Elbląg posiada od kilku już lat trzy uczelnie wyższe, są to: PWSZ, EUH-E i Wyższa Szkoła im. B. Jańskiego. Liczba studentów do nich uczęszczających waha się w granicach 10 tys. osób. Jest to spora grupa, ale czy w Elblągu istnieje coś takiego jak życie studenckie, czy życie akademickie? Postanowiliśmy poszukać odpowiedzi na to i na kilka innych nurtujących wielu elblążan pytań.
O istnieniu studentów w naszym mieście dowiadujemy się wtedy, gdy tłumnie przechodzą ulicami naszego miasta w czasie juwenaliów. Na co dzień nie jest to jednak tak widoczne. Można powiedzieć, że przez cały rok studenci znikają bez znaku. Nie jest tak barwnie i kolorowo. Można śmiało pokusić się o tezę, że w Elblągu nie ma życia studenckiego. Jest kilka powodów takiej sytuacji.
Przeważnie osoby, które kształcą się na wyżej wymienionych uczelniach, pochodzą z Elbląga lub do niego dojeżdżają. Pojawiające się wśród samych studentów opinie, bardzo się różnią i są zarazem bardzo skrajne. Albo życie w Elblągu się podoba albo nie, albo jest życie studenckie albo go nie ma. Mimo wszystko przeważają opinie negatywne. Uwagę głównie zwraca się na brak miejsc do typowo studenckich spotkań, czyli pubów, klubów, gdzie można miło spędzać czas w gronie znajomych z uczelni. Elbląscy żacy w poszukiwaniu takich miejsc, często wybierają się na przykład do Olsztyna, czy do Trójmiasta, gdzie mogą poczuć prawdziwie akademickie klimaty. Elbląg pod tym względem nie imponuje. Monotonia, brak atrakcji, zniżek itp. sprawiają, że studenci wybierają inne, alternatywne, a zarazem sprawdzone sposoby na dobrą zabawę. Często spotykają się we własnym gronie na organizowanych przez siebie „domówkach”, ogniskach, czy na imprezach w wynajmowanych na własną rękę lokalach. Wszystko to sprawia, iż w tzw. studenckie czwartki lokale na starówce i nie tylko, świecą pustkami.
Miejscem, które najbardziej kojarzy się z życiem studenckim są oczywiście akademiki. W Elblągu mamy dwa domy studenckie, na ul. Wspólnej oraz na ul. Zacisze. Z początkiem roku studenckiego pękają one w szwach. Świadomość wspólnoty akademickiej wśród mieszkańców „DS-ów”jest bardzo mała. Siedzenie przed komputerem przekłada się nieraz nad nawiązywaniem nowych znajomości i ich pogłębianiem. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich osób. Często na pobliskich boiskach są rozgrywane mecze piłki nożnej, w których biorą udział studenci mieszkający w akademiku i nie tylko.
Rozwojowi życia studenckiego nie sprzyja również brak perspektyw, brak optymizmu i nikłe szanse na rozwój zawodowy, jak i nie tylko. Jak twierdzi Mariusz – student Instytutu Ekonomicznego – istnieje generalne przekonanie o braku perspektyw rozwoju w tym mieście i braku pozytywnego nastawienia wśród osób tu mieszkających, co również negatywnie wpływa na sam wizerunek miasta i jego postrzeganie, między innymi przez obecnych i potencjalnych studentów. Osoby przyjeżdżające do Elbląga studiować, są niemile zaskoczone, często decydując się nawet na zmianę miejsca studiów.
Dość duży wkład w podtrzymaniu życia studenckiego mają uczelnie, a dokładnie rady studenckie, które się tym zajmują. Owocami ich pracy są właśnie juwenalia oraz otrzęsiny. Oczywiście z powodu braku środków, jak również braku inicjatyw społeczno-kulturalnych, imprezy te wyglądają, tak jak wyglądają – jak twierdzi wielu studentów - nie ma rewelacji. Bardzo pozytywnie można ocenić działalność AZS-esów, czy innych kół zainteresowań prowadzonych na elbląskich uczelniach. Skupiają one dość dużą liczbę osób. Większość osób woli przyjść na gotowe, niż samemu podjąć jakaś inicjatywę. Jak zauważa Michał – student Instytutu Językowego na PWSZ - osób, które chciałyby tylko korzystać na gotowca jest bardzo wiele, a same nic nie potrafią zorganizować. Twierdzi on również, że nie żałuje pobytu w Elblągu, wręcz ocenia go bardzo pozytywnie, gdyż poznał wiele ciekawych osób oraz zyskał przyjaciół.
