Na co dzień uczy w III Liceum Ogólnokształcącym. Po pracy oddaje się swojej największej pasji, jaką jest historia. Szczególnie bliskie są mu losy Elbląga, które po raz pierwszy opisał w swojej książce „Elbing 1945” wydanej rok temu. Co ważne, dzieło spotkało się z bardzo dobrymi ocenami, nie tylko wśród elblążan.
Jak wielokrotnie podkreśla, historię Elbląga ceni m.in. ze względu na swoje patriotyczne korzenie. Dziadkiem Tomasza Stężały był bowiem gen. Bolesław Nieczuja – Ostrowski, żołnierz Września 1939 roku, dowódca wielkich jednostek AK.
Elblążanin jest członkiem Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego „Denar”, które skupia wokół siebie lokalnych pasjonatów historii. Jego debiutancka książka została w tym roku nagrodzona podczas IX edycji Konkursu Literackiego Fundacji Elbląg. Dzieło okrzyknięto Elbląską Książką Roku. Jednak nie tylko elblążanie docenili pracę Tomasza Stężały. Wydawnictwo Erica, z którym obecnie współpracuje, wydało dodruki ze względu na świetne wyniki sprzedaży „Elbing 1945”.
Antek Rokicki: - Kiedy w Pana życiu pojawiło się zainteresowanie historią?
Tomasz Stężała: - Można powiedzieć, że wyssałem je z mlekiem matki. Dom, w którym przez pierwsze lata się wychowywałem, należał do moich dziadków, w tym gen. Nieczui-Ostrowskiego. Tak więc historia zawsze była obecna w mojej rodzinie. Poza tym, czasy, w których dorastałem, były silnie powiązane z historią. Nie można też zapomnieć o tym, że wtedy właśnie powstały takie seriale jak: „Czterej pancerni i pies” czy „Stawka większa niż życie”.
- Proszę powiedzieć kilka słów o swoim debiucie, książce „Elbing 1945”.
- Książkę wydano w grudniu ubiegłego roku. Wydawnictwo, z którym współpracuję, zdecydowało się na dodruki. Wiem, że niektórym czytelnikom ciężko było przebić się przez początek książki, bo nie jest to powieść. To raczej beletryzowana historia walk o Elbląg w roku 1945. Jest tam wiele przewijających się postaci, które opowiadają – nie jest więc to klasyczny kanon powieściowy. Ale cieszę się, że większość opinii jest pozytywna. Książka powstawała przez dwa lata. Sam proces poszukiwania materiałów był bardzo czasochłonny. Korzystałem głównie z Internetu. Można w nim znaleźć wiele dokumentów, wspomnień. Jednak o danej sprawie inaczej mówią źródła niemieckie, a inaczej rosyjskie…
- W jednym z wywiadów wspomniał Pan, że mimo dużej wiedzy historycznej, nie nazywa się Pan historykiem…
- By móc nazwać się historykiem, trzeba mieć odpowiednie wykształcenie. Nazwałbym się raczej pasjonatem historii. Staram się po prostu odtwarzać to, co jest mi bliskie, czyli losy mojego miasta. Cieszę się, że mogę się tym dzielić z innymi.
- Na co dzień pracuje Pan w III LO. Jak udaje się Panu łączyć świat biologii, języka angielskiego i historii?
- Język jest bardzo przydatny przy poszukiwaniu materiałów, z kolei biologia pomaga mi chyba w długich, szczegółowych opisach (uśmiech).
- Które z Pana zawodowych sukcesów są dla Pana najważniejsze?
- Szczególnie bliskie są mi sukcesy moich podopiecznych w konkursach językowych, w których biorą udział uczniowie z całego świata. Osoby, które przygotowywałem do takich rzeczy jak międzynarodowy konkurs Public Speaking Competition, odniosły spore sukcesy. To bardzo cieszy i daje siłę potrzebną do pracy.
- Jak wspomina Pan Elbląg, kiedy był Pan dzieckiem?
- Tutaj się urodziłem, tutaj żyłem i uczyłem się. Wyjechałem tylko na lata studiów do Olsztyna. Dzieciństwo spędzone w tym mieście wspominam ciepło, bo miałem to szczęście, że niczego, co najważniejsze, mi nie brakowało… Pamiętam wiele rzeczy, których dziś już nie ma. Trzeba przyznać, że Elbląg dawniej był bardziej pusty, szary, nie tak kolorowy jak dzisiaj. Były za to pamiętne… lody, sprzedawane 1 maja. Do dzisiaj pamiętam ich wyjątkowy smak (uśmiech). Wspominam też długie kolejki, w których stało się kilka godzin…
- Jakie ma Pan plany na przyszłość?
- Chciałbym być zdrowy i móc pisać (uśmiech).
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów na Info.elblag.pl
Elblążanie, którzy osiągnęli warte uwagi sukcesy, to nie tylko Ryszard Rynkowski czy Dominika Figurska. To szereg innych, równie ciekawych osobowości, które będziemy Wam prezentować.
Gratulacje .Dawny kolega z dzieciństwa ,podwórka i klatki ,z tego samego piętra.
Zootechnik (z wykształcenia), nauczyciel biologii i języka angielskiego (z zawodu), miłośnik historii i tuningu, niedoszły polityk i kandydat na posła (z ramienia UPR). Człowiek renesansu. Tylko podobno "a Jack of all trades is master of none" :)
ach dobrze pamiętam te lekcje biologii, kiedy to pan Tomasz zamiast nas uczyć to kazał robić referaty a potem siedział cala lekcje w swoim kantorku...
Jeżeli wszyscy "ciekawi elblążanie" są tacy ekscentryczni jak ów pan to szkoda czasu na pisanie tych artykułów
Gratulacje Basenji!
Człowiek z pasją. Gratuluję sukcesów
Komentarz zablokowany z powodu naruszenia regulaminu!
Jadziu czyli jeśli nie uczył tylko siedział w kanciapie to brał kasę za nauczanie nieprawnie.Ktoś z kuratorium powinien się temu przyjrzeć.
Chciałbym przeczytać o p.Kuleszy:-)pasjonat gwiezdnych wojen,jego model statku kosmicznego jest ...to trzeba zobaczyć:-)
Hehe, same negatywne wspomnienia... Chyba każdy pamięta "bodźce" z biologii, które dostawał prawie każdy przez fanatyzm owego Pana. Kto nie znał nawet jakieś drobnego faktu na jakiś temat to mógł się już liczyć z miłym prezentem od Ticowca