Pierwsze emocje po występie elbląskiej drużyny w „Bitwie na głosy” już opadły. Trwają próby i przygotowania do kolejnego odcinka. Zespół Ryszarda Rynkowskiego jest nasycony pozytywną energią i wolą walki. O tym, jak było podczas nagrań rozmawialiśmy z uczestnikami reprezentującymi Elbląg.
Jak wrażenia po pierwszym odcinku na żywo?
Maja Kadłubowska: Wszystko było niesamowite. Doznałam wielu wrażeń. Chwilami nie wierzę, że coś takiego mnie spotkało, ale czuję, że było warto wziąć udział w tym programie.
Gabriel Bagiński: Było świetnie. Zauważyłem, że między drużynami panuje zdrowa rywalizacja. Bardzo fajnie dogadywaliśmy się z zespołami z Łodzi, Warszawy i Brzegu. Wszyscy wspierają się nawzajem.
Gosia Miklaszewska: Nie dochodzi do mnie jeszcze to co się stało. Wszystko przebiegało bardzo szybko. Live trwał dwie godziny, odebrałam wrażenie jakby przeminął w ciągu kilku chwil.
Czy Wasze oczekiwania co do tego programu sprawdziły się?
Maja Kadłubowska: Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Wszystko było dopracowane do perfekcji. Organizacja programu jest na najwyższym poziomie. Wiele osób pracuje nad całym show. Każdy ma na celu sukces danego odcinka.
Gabriel Bagiński: W jakimś stopniu się sprawdziły. Pracowałem wcześniej jako akustyk, więc mogłem sobie wyobrazić, jak wyglądają tak wielkie imprezy. Jednak praca przy elbląskich wydarzeniach kulturalnych to nie to samo co organizacja w jednym z największych studiu nagrań w Polsce.
Gosia Miklaszewska: Wiedziałam, że będzie dużo wyrzeczeń jeżeli chodzi o czas wolny oraz liczne próby. W Warszawie, w pocie czoła ćwiczyliśmy i chwytaliśmy nowe choreografie, było rewelacyjnie. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak fajnie.
Stresowaliście się?
Maja Kadłubowska: Przed programem było bardzo dużo prób. Wiedzieliśmy, że mamy wszystko dopracowane. Nie było aż tak dużego stresu. Wiadome było, że będąc po raz pierwszy w telewizji, jakieś nerwy nas dopadną. Spięcie wpłynęło na nas pozytywnie i daliśmy z siebie wszystko.
Gabriel Bagiński: Raczej nie. Bardziej stresuję się w momencie, gdy występuję z chórami i śpiewam muzykę klasyczną. Na scenie w telewizji jest całkowicie inaczej, trzeba dawać z siebie dużo energii i ekspresji.
Gosia Miklaszewska: Wzruszył nas trochę film puszczony przed naszym występem, ale daliśmy radę. Znamy się od jakiegoś tygodnia, a odnosimy wrażenie jakbyśmy poznali się kilka lat temu. Dobrze się dogadujemy i to nam pomaga na scenie.
Jak wygląda współpraca z Ryszardem Rynkowskim?
Maja Kadłubowska: Jest on bardzo miłym i ciepłym człowiekiem. Mamy od niego bardzo duże wsparcie.
Gabriel Bagiński: Dobrze! Rysiu fajny jest. Pierwszego dnia powiedział nam żebyśmy przeszli z nim na „Ty”. Na razie nie możemy się jeszcze przestawić. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu i zdarza się zapomnieć użyć słowa „Pan” mówiąc do Ryśka i wtedy on się już bardzo cieszy.
Gosia Miklaszewska: Bardzo dobrze. Martwiliśmy się tym, jak będziemy się dogadywać, ale wszystko jest w porządku. Ryszard Rynkowski jest normalnym człowiekiem, jak my wszyscy.
Jak godzicie życie osobiste z programem?
Maja Kadłubowska: Próby odbywają się prawie codziennie. Z tego powodu rzadko bywam w szkole. Na całe szczęście nauczyciele są bardzo wyrozumiali.
Gabriel Bagiński: Z tym jest najtrudniej. Studiuję zaocznie a weekendy nauki odpadają mi przez ten program. Z pracą mam o tyle dobrze, że póki co, mój pracodawca jest jeszcze wyrozumiały. Pracuję i studiuję w Bydgoszczy, próby są w Elblągu, na całe szczęście jeszcze daję radę.
Gosia Miklaszewska: Mam to szczęście, że moi pracodawcy są za mną i wspierają mnie. Oprócz tego, że pracuję, dorabiam sobie także na weselach. Kolega z którym gram w zespole musi niestety poradzić sobie teraz sam. Mam lekkie zaległości w szkole, jednak Pan Dziekan jest również bardzo wyrozumiały i przychylny w stosunku do mnie.