Życie studenckie w Elblągu niestety okazuje się mitem. Ciężko jest znaleźć złoty środek, by ten stan rzeczy zmienić. A przyczyny problemu nie powinno się szukać tylko w braku lokali, klubów itp. problem tkwi głębiej. Tkwi w mentalności ludzi i zmieniającym się stylu życia na bardziej indywidualny. Wszystko to przekłada się na sytuację, która obecnie występuje. Brak jest inicjatywy ze strony studentów, którzy nieraz nie mają czasu, gdyż są zabiegani, a w wolnych chwilach niejednokrotnie pracują. Ale czy warto z kolei przegapić swoje najlepsze lata?
A co sądzą na ten temat nasi Czytelnicy? Czy Elbląg zawsze będzie zaściankiem Trójmiasta i Olsztyna? Może macie Państwo jakieś pomysły? Zapraszamy do dyskusji.
JK
Istotnie, nie ma w Elblągu czegoś takiego jak "życie studenckie". Oczywiście mam tu na myśli klasyczny wzorzec, prezentowany chociażby przez środowisko gdańskie. Nie ma również co szukać jednego winnego. Oczywiście brak w naszym mieście stricte studenckich klubów (tzw. "studenckie czwartki" to lipa jakich mało, przecież większość musi iść następnego dnia na zajęcia, a to wyklucza konkretniejszą zabawę), ale także sami studenci wykazują bardzo znikome chęci zabawy. Takie imprezy jak Juwenalia, czy nawet Ogrody Polityki miast być oblegane przez brać studencką, straszą pustą przestrzenią Podzamcza. Dlaczego? Bo studenci wolą pojechać do domu... Nie szkoda Wam lat? W domach się jeszcze wysiedzicie. Skoro tutaj studiujecie, korzystajcie z oferty Elbląga. Popyt rodzi podaż, więc im większe zainteresowanie ze strony studentów, tym większa liczba ciekawych propozycji na zabawę.
Studenckie czwartki nie są możliwe ponieważ na uczelniach w piątki są np. ćwiczenia na ktorych obecność jest obowiązkowa lub laboratoria, i to jeszcze na poranne godziny..mija się to z celem
Moim zdaniem przede wszystkim, za mało jest dyskotek. Co z tego bowlinga? tygrysa? Jak większość mówi o tym ''speluny'' także musi coś w tym być. Poza tym, pod Bowlingiem śmierć poniósł chłopak, co też może odpychac od tego miejsca. A poza tym, co jest ciekawego w tym bowlingu? Studenckie czwartki - jasne, a rano do szkoły na zajęcia, BOMBA!!! A puby? Do pubu idzie sobie każdy, kto chce, a konkretnie dla studentów? Tylko studentów, a nie 15latek, które dają sobie zrobić pieczątki na piersiach, albo ubiorą się jak.. i wejdą tylko za to, że tak wyglądają. Mogliby otworzyc coś porządnego, ale na pewno dla pełnoletnich i z konretną muzyką, a nie... W bowlingu ostatnio prosiłam o konkretną nutę, znaną na cały świat, może trochę starawą ale zawsze jarą, a tam repertuar: Britney Spears i jakies disco polo, o czum to świadczy!? :)
hahah elblag to wicha zabita dechami!!studiowalem w elblagu jeden rok na tej niby uczelni humanistycznej!hahah syf!!a zycie studencke??w elblagu cos takiego nie istnieje!!!obecnie studiuje w gdansku! i tam to dopiero jest zycie studenckie:)))
pewnie nie zdales wiec poszedles do trojmiasta na jakas pseudouczelnie
Elbląg to miasto bez perspektyw....nic tu nie ma....po co tu te pseudo uczelnie? ...jak później pracy dla studentów nie ma ....no przepraszam...każdego z was chętnie na staż za 450 pln przyjmą po tych waszych studiach..jak ktoś będzie miał wilkie szczęście to dostanie najniższą krajową....a jak będziecie chcieli szukać pracy w większym mieście ...tam też was nie będą chcieli ...bo w takich miastach mają pracę dla SWOICH po dobrych szkołach ....uciekajcie stąd jak możecie .....wiem to z autopsjii..
A tak poza tym ...to brawo redakcjo za poruszenie tematu .....
Tu nie chodzi o dyskoteki, bo wixiarni jest na potęgę. Bardziej przydałby się lokal, w którym można sobie klapnąć, oddać się chill outowi, pograć w bilard i ogólnie miło spędzić czas
Przede wszystkim do brak w Elblągu domów studenckich i akademików oraz miejsc atrakcyjnych dla spotkań studentów. Może władze Elbląga zainteresowały by się tematem...
Nie rozumie o co wam chodzi z tymi studenckimi czwartkami, ze niby zajecia macie w piatek? To jeden z urokow zycia studenckiego, zeby isc na cwiczenia czy wyklad po nieprzespanej nocy, czesto na kacu. W Poznaniu studenckie czwartki jakos dzialaja swietnie i nikt sie nie martwi zajeciami w piatkowy poranek. Zawsze mialem pecha i mialem zajecia w piatki na 8 lub 10 rano, ale nigdy nie przeszkodzilo mi to, zeby isc sie pobawic cala studencka noc.