Na grudniowej sesji Rady Miejskiej, wzorem rozwiązania zastosowanego już w 2015 roku, przesunięto termin spłaty kredytów oraz wykupu obligacji miejskich na dalsze lata (najdalej do 2034 roku). Jako bezpośrednią tego motywację, wskazano potrzebę uwolnienia dodatkowych środków na wkłady własne w projektach inwestycyjnych kolejnych lat.
Faktem jest, że Elbląg ma nadal ponad 300 mln złotych zadłużenia i bez środków zewnętrznych nie posiada praktycznie samodzielnej zdolności inwestycyjnej przy największych przedsięwzięciach. Mimo, iż nowej perspektywy finansowej, a więc i pełnego planu inwestycji na najbliższą pięciolatkę nie znamy, jest w zastosowanym rozwiązaniu pewna logika. Płynie ona z doświadczeń ostatnich lat, gdzie dzięki zabezpieczeniu wkładów własnych, pozyskano znaczące środki na inwestycje miejskie (ponad 240 mln zł).
Każdy medal ma jednak dwie strony. Powyższy mechanizm trzeba zestawić z innym faktem. Zastosowane prolongaty nie są neutralne z punktu widzenia finansów publicznych. Ich łączny koszt bowiem przekracza 10 mln złotych. Istnieje także niebezpieczeństwo, iż przypadająca na lata późniejsze spłata zadłużenia, natrafi na dużo trudniejszą koniunkturę gospodarczą. To są także okoliczności, które trzeba poważnie brać pod uwagę.
Zdaję sobie sprawę, iż pogodzenie powyższych racji w procesie zarządzania Miastem nie jest takie proste. Prezydent najwyraźniej zestawił po prostu koszty tych operacji finansowych ze spodziewanymi przychodami zewnętrznymi i dokonał wyboru. Sama arytmetyka tych korzyści zapewne nas nie zawiedzie.
W mojej ocenie obawa leży jednak jeszcze gdzie indziej. Patrząc na najdroższe inwestycje miejskie ostatnich 15 lat, niejednoznaczna jest ocena, które z nich wiązały się z prawdziwym rozwojem Elbląga. Rozwojem rozumianym nie tylko jako „pompowanie” infrastruktury, ale także jako sprzyjanie tworzeniu miejsc pracy, rozwojem społecznych aspektów działania Miasta czy podejmowaniem działań w dalszej perspektywie miastotwórczych. Warto dla zobrazowania wymienić choć przykładowo przedsięwzięcia za kilkadziesiąt milionów złotych każda jak: budynek EPT na Modrzewinie, Ratusz Staromiejski, główne arterie Miasta – drogi 503 i 504, czy obiekty mostowe na rzece Elbląg. Każdy z nas może je ocenić po swojemu, każdą z osobna i tak się też dzieje. Jako mieszkańcy oceniamy i odmieniamy przez wszystkie przypadki nasze spostrzeżenia. Trudno się dziwić. Nie każde uzasadnienie dla wymienionych „zdarzeń” jest dla nas Elblążan jasne.
By tą obawę wyeliminować, należy działać niezwykle rozważnie, biorąc pod uwagę ponad podziałami różne czasami ścierające się poglądy. Rada Miejska i Prezydent Miasta mają wręcz obowiązek w tym zakresie współpracować, bowiem dobro Elbląga i jego mieszkańców jest wartością nadrzędną.
Należy baczyć na wnioski z doświadczeń lat ubiegłych. Wielomilionowe środki przeznaczone w następnej pięciolatce na inwestycje, bezpośrednio muszą wiązać się z dobrze rozumianym rozwojem Elbląga. Rozwój to także stała poprawa sytuacji najsłabiej uposażonych pracowników jednostek miejskich. To oni przecież są początkiem i końcem tej rozpędzonej machiny i to od ich zaangażowania zależy właściwe wypełnienie misji naszego Miasta.
Paweł Fedorczyk
Radny Rady Miejskiej
Witam. W artykule Pana Radnego brak jest propozycji działania alternatywnego do obecnych działań miasta..... szkoda.
Paweł - i co wynika z tego co napisałeś. Jesteś za czy przeciw ? Widzę , że staciłeś charakter .
Tak właściwie to co Pan radny chciał powiedzieć - jeśli w ogóle chciał. Mógł to napisać prościej wzorując się na Michale Tusku - tak kolokwialnie mówiąc, że ten budżet to lipa.
Panie Pawle każdy kij ma dwa końce...dziwi mnie pana opinia jako radnego kilku kadencji...wszak przez lata, lata były wasz radny Wilk był w komisji rewizyjnej miasta i nie przypominam sobie aby był kiedykolwiek na "NIE" w 2010 roku PIS ze swoim kandydatem na prezydenta Wilkiem poparł kandydaturę Henryka Słoninę jednocześnie akceptując jego wcześniejsze poczynania jak i godząc się z jego planami na przyszłość prawda? Potem w 2013 roku za pomocą manipulacji informacjami i wyimaginowanym oskarżeniom doprowadziliście do referendum (stracone kilka lat) Dziś zarzucanie obecnemu prezydentowi sprawy, które raczej nie wiele maja wspólnego z "współpracą" władzy ustawodawczej z wykonawcza np. jak z absolutorium....Może pora jednak aby radni PIS przestali patrzeć na każdy problem z punktu Warszawki?
Reasumując tekst o niczym, w stylu prognozy pogody "będzie padać, albo nie będzie ...nie wiadomo". Prawda jest brutalna, nie ma kasy ani na podwyżki pensji pracownikom samorządowym, ani na większe inwestycje! Niestety nikt nie ma pomysłu jak zwiększyć przychody dla budżetu miasta!
@Prorok Igor ~ a skąd to się wziął obecny prezydent panie proroku? Czy to nie " uczeń " pana Słoniny? A to co napisał pan radny / nie moja bajka / jest warte przynajmniej zastanowienia i wypracowania wspólnego działania prezydenta z RM no i wspólnej odpowiedzialności za miasto. Chyba tego oczekują i wymagają mieszkańcy od wybranych rządzących?
Do KOLO: a czy uczniem w takim razie PISu i SLD nie był Grzesiu póżniejszy prezydent z PO i przewodniczący tej partii wcześniej startujący z list wyżej wymienionych?
Do KOLO: jak sobie dobrze przypomnisz i zapytasz starszych i bardziej rozgarniętych kolegów to dowiesz się że do pracy obecnego prezydenta przyjmował prezydent Gburzyński.....prawda?
do Prorok Igor. Szanowny kolego jak podajesz jakieś fakty, to podaj całą prawdę. Wróblewskiego zatrudnił Gburzyński ale nie na stanowisko vice- prezydenta, tylko urzędnika. Nowaczyk startowal na prezydenta będąc czlonkiem PO. PIS go nie popierał.
Kez czytaj ze zrozumieniem.....