11 miesięcy – tyle trwały przygotowania do wyjazdu do Anglii, gdzie Sebastian Karaś za tydzień podejmie próbę przepłynięcia wpław przez kanał La Manche. Wielokrotny mistrz Polski w pływaniu wyleciał w niedzielę rano do Wielkiej Brytanii. Jeżeli uda mu się osiągnąć zamierzony cel, zostanie szóstym Polakiem, który sprosta temu wyjątkowemu zadaniu.
Kariera Sebastiana Karasia rozpoczęła się szesnaście lat temu, kiedy został członkiem klubu UKS „Orlik Elbląg” w grupie Tomasza Mizerskiego. Parę lat później, będąc uczniem gimnazjum, elblążanin wyprowadził się do Warszawy, by podjąć naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Jego kariera nabrała tempa, przez kilkanaście lat zdobył wiele medali, w tym 48 na Mistrzostwach Polski. Niedawno w wyścigu BCT Gdynia Marathon zajął piąte miejsce, pokonując 21,3 km w 4 godziny i 25 minut.
Od kilku miesięcy ogólnopolskie media (nie tylko te poświęcone tematyce sportowej) śledzą losy dwudziestoczteroletniego elblążanina. Jak mówi, przepłynięcie kanału La Manche łączącego Anglię z Francją jest marzeniem wielu sportowców, stanowi to bowiem wyzwanie porównywane do zdobycia przez alpinistów Mount Everest. Dlatego też Sebastian od niemal roku dzień w dzień ciężko pracuje, by spełnić swoje marzenie. Federacja Pływaków i Pilotów umożliwiła mu podjęcie próby w dniach 19-25 września. O tym, w którym dniu sportowiec wypłynie, decydują również organizatorzy. Jest to związane m.in. z odpowiednimi warunkami atmosferycznymi. A te nie są zbyt przyjemne na tym odcinku, bo występują tam silne prądy, wysokie fale oraz parzące meduzy.
Elblążanin podczas kilkumiesięcznych przygotowań doskonalił umiejętność pływania długodystansowego, zadbał o wzrost tkanki mięśniowej. Ustalał swój plan treningowy, pomagał mu w tym kolega z basenu Damian Rychlica (również medalista Mistrzostw Polski). Musiał również aklimatyzować się do zimnej wody. Średnia temperatura wody w kanale waha się między 12 a 15 stopniami Celsjusza. Sportowiec nie może być ubrany w tzw. piankę, może jedynie założyć kąpielówki, okulary i czepek. Dlatego też Sebastian Karaś pływał również zimą w otwartych akwenach, np. nad polskim morzem, w pobliskiej Stegnie. Zimnych kąpieli zażywał także w domu, gdzie w wannie przesiadywał nawet godzinę w lodowatej wodzie.
Nie ukrywam, że emocje są z dnia na dzień coraz większe, ale liczę i marzę, żeby temperatura wody była wysoka. Tylko to może mnie ograniczyć. Wiem, że jestem doskonale przygotowany fizycznie i psychicznie
– zdradza nasz rozmówca.
Boi się o stan swojego zdrowia, przypuszcza, że nie będzie w stanie sam wyjść z wody z powodu ogromnego wysiłku, jakim jest przepłynięcie kanału.
Boi się o stan swojego zdrowia, przypuszcza, że nie będzie w stanie sam wyjść z wody z powodu ogromnego wysiłku, jakim jest przepłynięcie kanału.
– Niestety, parę osób w ciągu roku umiera podczas próby przepłynięcia kanału z powodu hipotermii, czyli zbyt mocnego wychłodzenia organizmu. Ale staram się zabezpieczyć jak mogę. Od czerwca przytyłem już 9 kilogramów, ostatnie badania pokazały, że obecnie mam 12 % tkanki tłuszczowej, a wcześniej było to 7 %.
mówi S.Karaś
Podjęcie próby przepłynięcia kanału wymaga nie tylko ogromnej pracy, ale i finansów. Sama asekuracja podczas przepłynięcia, która jest koniecznym elementem startu, kosztuje sportowca ok. 15 tysięcy złotych. Elblążanin szukał więc pomocy poprzez portal PolakPotrafi.pl, gdzie prosił internautów o wsparcie jego planów. – Biletów powrotnych jeszcze nie mamy kupionych, bo nie wiem dokładnie kiedy będę wracał. Termin, jaki mi wyznaczono, to 19-25 września, więc jeśli popłynę 19-go, to następnego dnia wrócimy, żeby te koszta były mniejsze – wyjaśnia sportowiec. – W ostatnich dniach udało się zyskać kolejnego sponsora: firmę Toyota, również podziękowania kieruję Fundacji Mistral, firmie Beko, które dołożyły cegiełkę do próby podjęcia przepłynięcia kanału.
Wczoraj o godzinie 4 rano, kiedy spotkaliśmy się z Sebastianem Karasiem na warszawskim Okęciu, towarzyszyła mu jego dziewczyna Emilia:
– Powiem szczerze, że chciałabym, żeby już było po wszystkim – przyznała. – To jest stres i dla niego i dla mnie, dla bliskich, bo każdy chce pomóc, każdy się przyczynił do tego, że Sebastian może podjąć próbę przepłynięcia – podkreśla. I dodaje, że będzie przez całą trasę znajdowała się na łodzi asekuracyjnej, przygotowując m.in. posiłki dla chłopaka.
informuje Emilia dziewczyna Sebastiana.
Trzymamy mocno kciuki za elblążanina oraz zapraszamy na jego fanpage w portalu Facebook. Znajduje się tam m.in. link do strony, gdzie będzie można on-line sprawdzić, w którym miejscu znajduje się pływak.
powodzenia~!
Elbląg trzyma kciuki.
Jak dla mnie to mega Koza! Uda się to świetnie, a jak nie to też wielki sukces! Pozdrawiam i życzę dużo siły i pozytywnych myśli w trakcie walki nie tylko z falami i zimna wodą ale samym sobą i chwilami zwątpienia!
niech weźmie kilku turbanów z sobą na holu :)
no przeciera nowy szlak dla imigrantow
Zauważyliście, że na bloku już nie wisi naprawiacz Elbląga?
Sama asekuracja podczas przepłynięcia, która jest koniecznym elementem startu, kosztuje sportowca ok. 15 tysięcy złotych. Elblążanin "Sama asekuracja podczas przepłynięcia, która jest koniecznym elementem startu, kosztuje sportowca ok. 15 tysięcy złotych. Elblążanin szukał więc pomocy poprzez portal PolakPotrafi.pl, gdzie prosił internautów o wsparcie jego planów. – Biletów powrotnych jeszcze nie mamy kupionych, bo nie wiem dokładnie kiedy będę wracał." Fajne hobby. Panie jakiś tam, powodzenia. NIech się tylko Panu jakieś tam Syryjczyki, czy inne do kajaku nie przykleją. Artyuł w kolumnę z tą panią, co chciała się odlączyć i w świat pojechałaj/poleciała. ŻENUA!!!!
No cóż - każdy pomysł na ucieczkę z tego "miasta" należy szanować.
wielki mi wyczyn... karaś będzie pływał. A co ma robić karaś... biegać?
Powodzenia Sebastian, to wielki wyczyn i chwała dla Elbląga. Nie należy słuchać tych, którzy nigdy niczego nie osiągnęli, bowiem pracą się brzydzą. Elbląscy sportowcy trzymają kciuki !!!