Fundacja "Pogezania" ostatnio dużo zajmuje się sprawami związanymi z myślistwem. Oczywiście nie chodzimy na polowania z bronią, a zajmujemy się głównie sprawami związanymi z patologiami myśliwskimi. Do takich bestialskich zboczeń należy strzelanie do psów. Szczególnie do tych, które są duże i ładne i nie uciekają, a przebywają ze swoimi właścicielami.
W maju 2004 roku w godzinach wieczornych na polnej drodze w okolicach Nowego Dworu Gdańskiego myśliwy, (imię i nazwisko tego pana jest znane Fundacji) zastrzelił bez żadnego uzasadnienia psa, naruszając tym art. 6 ustęp 1 Ustawy o Ochronie Zwierząt. Pies znajdował się na polnej drodze w obecności właściciela. Myśliwy, przejeżdżając samochodem, zastrzelił psa, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia. Jego ucieczka i pozostawienie nieżywego zwierzęcia na środku polnej drogi była naruszeniem art. 13 ustęp 1 ustawy o Chorobach Zakaźnych i Zakażeniach. Pies był dużym, spokojnym zwierzęciem rasy nowofunland i nie stwarzał zagrożenia dla zwierzyny łownej ani w chwili bestialskiego zabicia go przez myśliwego ani nigdy wcześniej. Myśliwy uciekając z miejsca przestępstwa wyraźnie dał do zrozumienia, że wie o tym, że działał niezgodnie z prawem zarówno karnym jak i łowieckim.
Właścicielka psa udała się do Polskiego Związku Łowieckiego w Elblągu i usłyszała w odpowiedzi na skargę: "bo ten pan taki jest". Nie wiem czy to jest prawidłowe wyjaśnienie sprawy.
Uważam, że tą sprawą powinien zając się prokurator, a na pewno psychiatra, tym bardziej, że osoby posiadające bron palną są zobowiązane do takich badań. Fundacja "Pogezania" zajęła się tą sprawą i będziemy prowadzili działania mające na celu ukaranie sprawcy zastrzelenia niewinnego zwierzęcia oraz podejmiemy kroki aby ten proceder ukrócić. Ilość nieodpowiedzialnych posiadaczy broni myśliwskiej rośnie coraz bardziej i potrzebne są poważne działania, aby można było w naszym kraju żyć bezpiecznie.