Rozpoczął się VIII Międzynarodowy Festiwal Wikingów. Przez trzy dni na Wyspie Spichrzów można zobaczyć jak powstaje historyczne rękodzieło, przepłynąć się repliką średniowiecznej łodzi oraz obserwować walki i zawody wojów.
Impreza na Wyspie Spichrzów od lat przyciąga do Elbląga odtwórców historycznych z Polski i zagranicy. Tak jest i tym razem. Na Wyspie Spichrzów stanął ich obóz, a wojowie i rzemieślnicy po raz kolejny zabierają nas na wycieczkę w czasy średniowiecza.
Nasz festiwal ma dwie podstawowe zalety - dobry klimat i dobrą zabawę. Bierze w nim udział wielu odtwórców. Czują się tu bardzo dobrze i bardzo dobrze bawią, przez to i turyści oraz mieszkańcy czują się dobrze podczas festiwalu
– przekonuje Wojciech Ławrynowicz, pomysłodawca i organizator festiwalu.
Jego słowa potwierdzają odtwórcy.
– Jesteśmy na każdym festiwalu. Nie było by nas, gdyby klimat był niedobry. Atmosfera jest jednak świetna, więc jesteśmy i tym razem – mówi Nika Samoszka, odtwórczyni historyczna z Obwodu Kaliningradzkiego.
Potwierdzają również elblążanie, którzy pierwszego dnia wzięli udział w festiwalu.
– Byliśmy na poprzednich festiwalach i jesteśmy w tym roku. Głównie ze względu na synów, którym bardzo się tutaj podoba – mówi Katarzyna Barszczewska. – Tym razem mogli popróbować swoich sił w tworzeniu lin. Okazało się, że to trochę męczące, ale dobrze się bawili.
– Takich imprez potrzeba w Elblągu. To fajna sprawa, coś innego niż festyny, których u nas najwięcej. Taki festiwal to nie tylko dobra zabawa, ale i lekcja historii – mówi pan Dominik z Elbląga.
W sobotnim i niedzielnym (w godzinach od 10 do 20) programie imprezy są między innymi zawody zręcznościowe wikingów, biegi niewiast, turnieje wojowników i scenka historyczna zakończona bitwą. W niedzielę (o godz. 14.30) dodatkowo będzie można spotkać się z Markiem Jagodziński, archeologiem, odkrywcą Truso.
Na Wyspę Spichrzów warto przyjść nie po to, aby podejrzeć wojów. Sporo tu bardzo ciekawego rzemiosła historycznego.
Przyjechałam z naczyniami ręcznie robionym, wypalanymi w tłuszczach, sokach. Tworzę je w taki sposób, jak przed wiekami, kiedy nie znano jeszcze szkliwa, ani koła garncarskiego. Rękodziełem historycznym zajmuję się już od ponad dziesięciu lat. To jest mój sposób na emeryturę, żeby nie zdewocieć
– śmieje się Barbra Różniak, która do Elbląga przyjechała z Malborka.
– Tym razem mamy bardzo ciekawe rzemiosła – dodaje Ławrynowicz. – Przyjechał do nas po raz pierwszy powroźnik z Wieliczki, najlepszy fachowiec w Polsce i jeden z lepszych w Europie. Za chwilę będziemy mogli odwiedzić również wróżkę wikińską, która wróży z runów. Ona zawsze jest bardzo zmęczona, bo na wszystkich festiwalach stoi do niej wielka kolejka, szczególnie pań, ale panowie sobie wróżą. Po raz pierwszy, mamy pana, który wykonuje ligawki, czyli instrumenty dęte – wylicza organizator festiwalu.
Odtwórców jednak jest mniej niż początkowo planowano.
– Kilka osób niestety nie dojechało przez koszmarne korki. Dodatkowo, w organizację imprezy wmieszała nam się. Przez zamknięcie granicy polsko-rosyjskiej, z grupy rosyjskiej, z która miała liczyć ponad 50 osób przyjechało kilkanaście – dodaje Wojciech Ławyrowicz.
Festiwal trwa do poniedziałku. Tego dnia na Wyspie Spichrzów odbędzie się średniowieczna olimpiada.
W poniedziałek na festiwa przyjdzie dwóch bardzo znanych, w Polsce i Europie elblążan, w Elblągu za bardzo niedocenianych Pan Piotr Adamczyk i Zbigniew Tomaszewski. Dzięki nim, ostatniego dnia festiwalu, będą gry, zabawy, sporty – planszowe, techniczne, sprawnościowe. Myślę, że się uda stworzyć duże wydarzenie, zabawę, do której zapraszamy szczególnie dzieci i młodzież, ale też dorosłych
– dodaje twórca festiwalu.
znów j****a TV olsztyn milczy na temat tej imprezy w Elblągu.DLACZEGO?????????????
Nie to, że się czepiam, ale czy nie można z wyprzedzeniem informować o takich imprezach tylko w dniu ich rozpoczęcia?!
TLUMY !!! OLBRZYMIE TLUMY !!! GDYBY NIETA WZBUDZAJACA KONTROWERSJE CUMUJACA LAJBA NIE DOSTRZEGLIBYSMY TYCH RZESZY TYCH OK 2O - tu WIKINGOW I KILKU NAMIOTOW A WLASCIWIE STOISK NAMIOTOWYCH A NIEKTORYCH PAMIETAM Z WIDOISKA BITWY POD GRUNWALDEM I INSCENIZACJI ZDOBYWANIA ZAMKU KRZYZACKIEGO W MALBORKU W KARCZOWISKACH PSZCZELARZE O NIEBO LEPIEJ WYPADLI . OT TAKA OSIEDLOWA IMPREZKA DLATEGO NA SKRAJU I NA UBOCZU A NAJBARDZIEJ HISTORYCZNE TO BYLO DOJSCIE PO WERTEPACH .
WON i tyle pustaki obudzili się i wczoraj tj niedzielę pokazali wieczorem że byli wikingowie w Elblągu.ZAPŁON TO MACIE olsztyniaki.
Mnie zastanawia jedna sprawa, po co przychodzą ludzie, którym to się nie podoba? Osobiście byłam obecna na wszystkich 3 dniach imprezy i bawiłam się znakomicie i nie, nie jestem jedną z osób tworzących osadę Wikingów. Było mnóstwo osób oglądających całe wydarzenie z zaciekawieniem, ale nie rozumiem po co są Ci którzy tylko narzekają, ze a to za drogie, a to za daleko bo na końcu miasta, a to ze wertepy i o zgrozo Trawa ! Tragedia całkowita, a wystarczyłoby nie zakładać (Panie) szpileczek i byłoby idealnie ;) Co do TV Olsztyn to byli obecni juz 1 dnia więc to już tylko ich głupota, że pokazują tak późno. Oby więcej takich spotkań, bo Ci którzy chcieli to się bawili a inni zawsze będą narzekać :)
Czasem jak coś piszecie to pomyślcie czy ma to sens, Asia(wróżka wikingów ) wróżyła z RUN a nie RUNÓW, no ale może się czepiam.