Jeden z najpopularniejszych zespołów lat 80, grający pop-rocka. Przeboje grupy KOMBI, takie jak: Nasze rendez - vous, Słodkiego miłego życia, czy Pamietaj mnie, znają wszyscy. Kilka miesiecy temu wokalista i gitarzysta zespołu, Grzegorz Skawiński, podjął decyzję o reaktywowaniu grupy. KOMBII powraca z nowym skadem i nową pytą.
Od starego KOMBI minęło sporo lat. Ale, jak wiadomo, Was na scenie nie brakowało. Ale czy łatwo było podjąć, a potem konsekwentnie realizować decyzję, że wracacie z KOMBII, bo przecież, jak wspomniałem, nie wróciliście na scenę. Na niej jesteście cały czas.
Decyzja nie była łatwa. Oprócz tego, że trzeba było się zupełnie przestawić mentalnie z zupełnie innego grania, to jeszcze wracaliśmy do nieco lżejszej formuły grania w KOMBII. Pop-rockowego. Przez wielu ludzi mogło to być uznane za zdradę. Z kolei ci, którzy lubili
KOMBI, z pewnością przyjęli tę decyzję z radością. Zawsze jest tak, że mieszają się różne uczucia. Myśmy też tych mieszanych uczuć mieli sporo. W muzyce nigdy nie ma żadnych pewniaków. Nigdzie nie jest powiedziane, że to, co kiedyś było fajne, dzisiaj znowu
zafunkcjonuje. Pewnie, że było mnóstwo obaw. Poza tym, powołanie do życia takiego zespołu, to ogromna praca. Także logistyczna, bo tu chodzi też o powołanie całej organizacji, ekipy technicznej, managerskiej, trzeba zebrać muzyków, zorganizować próby i na nowo opracować materiał. To ogromna praca, której nie widać. Widać wyłącznie jej efekty. Nikt nie miał 100% pewności czy to będzie sukces, bo tego nigdy w tej branży nie można po prostu przewidzieć.
Interesowało was zdanie tzw. krytyki, czy po prostu stwierdziliście: niech się pali i wali, KOMBII będzie grać i już?
Właśnie raczej to drugie. Gdybyśmy się za bardzo przejmowali krytyką naszych zamierzeń i brali to pod uwagę, to nigdy w życiu byśmy niczego nie zrobili i nie osiągnęli. W przypadku zespołu KOMBI, trzeba pamiętać, że była to grupa bardzo często krytykowana i nie mieliśmy nigdy dobrej prasy. Dzisiaj jak gdyby wszyscy o tym po prostu zapomnieli. Jesteśmy uzbrojeni w cierpliwość, wiemy co chcemy osiągnąć, dlatego na te zdania „z boku” się nie oglądamy, bo za nami idą ludzie, publiczność. Myślę, że tym razem stanie się tak samo, bo mamy tego namacalne dowody. W trasie letniej zagraliśmy ponad 50 dużych koncertów. Po reakcji ludzi na nasze koncerty widzimy, że reaktywowanie KOMBII było ze wszech miar słusznym krokiem, cokolwiek na ten temat nie sądzi krytyka muzyczna czy nasi przeciwnicy.
Przywróciliście KOMBII, jesteś Ty, są koledzy..., ale jak by nie patrzeć, zabrakło jednej osoby, która z KOMBI ewidentnie się kojarzyła i przecież niemałe miała znaczenie. Za klawiszami nie zasiada Sławek Łosowski. Nie po drodze wam było?
Nasze koncepcje artystyczne bardzo się różnią. Zresztą, nie tylko artystyczne, bo i dotyczące tego, co zespół miałby robić w ogóle. Sławek myślał o tym, żeby zagrać kilka dużych plenerowych koncertów ze starym repertuarem i na tym zakończyć działalność
zespołu, czyli odciąć kupony od dawnej działalności. My, natomiast, chcemy iść dalej. Podpisaliśmy kontrakt, który przewiduje minimum 3 płyty, co powoduje, że będą następne albumy KOMBII. Chcemy je nagrywać, chcemy pracować, chcemy iść do przodu. Sławek nie był w zasadzie zainteresowany graniem. W sumie to dziwne, bo przez 12 lat milczał jako muzyk, a teraz się nagle uaktywnia. Kiedy zaczęliśmy grać pod szyldem KOMBII, to on coś próbuje grać, coś próbuje robić. Nie chcę tego absolutnie oceniać, ale my byliśmy aktywni jako muzycy przez ten cały czas i chcemy grać dalej. Prawdopodobnie nie robimy tego razem, bo jest nam właśnie nie po drodze. Za duża przestrzeń nas dzieli. Szkoda, bo to był bardzo zdolny i doskonały muzyk, bardzo zdolny klawiszowiec. Darzymy go wielkim szacunkiem i nie damy powiedzieć o nim złego słowa.
Wspomniałeś wcześniej o letnich koncertach, na których sprawdziliście czy KOMBII się przyjmie. Jaki rezultat?
To były koncerty, na których obecna była wielotysięczna publiczność. Dzięki tym koncertom mogliśmy poobcować ze swoim „targetem”, chociaż to tak nieładnie się mówi. Stwierdziliśmy, że bardzo dużo młodzieży przychodziło na te koncerty, że średnia wieku
18-30 to było to, czego się spodziewaliśmy...
Przerwę Ci, bo akurat letnie koncerty, to nie jest ... wiarygodny target, bo przecież doskonale wiemy, że takie imprezy organizuje się po prostu w sezonie. Kto wypoczywa w danym mieście, ten przychodzi na wieczorny, darmowy koncert, niezależnie od tego kto i co gra. Dobrze o tym wiesz.
No tak. Zgadza się. No, ale jest tych 5 tysięcy młodych gardeł, które śpiewają stare piosenki i „Sen się spełni” i tę piosenkę też śpiewają, to chyba jasne... albo przynajmniej pozwala liczyć na to, że jest to też muzyka, adresowana i do młodych ludzi. Nie wszyscy młodzi ludzie słuchają hip-hopu.
foto: Artur Borkowski, koncert KOMBII, Dni Elbląga 2004
powem tylko jedno,że bardzo lubie Kombi...bo to super zespół. Jak byłam w Ciężkowicach to akurat był tam ich koncert i było bosko.. POZDRAWIAM PAPA :-)
Kombii zespół dla wszystkiech pokoleń, bez względu na wiek, trafiają w wiele muzycznych gustów.