Narodowy Fundusz Zdrowia proponuje kolejne zmiany: krótsze kolejki do specjalistycznych zabiegów, mniej pacjentów w szpitalach, za to więcej w przychodniach. – podaje czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna’.
NFZ proponuje zmiany
NFZ chce skończyć z bezsensownym przetrzymywaniem lżej chorych pacjentów w szpitalach. Aby pomysł zadział, planuje wprowadzenie zasady kija i marchewki. Jeśli szpital wykona zabieg, który mógłby zostać przeprowadzony w poradni czy przychodni, to otrzyma za niego tyle samo pieniędzy, ile otrzymałaby poradnia.
Zdarza się, że na szpitalne oddziały przyjmowane i przetrzymywane na nich są osoby do zabiegów, którym spokojnie można by go wykonać w ciągu jednego jednego dnia – Szpital trzy razy się zastanowi, nim zatrzyma pacjenta – uważają w NFZ.
Związane jest to pieniędzmi, które pobierają za pacjentów szpitale. Im dłużej pacjent leży na oddziale, tym dłużej placówka ta może za niego pobierać pieniądze od NFZ. Na takie praktyki skarżą się też coraz częściej pacjenci. – pisze „DGP”. Do rzecznika praw pacjenta zgłasza się coraz więcej osób, których lekarze zatrzymują w szpitalach, choć mogliby im podać leki w trybie ambulatoryjnym: tabletka i do domu. Ale na samym podaniu leków szpital nie zarabia, a na przyjęciu pacjenta na jedną dobę już tak.
W tym przypadku więc NFZ stosuje na szpitale metodę przysłowiowego kija-karę. A co ma być nagrodą? Marchewką ma tu być premiowanie poradni specjalistycznych, które będą wykonywały zabiegi, po zmianach które proponuje NFZ. To również motywacja do wykonywania przez nie szerszego rodzaju usług. Bo jeśli w poradniach specjalistycznych gro wykonywanych usług sprowadza się do wypisywania recept, to NFZ grozi, że z takimi placówkami nie będzie chciał podpisać kontraktu. Usługi mają się więc powiększyć o znaczną ilość wykonywania zabiegów w przychodniach i poradniach. – Ten pomysł to utopia – uważa 30-kilkuletni elblążanin poproszony o komentarz w tej sprawie – Proszę pokazać mi jakąkolwiek poradnię specjalistyczną, w której termin czekania na wizytę jest krótszy niż miesiąc czasu? – pyta mężczyzna – W sumie najwięcej straci pacjent, bo w końcu zabieg, na który poczeka kilka miesięcy, wykona w swoim zakresie i odpłatnie. Tak robi połowa chorych w naszym kraju – uważa mężczyzna.
Ministerstwo chce też zwiększyć rolę lekarzy rodzinnych. Oni gotowi są przyznać rację NFZ i resortowi zdrowia, ale podkreślają, że projekt nie wypali, jeżeli nie ulegnie poprawie wsparcie lekarzy rodzinnych. Lekarz rodzinny bowiem nie ma wglądu do dokumentacji medycznej i często źródłem informacji o przebytych czy aktualnych problemach zdrowotnych jest dla niego sam pacjent.
Potrzeba więc profesjonalnego systemu informatycznego, a ten jest jak na razie w powijakach. Na jego powstanie przeznaczone są pieniądze unijne, a te są w tej chwili zamrożone.
Więcej na specjalistów
Projekt planu finansowego NFZ na rok 2013 zakłada wzrost nakładów na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną o ponad 4 proc. Jak podaje „DGP”, w tym roku na leczenie przez lekarzy specjalistów było przeznaczone 4,89 mld zł. W przyszłym roku ma być do wykorzystania w tej dziedzinie 5,1 mld zł. Zdaniem funduszu wzrost finansowania ma się przełożyć na większą aktywność specjalistów. – Kpina w biały dzień. – uważa pani Jarosława, 48-letnia elblążanka. - Wzrost nakładów na opiekę ambulatoryjną o 4 % niewiele zmieni – uważa - Nie są to tak duże nakłady, żeby zmniejszyć czas oczekiwania do specjalisty i zwiększyć limity. Teraz i tak średnio czeka się do specjalisty od 3 m-c do 6. Zastanawiam się w ogóle po co nam ta cała służba zdrowia? – zamyśla się kobieta.
Znacznie mniejszy wzrost jest zakładany na podstawową opiekę zdrowotną. Tutaj wzrost nakładów wyniesie zaledwie 1,1 proc. W tym roku m.in. lekarze rodzinni otrzymali 7,5 mld zł. W przyszłym ma być z funduszu wypłacone na takie leczenie 7,63 mld zł – podaje „DGP”.
Tak, jak tak dalej pójdzie to operacje będą robić w przychodni na poczekalni. Zoperowany posiedzi na krzesełku po zabiegu odpocznie i pójdzie. Asystować będą pacjenci z kolejki to jest sposób na oszczędność.
Niedługo będzie tak idziesz do kiosku kupujesz poradnik medyczny a tam gratis " MAŁY DOKTOR ZROB SE SAM". :)
PARANOJA
przeciez oni w tych przychodniach niczego nie potrafia moze zrobic ekg i pobrac krew a lekarze rodzinni to najwieksze konowaly nawet lekarze pracujacy w szpitalach tak mowia oni w przechodniach wszystkie choroby to przeziebienie teraz na bank zwiekszy sie umieralnosc ale za to mniej bedzie emerytow i rencistow i tym sposobem panstwo zaoszczedzi