Turbinalia dobiegają końca. Przez cały tydzień Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Elblągu zapewniała żakom liczne atrakcje. Dziś koncertowy wieczór. Gwiazdą tego wieczoru będą "Łzy". Wokalistka zespołu, Sara Chmiel, zgodziła się udzielić wywiadu specjalnie dla info.elblag.pl.
Zaraz wystąpicie podczas Turbinaliów. Czy skojarzyłaś tę nazwę z juwenaliami?
Gdy usłyszałam o Turbinaliach zastanawiałam się, czy to nie chodzi o jakieś F16, o jakieś strzelanie czy coś w tym stylu. Byłam tą nazwą bardzo zaskoczona.
Jakie rodzaje koncertów preferuje zespół? Te kameralne czy, tak jak ten, w plenerze?
Bardziej lubimy imprezy plenerowe, ponieważ mają swój specyficzny klimat. Granie w klubie potrafi być czasem przytłaczające. Zdecydowanie preferuję juwenalia, dni miasta itp.
Czy ze względu na to, że studiujesz, granie na juwenaliach ma dla Ciebie szczególne znaczenie?
Nigdy w życiu nie byłam na juwenaliach mimo tego, że jestem studentką. Zawsze wtedy mam jakiś koncert. Dwa lata temu graliśmy na juwenaliach i zdziwiło mnie to, że na koncert nie przyszli sami studenci. Byli ludzie w różnym wieku. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj.
Studenci potrafią narzekać, że męczy ich chodzenie na zajęcia, zdawanie egzaminów. Jesteś w szczególnej sytuacji, bo musisz pogodzić naukę z występami. Jak sobie radzisz?
Jest ciężko. Jestem na etapie pisania pracy magisterskiej. Jechałam tutaj Pendolino z Krakowa do Malborka i przez całą drogę usiłowałam jak najwięcej napisać. Nie mam czasu w domu, żeby siąść i ją spokojnie napisać. Oprócz tego są koncerty, które utrudniają mi zdawanie egzaminów, gdyż studiuję zaocznie. Nie każdy z wykładowców się zgadza, żebym zdawała ze studentami dziennymi. Jednak mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i obronię się w czerwcu.
Nie było momentu, kiedy pomyślałaś, żeby zawiesić studia? Tak byłoby Ci na pewno łatwiej.
Tak naprawdę na studia poszłam, bo miałam wolny czas. Trzy lata temu, zimą mieliśmy mniej koncertów, więc stwierdziłam, że pójdę na studia. Dostałam się na zarządzanie mediami i rozpoczęłam naukę. Z czasem studia stały się kulą u nogi, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała z nich zrezygnować, bo nie daję sobie rady z czasem.
Czyli dla chcącego nic trudnego?
Dokładnie. Do tego nie narzekam na brak wolnego czasu, szczególnie zimą. Uważam, że jeśli ktoś mówi, że nie ma czasu to jest źle zorganizowany.
Powróćmy do 2011 roku, kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z zespołem. Doszło do tego w dość nietypowy sposób.
Tak naprawdę to chłopaki mnie znaleźli. Występowałam w tercecie Mocca w programie "Mam Talent". Zobaczyli mnie i zaprosili na casting. Konkurowałam z 650 dziewczynami.
Jak wyglądał casting?
Na początku wysłałam im swoje nagrania, jak śpiewam dwie ich piosenki. W drugim etapie zaprosili mnie do siebie na próbę, podczas której nagrywałam zupełnie nowy ich kawałek na nową płytę. Do trzeciego etapu przeszło pięć dziewczyn. Spotkaliśmy się na próbie i graliśmy piosenki na żywo. I tak się stało, że wybrali mnie.
Był stres?
Na początku na pewno. Ale szczerze powiedziawszy podeszłam do tego, jak do zabawy. Wtedy zajmowałam się teatrem i z tym wiązałam swoją przyszłość. A tu nagle pojawiła się szansa, więc postanowiłam spróbować. A wiadomo - próba nie strzelba. Kiedy powiedzieli, że chcieliby właśnie mnie na swoją wokalistę zgodziłam się na luzie. Dopiero później dotarło do mnie, że to "Łzy" - popularny zespół, a to się będzie wiązało z dużymi zmianami w moim życiu.
Jak bardzo się ono zmieniło?
Dla mnie problemem jest to, że ciągle gdzieś jeździmy. Jak jeździłam 40 minut autobusem do liceum, to było strasznie długo. Teraz nie zauważam, kiedy mija siedem godzin w podróży. Czas strasznie szybko leci. Uciążliwe jest też ciągłe życie na walizkach. Mam siedem szczoteczek do zębów - każda w innym miejscu. Ale na to się pisałam i tak już będzie.
W nagrodę są występy na scenie.
Dokładnie. Coś za coś. Jest życie na walizkach, ale przyjemnością jest to, że można wyjść na scenę i śpiewać dla publiczności. To jest moja pasja i życzę każdemu, by mógł pracować z pasją.
Czy masz odczucie, że bez żywej reakcji publiczności nie byłoby udanego koncertu?
Ciężko zagrać, jak jest mało osób albo jak publiczność jest "nudna". W zeszłym roku graliśmy w Rumii. Publiczność była bardzo stonowana. Zastanawiałam się, o co chodzi? Koncert był na pełnych obrotach i dawaliśmy z siebie 100 procent. Publiczność nie reagowała, tylko klaskała. Jednak na koniec koncertu ludzie przychodzili do nas i gratulowali udanego występu, kupowali płyty. Okazuje się, że w niektórych miejscowościach jest tak, że ludzie przeżywają koncert inaczej. Nie ma tej euforii, tylko przeżywają to wewnętrznie. Nie ukrywam, że takie koncerty gra się ciężej, bo czuć dystans.
Na koniec chciałam zapytać o nasze miasto. Czy mieliście okazję, żeby je zwiedzić?
Nigdy nie zwiedzaliśmy tego miasta. Wczoraj oglądałam "Kuchenne Rewolucje" z Elbląga wiem, że macie "Duchówkę", czyli magia telewizji działa. Przed koncertem mamy trochę czasu, więc nie wykluczone, że trochę pozwiedzamy.
W takim razie życzę miłych wrażeń i dziękuję za rozmowę.
Z Sarą Chmiel rozmawiała
Turbinalia t nazwa w spadku po Nowaczyku. Nawet słownik języka polskiego PWN nie ma takiego określenia. W całym kraju odbywają się JUWENALIA. Czas by Elbląg wrócił do normalności.