- Robiliśmy to, bo młodzi ludzie są bardzo odważni. Robiliśmy to dla społeczeństwa. Nie wiem skąd wzięła się w nas ta jedność. Chyba po prostu mieliśmy dosyć, tego co się dzieje dookoła. - mówi Jolanta Brzeziński - Niektórym z nas się bardziej powiodło w życiu, innym mniej. Nigdy nie patrzyłem na działalność w „Solidarności” przez pryzmat żalu. Taka perspektywa w ogóle nie istnieje – opowiada Tadeusz Chmielewski.
Życiorys każdego z nich mógłby być materiałem na film. Wtedy mieli po 20, 30 lat. Stali u progu życia. Wiedzieli, że albo oni albo nikt inny. Ich działanie nie do końca było świadome, jednak czuli, że robią coś bardzo ważnego. Historia pokazała, że ich wkład w obalenie komunizmu był nieoceniony.
- Nie mówiło się o tym, bo propaganda działała, ale wtedy wszyscy mieliśmy poglądy antykomunistyczne. Mało o tym rozmawialiśmy, a wiedzieliśmy, że walczymy przeciwko komunizmowi – mówi Tadeusz Chmielewski.
- Informacje przechodziły pocztą pantoflową. Wystarczyło, że stanął „Zamech”, a reszta zakładów brała z niego przykład. To były dni, gdzie ludzie byli zdecydowani na strajkowanie. Byli zdeterminowani, nie było w nich bojaźni. Mieli dosyć. Chcieli utrzymania związków zawodowych. Myśleli, że to wszytko się cofnie. No i się cofnęło o dziesięć lat.- opowiada Leonard Krasulski.
Krew się nie przelewała, ale po „Solidarności”, nic już nie było takie samo jak przedtem.
Marian Duszak: Dla mnie przełomowym momentem była data 13 grudnia 1981. Jeszcze przed stanem wojennym domagałem się likwidacji cenzury. Zajmowałem się kulturą, sprawami literackimi, dlatego zniesienie cenzury było dla mnie podstawową sprawą. Napisałem tekst pt. „Jak ukręcić łeb nomenklaturze? ”. Zostałem internowany już za sam tytuł. Chodziło o nomenklaturę, właśnie w kulturze. Po wyjściu z internowania, ubecja robiła wszystko, aby ograniczyć moje rodziny. Władza komunistyczna obawiała się ludzi piszących, bo mogli pobudzić ludzi do działania, dodać im otuchy. Zwłaszcza, że dekada lat 80. to była strasznie długą dekadą.
Leonard Krasulski: Rok 1980 dla mnie trwa do tej pory. On mnie ukształtował. Wszyscy ci, którzy dostali wyroki jako działacze opozycyjni, zostali umieszczeni na jednym piętrze. To więzienie, te dwa lata 1980 i 1981 rok wpłynęły na mnie tak mocno, że nie mogłem już porzucić działalności społecznej, a w następstwie działalności politycznej. Z wielkim sentymentem wracam pamięcią do tamtych czasów, gdyż tamta solidarność w ludziach nie jest do wytłumaczenia młodym ludziom.
Jolanta Brzeziński: Mój zakład jako drugi w Elblągu przyłączył się do strajku. Zakłady były zamykane. Współpracowałam z działaczami, pomagałam w papierach. Później poznałam mojego przyszłego męża, który też był działaczem „Solidarności”. Znajomi nas ostrzegali, dlatego zdecydowaliśmy się na wyjazd z Polski. Nie byliśmy internowani. Wyjechaliśmy w 1981 roku. Dzień po wyjeździe do mojego domu przyszli esbecy. Na szczęście, moja mama zdążyła się wszystkiego pozbyć. Bardzo się wtedy bała.
Marian Duszak: Czasem wzywano mnie do Wydziału Oświaty i dwóch smutnych facetów próbowało mnie straszyć, że wywalą mnie z roboty i nie znajdę niczego w całym regionie. Ale w związku z tym, że mam dość optymistyczną i nieugiętą naturę, byłem wcześniej przygotowany do pewnych rzeczy. Uczyłem się z książek profesora Łojka, wiedziałem, że może być różnie. Miałem w nosie, a nawet gorzej bym powiedział, tzw. smutnych panów. Przyjechali i pojechali. Na tym się kończyła cała rozmowa.
Leonard Krasulski: My między sobą możemy wymienić opinie, wspomnieć tamte czasy. Ale ludziom, którzy nie brali w tym udziału, tego nie da się wytłumaczyć. Dla osób trzecich nasza rozmowa to bełkot. Znam gwarę więzienną, typową dla ówczesnej opozycji, która przebywała w więzieniu. To jest specyficzne środowisko. Możemy się różnić. Jednak potrafimy wymieniać się poglądami. Pozostało w nas to, że umiemy rozmawiać. To dotyczy wszystkich, którzy uczestniczyli wówczas w działalności społeczno-związkowej. Należę do niewielu ludzi w kierownictwie PiS-u, którzy potrafią nawiązać kontakt z Platformą Obywatelską. Mam przyjaciół w PO. Tym właśnie to nasze pokolenie różni się od pozostałych pokoleń.
