Monika Falej planuje zawalczyć o mandat poselski i o fotel Prezydenta Elbląga?

Wybory parlamentarne odbędą się jesienią. Posłanka Lewicy Monika Falej nie ukrywa, że ponownie planuje zawalczyć o mandat. Czy pod uwagę bierze także walkę o fotel Prezydenta Elbląga?

Liczy Pani, że będzie Pani „jedynką” na liście Lewicy z okręgu elbląskiego?

Tak. Myślę, że moja praca broni się sama. Nie chcę być wyniosła. Nie chodzi o to, że brakuje mi skromności, ale trzeba sprawy oceniać rzetelnie. Uważam, że ocena mojej pracy powinna być pozytywna. Statystyki Sejmowe też mówią same za siebie. Myślę, że tematy, którymi się zajmuje pokazały, że walczę o Elbląg.


Byłaby Pani zaskoczona, gdyby nie dostała Pani propozycji startowania z pierwszego miejsca?

Powiem szczerze, że tak.


Czułaby się Pani urażona?

Nie. To nie kwestia dumy czy urażenia, ale uważam, że byłby to duży błąd dla Lewicy, a przede wszystkim strata dla mieszkanek i mieszkańców Elbląga.


Miałam na myśli urażenie, które wychodziłoby nie z dumy, a z poczucia niesprawiedliwości skoro, jak Pani sama stwierdziła, „praca mówi sama za siebie”.

Myślę, że takiego błędu Lewica nie popełni. Na razie nie słyszałam o tym, żebym miała nie być „jedynką”, ale gdyby był taki pomysł to będę argumentować, że byłaby to bardzo duża strata dla Lewica w Warmińsko-Mazurskim, dla Powiśla, dla Elbląga i dla całej Polski. Trzeba pamiętać, że każdy wynik przyczynia się do podwyższenia wyniku w całej Polsce. Jeżeli osiągnęłabym przyzwoity wynik, a mandatu bym nie otrzymała, bo taki scenariusz też trzeba przyjąć, to ten wynik zapracuje na mandaty kolegów i koleżanek z Lewicy w Polsce. Myślę, że na razie mocniejszego nazwiska tutaj nie ma. Jeżeli będzie to staniemy w konkury, oczywiście w sposób uczciwy, lewicowy.


Kiedy spodziewa się Pani rozmów na temat „jedynek”? Czasu co wyborów coraz mniej.

Do tej pory skupialiśmy się na Pakcie Senackim. To był priorytetem. Było tam więcej partii, więcej nazwisk. Teraz, kiedy to jest już prawie domknięte będziemy myśleć o układaniu list poselskich.


Do tej pory zupełnie nic nie było ustalane?

Kilka rzeczy jest już ustalonych. Na przykład, że na listach powinny znaleźć się osoby, które mają aspiracje, żeby startować w wyborach samorządowych. Szczególnie do sejmiku, na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. To jest ważne, żeby pokazać swoją gotowość, zaznaczyć swoją obecność i zacząć swoją kampanię. Wybory samorządowe już niebawem, bo czas naprawdę szybko płynie. To jest dobry moment, żeby zaczął kampanię samorządową i pokazać swój pomysł na daną miejscowość.


Czy w Pani ocenie na liście powinien znaleźć się pan Janusz Nowak?

Tak. Jest wiceprezydentem Elbląga i szefem elbląskich struktur Lewicy. Ta lista jest dla niego, ale nie mam wiedzy, czy jest tym zainteresowany.

Czy na liście powinien znaleźć się były radny Ryszard Klim i obecny radny Andrzej Tomczyński?

Ryszard prawdopodobnie nie będzie startować. Po rozmowach, jakie przeprowadzaliśmy myślę, że chce iść na taką polityczną emeryturę. Z panem Tomczyńskim nie rozmawiałam. Nie mam żadnej wiedzy na temat tego, czy chce startować.


Ale czy w Pani ocenie oni powinni startować?

Myślę, że każdy z nich ma swój elektorat. Jednak poprzednie wybory pokazały, że na listach mieliśmy głównie osoby skupione w Elblągu. Takim samym kluczem była ułożona też lista w Olsztynie. Uważam, że to powinno być bardzie rozproszone. Po rozmowach z wieloma osobami z partii wiem, że nie tylko ja tam sądzę. Rozmawiając z sekretarzem Marcinem Kulaskiem myślimy o tym, by na liście było też więcej osób z regionu. Mamy Ostródę, Iławę, Nowe Miasto Lubawskie, Braniewo, Bartoszyce. Lista musi „pracować”. Na liście muszą się znaleźć osoby z różnych miejscowości, z rożnych grup zawodowych, kręgów społecznych. Osobiście będę walczyć o to, żeby było jak najwięcej kobie na liście. Jednak nie ukrywam, że jest z tym problem.

Biorąc scenariusz, że jednak nie udaje się Pani zdobyć ponownie mandatu posłanki, czy zdecyduje się Pani zawalczyć o fotel włodarza naszego miasta?

Myślę, że tak. Trochę Państwo (info.elblag.pl – przyp.red.) wywołaliście ten temat organizując ankietę, w której uwzględniliście mnie jaką potencjalną kandydatkę na kandydatkę na Prezydenta Elbląga. Byłam tym miło zaskoczona, bo dostrzegliście moją pracę. Tak to odebrałam. Tutaj jednak większą rolę sprawują struktury powiatowe i miejskie. W tym przypadku Lewica może mieć zupełnie inną propozycję osoby, która mogłaby być kandydatem bądź kandydatką na Prezydenta Elbląga. Przy dużych miastach negocjacje dzieją się też często w Warszawie.

Czy poza Panią nasuwa się Pani jakieś inne nazwisko?

Na razie nie.


Ktoś z Lewicy z Panią na ten temat rozmawiał?

Nie. Ani w jedną ani w drugą stronę. Nie było ani rozmów, że miałabym być, ani też, że miałabym nie być kandydatką na Prezydenta Elbląga. Chociaż koledzy i koleżanki z Lewicy w Polsce byli miło zaskoczeni, gdy u Państwa pokazałam się w ankiecie jako kandydatka Lewicy na Prezydenta Elbląga.

Podobno Lewica w ogóle nie planuje wystawić kandydata na Prezydenta Elbląga ze względu na koalicję z Koalicją Obywatelską i obecnym Prezydentem Witoldem Wróblewskim.

Jeżeli decyzja będzie koalicyjna to niestety będzie to trudne. Uważam, że dla samej siebie Lewica powinna mieć swoje listy i swoją kandydaturę. Nawet jeśli miałoby to później pomóc w rozmowach z koalicjantami. Jeżeli powstanie blok skupiający opozycyjne ugrupowania to trzeba będzie bardzo mocno rozmawiać o tym, jak to będzie wyglądać. Jeżeli będzie wybrany wspólny kandydat i Lewica zdecyduje się nie wystawić swojej kandydatury to ja będę musiała to uszanować.


Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.