknięta na takie sprawy. Nie chcę mówić, że leniwa (śmiech), ale ciężko przekonać młodych do wolontariatu. Chyba nie wynoszą takich nauk z domu. Myślę, że dobrym pomysłem jest nakłanianie już mniejszych dzieci do działań charytatywnych. To nauka, która zostaje na później.
- Twoją pasją jest też muzyka. Jesteś wokalistą, ale nawet tę dziedzinę udało Ci się połączyć z wolontariatem. Efektem jest Stowarzyszenie Muzyka Może Wszystko. Powiedz coś więcej na ten temat. Jak zrodził się pomysł na takie działanie?
- Tak naprawdę do działania zmusiła mnie pandemia. Gdy już było wiadomo, że będziemy zamknięci w domach, że wiele wydarzeń się nie odbędzie, wydawało mi się, że ludziom będzie brakowało muzyki i kontaktu z drugim człowiekiem. Pomyślałem, że przecież z koncertami możemy przynieść się do Internetu, znajomi podpowiedzieli mi, że można połączyć to z akcjami charytatywnymi. To mi się spodobało. Tak powstało Stowarzyszenie Muzyka Może Wszystko. Organizujemy koncerty charytatywne online dla osób prywatnych, schronisk. Wystąpiło łącznie u nas 200 artystów z całej Polski. Łącznie zebraliśmy kilkanaście tysięcy złotych, które zostały przeznaczony na różne cele. W maju zorganizowaliśmy koncert podsumowujący rok naszej działalności. Teraz mamy wakacyjną przerwę, musimy nabrać sił i odpocząć. We wrześniu ruszymy z kolejnymi akcjami.
- Wolontariat, muzyka, a przecież w przyszłym roku szkolnym czeka cię jeszcze matura. Uda się połączyć to wszystko?
- Zastanawiałem się, czy dam radę. Na pewno sporo czasu będę musiał poświęcić na naukę. Wydaje mi się jednak, że jeśli wszystko dobrze zaplanuję uda mi się połączyć przygotowanie do matury z wolontariatem, działalnością stowarzyszenia. Na chcę z tego rezygnować.
- Ostatni rok to wyjątkowo trudny okres dla wszystkich. Jak tobie udało się przetrwać pandemię?
- To był trudny okres. Ja jestem typowym społecznikiem. Lubię spotykać się z ludźmi, rozmawiać z nimi, a tu nagle zostałem tego pozbawiony. Sama zdalna nauka też nie przysłużyła się młodzieży. Ja, przyznam szczerze, opuściłem się nauce, w tym roku miałem słabszą średnią niż przed rokiem. Podobnie odczuło to wielu moich rówieśników. Gdy wróciliśmy przed końcem roku do szkoły, praktycznie wszyscy mieliśmy łzy w oczach, byliśmy szczęśliwi, że znów się widzimy, że możemy porozmawiać. Wiele osób jednak zmieniło się, po tak długim siedzeniu w domu zwyczajnie nie potrafią rozmawiać z innymi, szczególnie o tym co ich boli. Nie chciałbym powrotu od września do zdalnej nauki. Gdybym znów miał siedzieć w domu, nie mógł wychodzić do ludzi, byłoby mi ciężko.
- Czy mimo wszystko pandemia mogła nas czegoś nauczyć?
- Na pewno każdy dowiedział się czegoś o sobie. Ja odkryłem, że jestem człowiekiem, który potrzebuje ludzi. Pandemia chyba trochę zmusiła nas też do docenienia tego, co mamy.
A ja uważam że słusznie się chwali!!! Jak najwięcej takich chwalipięt. Hubert jesteś jedyny w swoim rodzaju, rób dalej swoje
Hubert! Masz piękną duszę i czyste serce. Pozdrawiam Cię gorąco! Brawo Ty!