Jacek Protas: Nie ma cudów. Bez silnej gospodarki nie pojawią się nowe miejsca pracy

Rozpoczynamy cykl wywiadów z „jedynkami”. 25 października elblążanie będą mogli zadecydować, który z kandydatów zasługuje na mandat poselski. Postanowiliśmy przybliżyć naszym czytelnikom sylwetki polityków zajmujących pierwsze miejsca na listach. Każdemu z nich zadaliśmy ten sam zestaw pytań. Dziś odpowiada na nie Jacek Protas  z Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej RP. 

Podobno osoby znajdujące się na pierwszych miejscach list wyborczych mają najprostsze zadanie jeśli chodzi o pozyskiwanie głosów. Zgadza się Pan z tą opinią?

Pozycja na liście i szyld partyjny oczywiście mają znaczenie, ale przede wszystkim wybieramy ludzi, których znamy i wiemy jakie mają osiągnięcia oraz poglądy.  Myślę, że osoby które poprą mnie w wyborach właśnie to wezmą przede wszystkim pod uwagę.

Czy dla Pana miejsce, które zajął Pan na liście miało znaczenie?

Pierwsze pozycja oznacza odpowiedzialność za wynik całej listy. Jestem przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w regionie. Na tym to polega rola lidera, żeby brać na swoje barki największą odpowiedzialność.

Czy zdecydowałby się Pan na wystąpienie w debacie z konkurentami?

Jeżeli padnie propozycja merytorycznej debaty chętnie wezmę w niej udział. Ważne jednak, abyśmy rozmawiali o konkretach. Sprawach ważnych dla Elbląga i regionu. Oglądając niektóre debaty, czy programy telewizyjne mam wrażenie, że politycy są tam tylko po to, aby pokazać się, powiedzieć kilka ładnych, okrągłych zdań, a nie koniecznie odnieść się fachowo do meritum sprawy. Na takie spotkania szkoda czasu słuchaczy i samych uczestników.

Jak skomentowałby Pan frekwencję w ostatnim referendum?

Myślę, że przede wszystkim brakowało rzetelnej kampanii informacyjnej i spokojnej, merytorycznej debaty m.in. tłumaczenia co niosą ze sobą JOW-y.  Nie jest też tajemnicą, że wielu środowiskom politycznym zależało aby referendum się nie udało, bo dotyczyło takich spraw jak zmiany w finansowaniu partii politycznych z budżetu.

Czy Pana zdaniem tematy poruszone w referendum dotyczyły  spraw najpilniejszych?

Dotyczyły przede wszystkim spraw ustrojowych, czyli sposobu wyboru naszych reprezentantów do Sejmu i finansowania partii politycznych. Wynik Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich wskazywał, że są to bardzo ważne tematy dla Polaków. Okazało się inaczej. Na pewno referendum nie może być narzędziem do rozstrzygania wszystkich zagadnień, bo traci wtedy na znaczeniu. Nie można też zdejmować z parlamentu i rządu odpowiedzialności za kierunki rozwoju kraju, bo wtedy zwyczajnie  rozmywa się odpowiedzialność.

O co Pan zapytałby Polaków?

Obywatele za miesiąc odpowiedzą na wiele pytań popierając program tego czy innego ugrupowania i oddając swój głos przy urnie wyborczej. Niedawno w Elblągu prezentowaliśmy nasz program. Jest tam wiele konkretnych propozycji. Myślę, że mocniej niż inne partie akcentujemy tematy ekonomiczne i podatkowe. Nie ma cudów. Bez silnej gospodarki nie pojawią się nowe miejsca pracy i nie wzrosną pensje, a to jest naszym głównym celem na kolejne cztery lata.

Czy Pana zdaniem Polska powinna  przyjmować uchodźców z Syrii?

Myślę, że w tej sprawie powinniśmy zachować się odpowiedzialnie. Podzielam zdanie, które prezentuje polski rząd. Bądźmy solidarni z całą Unią Europejską i zachowajmy się godnie wobec tragedii uchodźców, ale tu w Polsce powinnyśmy podjąć decyzję ilu uchodźcom możemy pomóc i na jakiś zasadach. Mam wrażenie, że część polityków sądzi, że gdy zamkniemy oczy problem uchodźców sam się rozwiąże, a może to doprowadzić tylko do pogorszenia sytuacji. Pamiętajmy, że mamy do czynienia  nie tylko z wielką tragedią humanitarną, ale też realnym zagrożeniem zamykania granic w Europie i ograniczenia swobód, które mamy jako obywatele Unii.

Czy placówki i system oświaty są gotowe na przyjęcie sześciolatków do szkoły?

Doświadczenia większości państw europejskich pokazują, że taki system się sprawdza i przynosi dobre efekty dla rozwoju intelektualnego dziecka. Myślę, że polskie szkoły są coraz lepiej wyposażone i przygotowane do przyjęcia sześciolatków i tworzenia klimatu nie tylko do efektywnej nauki, ale i zabawy.

Na jakie zmiany mogą liczyć elblążanie, jeśli zdobędzie Pan mandat poselski?

Głównym zadaniem posła jest pisanie dobrego prawa. Ja mam olbrzymie doświadczenie w samorządzie. Wiem jak prawo można poprawić, aby samorządy mogły sprawniej realizować swoje zadania, utrzymywać stabilne budżety i prowadzić nowe inwestycje. Bardzo wiele uwagi chciałbym poświęcić rozwojowi miast i ich rewitalizacji. Jeszcze jako marszałek województwa podjąłem decyzję o sprawiedliwym rozdziale środków na rozwój obszarów miejskich w nowym regionalnym programie operacyjnym. Takie wsparcie na tych samych zasadach otrzymają Elbląg, Ełk i Olsztyn wraz z otaczającymi je gminami.

Do kogo by się Pan zwrócił o wsparcie w sprawach związanych z naszym miastem?

Sprawny poseł może o wiele spraw skutecznie zabiegać. Kluczowym ministerstwem jest resort infrastruktury i rozwoju, ale w poszczególnych sprawach należy interweniować w różnych instytucjach. Nie na zasadzie przypadkowego pukania do drzwi, ale przygotowania merytorycznej argumentów i propozycji wprowadzenia takiego, a nie innego rozwiązania. Bardzo wiele kompetencji  należy też do Urzędu Marszałkowskiego,  a w nim – powiem żartobliwie - znam każdy kąt.

Do pracy w których komisjach ma Pan kompetencje?

Każdy powinien pracować przy sprawach, na których się najlepiej zna. Jako doświadczony samorządowiec, osoba kierująca Związkiem Województw RP oraz reprezentant naszego kraju w Komitecie Regionów Unii Europejskiej mam kompetencje do wypowiadania się w sprawach europejskich, dotyczących rozwoju regionów i miast oraz tematyce samorządowej. Mam wrażenie, że w polskim Sejmie właśnie taki mocny samorządowy głos bardzo się przyda.

Jak ocenia Pan swoje szanse na uzyskanie mandatu poselskiego?  Na jaki wynik Pan liczy?

Pracuję na rzecz regionu wiele lat i mam nadzieję, że wynik wyborczy będzie odzwierciedleniem tej działalności. Oczywiście zależy mi jako liderowi ugrupowania,  aby poprowadzić go  do zwycięstwa, ale do każdego rozstrzygnięcia wyborców  podejdziemy z wielkim szacunkiem.

Z Jackiem Protasem rozmawiała