Zawsze ceniłem naszych przyjaciół Czechów, za ich racjonalny sposób oceny sytuacji, przez niektórych postrzegany jako brak heroizmu. Po trosze wynika to z ich położenia geopolitycznego, które nauczyło ich chwalić cesarza Franciszka Józefa i robić swoje. Dzisiaj nam, szeroko rozumianej elbląskiej społeczności, potrzeba właśnie takiego czeskiego sprytu. Znaleźliśmy się bowiem, nie do końca z własnego wyboru, w regionie warmińsko-mazurskim, który z unijnego budżetu na lata 2014 – 2020 otrzymał dużo większe pieniądze, niż region do którego tak tęsknimy.
Jeśli emocje zstąpi rozsadek, możemy z tej ogromnej puli, pozyskać dla regionu Elbląskiego, tak duże środki, że zmienimy naszą małą ojczyznę w miejsce, gdzie chce się żyć. Jesteśmy to winni pokoleniu naszych ojców, którzy Elbląg odbudowywali z ruin, budowali potęgę Zamachu, Truso, Postępu, Renomy czy EKB – przekazali nam Elbląg bogaty, Elbląg uprzemysłowiony. Co my zostawimy po sobie naszym dzieciom, jeśli po największe i ostatnie fundusze europejskie nie sięgniemy? Stąd tak ważne jest, aby odrzucając spory i dyskusje zastępcze, o tym kto pierwszy, kto ma palmę pierwszeństwa do jakiegoś pomysłu. Całą uwagę powinniśmy skupić na poszukiwaniu środków na wkład własny dla całego regionu elbląskiego.
Ani miasto Elbląg, ani gmina Elbląg, nie posiadają wolnych środków na wkład własny, a ich zdolność kredytowa oscyluje na pograniczu zera. Jedynie powiat ziemski dysponuje jeszcze zdolnością do zaciągania zobowiązań, rzędu dziesięciu milionów złotych co może się przełożyć na pozyskanie około 30 milionów z funduszy unijnych. Bez dość radykalnej redukcji kosztów stałych, miasto i gmina będą musiały co roku pożyczać pieniądze aby zbilansować budżety po stronie dochodów. Mimo rozpoczętej kampanii wyborczej, trzeba to uczciwie powiedzieć - o inwestycjach z udziałem funduszy unijnych możemy zapomnieć, jeśli nie podejmiemy zgodnie działań, które ten stan rzeczy zmienią.
Lata 2014 – 2020, to czas spłacania długu
Z danych Urzędu Miasta w Elblągu wynika, że w ciągu ostatnich 7 lat miasto zrealizowało z pomocą unijnych pieniędzy 26 dużych zadań, których koszt zamknął się w kwocie ponad 665 mln zł, w tym Unia wyłożyła 420 mln zł. To dużo pieniędzy i bez względu czy zostały wykorzystane dobrze czy źle, miasto ma w swoim portfelu dług ponad 300 milionów złotych. Jak z tych danych widać, na inwestycje miasto dołożyło 245 milionów, resztę z 300 milionów długu przejedliśmy, średnio rocznie około 8 milionów. Średnioterminowe prognozy, dotyczące wzrostu gospodarczego, nie są pomyślne, stąd dochody Elbląga w najbliższych trzech latach, nie będą rosły na tyle znacząco, aby mogły być źródłem pozyskiwania środków na wkład własny.
Z drugiej strony, w stosunku do nowej perspektywy, jak wynika z miejskich dokumentów, Elbląg zamierza starać się o pomoc na wykonanie 17 zadań, głównie dotyczących projektów poprawiających infrastrukturę drogową i komunikacyjną w mieście, projektów społecznych i tych z zakresu innowacyjności i wsparcia przedsiębiorców. Część z tych zadań ma uzasadnienie, ale jak czytam o ambitnych zamierzeniach inwestycyjnych, w tym o wymarzonej przez elblążan obrotnicy morskich statków na rzece Elbląg, to myślę że jestem w cyrku Monty Pythona. Elblążanie nie zasługują na taką szyderczą grę obietnicami, należy im się debata na serio, o tym co możliwe i konieczne do zrobienia.
Szlag wstępnie przetarty
Ten ostatni wielki unijny budżet, nadal będzie wspierał inwestycje w ochronę środowiska, energetykę, ekologiczny transport czy gospodarkę niskoemisyjną. Duże miasta, ale też i małe gminy stają przed wielką szansą modernizacyjną, pod warunkiem, że roztropnie znajdą środki na wkład własny. Miasto i gmina Elbląg mają dwie ścieżki na znalezienie potrzebnych pieniędzy.
