Elblążanin wypłynął dzisiaj nad ranem z miejscowości Dover w Wielkiej Brytanii. Odcinek, jaki pokonał, miał długość ok. czterdziestu kilometrów. Przepłynięcie wpław zajęło mu 8 godzin 48 minut i 26 sekund. Został szóstym Polakiem, któremu udało się przepłynąć z Anglii do Francji o własnych siłach.
O przygotowaniach do podjęcia próby przepłynięcia kanału pisaliśmy tydzień temu, kiedy spotkaliśmy go w Warszawie, skąd wyleciał razem ze swoją dziewczyną do Anglii. Przez tydzień trenował w kanale La Manche, by w niedzielę 20 września o godzinie 4 rano zawalczyć o spełnienie swojego największego marzenia.
W rodzinnym domu dwudziestoczterolatka kibicowali mu jego rodzice oraz rodzeństwo. Nie kryli swoich obaw, kiedy śledzili na bieżąco stronę internetową Federacji Pływaków i Pilotów. Znajdowała się tam trasa, jaką pokonywała łódź asekuracyjna. Ponadto bliscy pływaka dzwonili do dziewczyny Sebastiana, która znajdowała się na wspomnianej łodzi.
I chociaż elblążanin był znakomicie przygotowany do pokonania długiej trasy, to jego bliscy martwili się o silne prądy, parzące meduzy oraz niską temperaturę wody. Dodatkowym wyzwaniem była wczesna pora wypłynięcia, godzina 4 nad ranem, którą narzucili mu organizatorzy. – Po pierwsze to dyskomfort psychiczny, po drugie niższa temperatura powietrza i wody – tłumaczy Jerzy Karaś, ojciec pływaka. – Różnie sobie zawodnicy radzą z przepłynięciem kanału. Niektórzy pokonują ten dystans nawet w dwadzieścia godzin – dodaje. I wspomina, że w 1975 roku Teresa Zarzeczańska jako pierwsza Polka przepłynęła kanał La Manche w 11 godzin i 10 minut.
Kciuki za Sebastiana trzymał również jego brat Robert, który doskonale wie, jak wiele pracy trzeba włożyć w to, by osiągnąć sportowy sukces. Elblążanin zdobył bowiem prestiżowy tytuł Ironmana w zawodach triathlonowych. Szukał w Internecie zasad, jakie obowiązują pływaków, którzy chcą przepłynąć La Manche. – Czytałem, że jeden z Polaków, który po przepłynięciu kanału wychodził z wody na ląd, krzyczał do ludzi zgromadzonych na plaży, by nie pomagali mu w wychodzeniu – mówi. Jakikolwiek bezpośredni kontakt z pływakiem stanowi dyskwalifikację, sportowiec musi bowiem sam, o własnych siłach wyjść z wody.
– Jestem bardzo szczęśliwa – powiedziała nam mama Sebastiana. – Przeżywałam to, ale już koniec. Stanął na lądzie i zakończył ten morderczy wyścig. Czekam na telefon, by dowiedzieć się, jak się czuje, żeby szybko doszedł do siebie i myślę, że jest szczęśliwy - przyznała.
Sebastian nabiera sił, a na jego fanpage’u w portalu społecznościowym Facebook już pojawiły się zdjęcia wykonane tuż po dopłynięciu do Francji. Gratulujemy elblążaninowi uzyskanego wyniku oraz czekamy na jego powrót do kraju.
Gratulacje dla Sebastiana i Jego Rodziców. Bardzo duży sukces elblążanina. Siła fizyczna ale też szkoła charakteru. Wielki szacunek.
Super Seba jesteś Wielki
i pokazał emigrantom jak dostać się do Anglii
Wielkie gratulacje i uznanie dla hartu ducha i ciała - rodzicom także.
Super ! Gratulacje ! Zycze, zeby zostal honorowym Elblazaninem bo na to zasluguje ! Tak niewielu zrobilo tak wiele dla Elblaga !
Wielkie Brawa!
nie dość że fajnie pływa to jeszcze taki przystojny! Gratulacje!
ale z Niego ciacho, mniammmmm. Gratki
ciacho mmm ....
Jesteś chlubą naszego miasta!!! Zasługujesz na uznanie wszystkich Elblążan. Serdeczne gratulacje Rodzicom .