Krzysztof Zabłocki z Inowrocławskiego Stowarzyszenia Modelarzy Redukcyjnych, podczas II edycji Festiwalu Elbląskiego Ogólnopolskiego Modelarstwa zaprezentował wykonane przez siebie modele. Spotkanie z pasjonatami modelarstwa trwała cały weekend (20-21.06.). Dziś o godz. 13.30, w Klubie 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej przy ul. Mierosławskiego odbędzie się oficjalne zakończenie konkursu.
Nam Krzysztof Zabłocki opowiedział o swoim hobby i o tym, jak ocenia elbląski Festiwal.
Co spowodowało, że zajął się Pan modelarstwem?
Nadmiar wolnego czasu. Kiedyś, jako dzieciak, sklejałem modele plastikowe. Potem to zarzuciłem. Zaczęła się szkoła, praca. Nagle się obroniłem i nie wiedziałem, co zrobić z wolnym czasem. Wróciłem do modelarstwa. Jedak już nie do plastikowego. Kartonowe łatwiej jest rozpocząć.
Przyglądając się wykonanemu przez Pana modelowi można dostrzec, że dopracowany jest w nim każdy szczegół.
Wszystko robię palcami. Wiadomo, że z biegiem czasu człowiek robi sobie jakieś przyrządy, tworzy z kawałka drutu, z kawałka łyżeczki. Modelarz to jest generalnie taki śmieciarz (śmiech). W domu zanim cokolwiek się wyrzuci to zawsze trzeba przejrzeć, bo zawsze się może do czegoś przydać.
Ile czasu zajęło zrobienie wystawionych przez Pana modeli?
Po pół roku. To jest ok. 400-500 godzin pracy.
A w ciągu jednego dnia ile czasu najdłużej poświęcił Pan na klejenie?
Może osiem godzin? Ale to był dzień, w którym rodziny nie było i miałem natchnienie. Nieraz rozkładałem elementy, pół godziny przy nich siedziałem i składałem je z powtorem nic z nimi nie robiąć.
Trzeba mieć do tego "melodię"?
Dokładnie. Autor elementów sam sugeruje w jakiej kolejności sklejać kolejne części aczkolwiek wiadomo, że zdarzają się zmiany. Model, który tu prezentuję, z oryginału zostało tylko poszycie zewnętrzne. On nie miał w ogóle wnętrza. Całe wnętrze jest zaprojektowane w większości przeze mnie, częściowo zapożyczone z innych modeli na podstawie zdjęć. W środku są np. tratwy ratunkowe, bo to jest śmigłowiec ratownictwa morskiego. W razie potrzeby taki śmigłowiec może je użyć za pomocą specjalnego haku, który też jest w moim modelu. Model został stworzony na podstawie monografii, na podstawie zdjęć.
Komu mógłby Pan polecić modelarstwo?
Wszystkim. Wśród modelarzy są strasznie nerwowe osoby, które jak siadają przy modelu się odstresowują. To jest dobry sposób na relaks, na odreagowanie. Nieraz się zdarzało, że model lądował na ścianie, bo nie wychodził. Czasami model, który jest skończony w 80 procentach trafia do kosza, bo nie idzie. Zdarza się, że człowiek traci cierpliwość, ale to są sporadyczne wypadki.
Ile ma Pan modeli w swojej kolekcji?
Może z dwanaście. Na poważnie zacząłem zajmować się modelarstwem od 2010 r. Rok wcześniej zacząłem kleić, a od 2010 r. jeżdżę po konkursach. Namówili mnie koledzy, żebym się z nimi wybrał i tak się zaczęło.
Czy klei Pan maszyny jedynie związane z lotnictwem?
Przede wszystkim śmigłowce. Można powiedzieć, że 90 proc. moich modeli to są śmigłowce. Mam rozgrzebany projekt armatohaubicy, którą kleję 1,5 roku. Nieraz model zmęczy i się go zarzuca, i w międzyczasie robi się inny.
Jak Pan ocenia elbląski Festiwal?
To bardzo dobry pomysł. Chłopacy ze Stowarzyszenia byli tu w zeszłym roku i mówili, że tu jest fajnie, dlatego postanowiłem tu przyjechać.
Dziękuję za rozmowę.
witam mam pytanie cz mozna uzyskac numer telefonu do osoby ktura mieszka w elblagu ktura zajmuje sie rc modelarstwem moj num tel 516 361 908