Pierwsza i moim zdaniem najgorsza, to sprzedaż mienia komunalnego – z rynkowego punktu widzenia, to zły czas na sprzedaż. Oczywiście możliwe jest znalezienie inwestorów na EPEC czy EPWik, ale sprzedaż by nastąpiła za połowę wartości rynkowej, z niekorzyścią również dla klientów tych firm, czyli nas Elblążan, gdyż ceny za ciepło i wodę poszybowały by w górę.
Druga możliwość, to poszukiwanie większych wpływów do budżetu miasta, w ramach istniejących regulacji prawnych, dotyczących łączenia jednostek samorządu terytorialnego. Z takiej możliwości skorzystała Zielona Góra i od nowego roku zainkasuje 100-u milionowy rządowy bonus, w postacie większych wpływów z naszych podatków PIT. Tą kwotę, zielonogórzanie pomnożą przez cztery, sięgając po fundusze unijne. Podatki płacimy, niezależnie od tego, czy jesteśmy razem, czy osobno – ich lwia cześć wędruje do Warszawy. Razem możemy je zatrzymać w gminie i mieście Elblągu. To rozwiązanie znajduje uznanie samorządowców i na tą ścieżkę, zamierza wejść duży Lublin i mała Chodzież. Zainaugurujmy rozmowę o korzyściach płynących z tego rozwiązania.
Dlaczego nie mielibyśmy skorzystać my, dlaczego nie mielibyśmy być razem, skoro wielu elblążan ma rodzinę w gminie Elbląg, a każdy mieszkaniec gminy, ma rodzinę w Elblągu. Przyjazny klimat dla takich projektów jest tworzony przez ministerstwo administracji i cyfryzacji. Ta ogromna szansa dla miasta i gminy, nie może zginąć w zgiełku bezproduktywnej walki wszystkich ze wszystkimi. A wiele wskazuje na to, że będzie to brudna kapania ad personam, toczona w oparach populizmu, obietnic bez pokrycia, z najazdem całych armii partyjnych zagończyków. Na zgliszczach Elbląga, raz jeszcze stają przed nami słowa z wiersza poety Cypriana Kamila Norwida –
„Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc nie wiesz, czy Stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie...”
Romantycznie wierzę, że stać nas na rozsądny dialog dla dobra wspólnego jakim dla nas wszystkich jest Elbląg niezależnie od tego skąd się wywodzimy
Stefan Rembelski
Elbląska Koalicja Obywatelska
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji podniosło stawkę do 140 milionów jest o co grać - potrzebna jest kampania zdrowego rozsądku
Drogi Autorze, czuwaj proszę nad publikacją swoich tekstów. Zamach to zapewne Zamech ale szlag na pewno nie był jeszcze przecierany. Może co najwyżej trafić czytającego! I jeszcze te samotne literki na końcach wersów !!! Pozdrawiam :-)
Gra warta świeczki.
Szlag, to może nas trafić czytając ten tekst.
No cóż każde rozwiązanie lub choćby wskazówka zwiastująca nadzieje na lepsze nasze jutro i naszych dzieci jest warta przeanalizowania i przedyskutowania. Bo przecież nie będziemy tracili czas na kiełbasy wyborcze i tematy stare i wracające jak bumerang zawsze przed wyborami, a to kopanie mierzei, a to przyłączenie do pomorskiego, a teraz jeszcze likwidacja Strazy mMiejskiej. Jak mawia Pośpieszalski wartorozmawiać najważniejsze z kim i jak....Pozdrawiam
Elbląska Koalicja Obywatelska ma świetne pomysły i ciekawych ludzi w składzie. Wreszcie będzie można zagłosować na kogoś nowego i nie umoczonego w wojnę "popisowską"! EKO macie już mój głos oraz głosy mojej rodziny i najomych! Powodzenia!
Tylko ile kasy zostawi p. Wilk swojemu następcy? Bo wkład własny się liczy.
Ciekawy tekst
Tylko SLD zapewni nam dobry byt,tylko oni potrafią być prorodzinni.Stawiam na Pana Nowaka i jego EKIPĘ.To co pisze Rembelski to czysty populizm,on nie ma pojęcia o samorządzie,ani on ani to całe EKO,czy Kowszyńskie ,Balbuzy, a już napewno nic o samorządzie niewie Baboić.Tylko SLD ma doświadczenie ,dlatego na lewicę zagłosuje cała moja rodzina ,znajomi,przyjaciele i wiele innych ludzi ,którym leży na Sercu dobro Miasta Elbląg.
Mam nadzieję że nadszedł wreszcie czas na konstruktywne myślenie nad przyszłością Elbląga i jego zaplecza. Idea wydaje się słuszna i godna poparcia .