Solidarność. Tu nie liczyła się jednostka. Bo nawet Lech Wałęsa jest symbolem tych, którzy byli razem z nim. Możemy być dumni, że wśród nich byli także elblążanie. Dziś się o nich nie słyszy. Są mało medialni, nie potrzebują, żeby przedstawiano ich jako bohaterów.
- Nie widzę potrzeby ciągłego podkreślania, że ja, moi koledzy czy ktoś inny miał zasługi, a teraz się o tym nie mówi. Nie można sprowadzać tego do osób, do personalnych zachowań. To byłoby krępujące.- mówi Tadeusz Chmielewski- Był to moment historyczny w naszym kraju. Może dzisiaj bardziej się patrzy przez pryzmat biznesu i pieniędzy. Wtedy się tak nie myślało. Trzeba było wykorzystać moment do walki o wolność i w jakimś sensie się wykorzystało. Cegiełkę się przyłożyło.
Dom stoi już od kilkudziesięciu lat, a życie toczy się dalej
Jolanta Brzeziński: W Niemczech mieszkaliśmy wiele lat. Tam przez cały czas obserwowaliśmy, co się dzieje w Polsce. Do kraju przyjeżdżaliśmy od 1987 roku. Jednak echa działalności opozycyjnej dały nam we znaki w Niemczech. Gdy starałam się o paszport, oskarżono mnie o szpiegostwo. Do Polski wróciliśmy dwa lata temu. Poszłam na studia, teraz uczę języka niemieckiego w szkole w małej miejscowości koło Iławy. Mimo wszystkich problemów, to był piękny okres życia. Jesteśmy pokoleniem bardzo bogatym w doświadczenia.
Tadeusz Chmielewski: Po wyjściu z internatu przez 2, 5 roku byłem bez pracy. Sądziłem się w sądach PRL-u, wygrałem przywrócenie do pracy. Wróciłem na bardzo niekorzystnych warunkach. Na początku lat 90. nie pasowałem do nowej „Solidarności”. Zwolniono mnie z pracy. W międzyczasie wszedłem do Rady Miejskiej. Kolega z Zamechu, Józek Gburzyński zaproponował mi urząd wiceprezydenta. Potem byłem radnym, następnie prowadziłem działalność gospodarczą. W międzyczasie upadłem na zdrowiu. To wszystko jednak kosztuje i się odbija na zdrowiu, na rodzinie, na życiu prywatnym. Musiałem przebywać na rencie. Gdy wyzdrowiałem, trzeba było podjąć decyzję co dalej. Pojawiła się propozycja pracy, z której skorzystałem. Od dziesięciu lat pracuję w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Oddziale w Elblągu jako referent.
Marian Duszak: Moje życie prywatne potoczyło się całkiem poprawnie. Ubecja chciała ograniczyć moje pole działania w Bibliotece, przeszedłem więc do pracy w oświacie. Najpierw pracowałem w SP21, a następnie, aż do emerytury w SP nr 9. To było pozytywne. Nauczycielem zostałem przez przypadek, ale polubiłem to. Polubiłem młodzież, a oni traktowali mnie bardzo serio ponieważ mówiłem o rzeczach, które były zakazane. A zakazany owoc lepiej smakuje. Przejście do pracy w szkolnictwie bardzo mi odpowiadało. Jednocześnie pisałem. Pisałem po nocach. Miałem dwójkę małych dzieci, więc robiono wszystko, żeby mi dokuczyć od czasu do czasu, np. sugerowano, że wpadnie ktoś pod samochód. W szkole też pracowali różni ludzie, czasem konfidenci. W związku z tym w dzień była szkoła, potem przygotowywałem się do lekcji, a następnie pisałem teksty do „Biuletynu Regionu Elbląskiego”.
Byli internowani, bici, szykanowani. Straszono ich zwolnieniem z pracy. Grożono ich rodzinom.. 11 września w Elblągu odbędzie się uroczysta rocznica powstania NSZZ „Solidarność”. Ale to nie będzie ich święto. Świętem było dla nich to, że mogli się spotkać po trzydziestu latach we własnym gronie. Niedużym wprawdzie, bo przyszło zaledwie kilka osób. Chcieliby zobaczyć się ze wszystkimi, którzy mieli jakikolwiek wkład w tamtą działalność.
- Wielu nie ma już wśród nas, inni porozjeżdżali się po świecie. Dzwoniłem, kilkoro nie odebrało telefonów – tłumaczy Tadeusz Naguszewski, organizator spotkania i dodaje – Proszę Was, żebyście następnym razem odbierali telefony.
Poniżej zamieszczamy pliki dźwiękowe:
1.Leonard Krasulski
2.Tadeusz Chmielewski
3.Marian Duszak
Bardzo dumna jestem z faktu ze "przyszlo" mi urodzic sie w rodzinie Duszakow, jestem corka Mariana. Odziedziczylam od rodziny odwage i uczciwosc ducha, cechy te byly bardzo mocnym idealem calej rodziny, i kieruje sie nimi w zyciu do dnia dzisiejszego. Nie wiedzialam ze grozono mojemu tacie "wypadkami" w rodzinie! Pamietam rozne inne rzeczy, jak to ze jak tate wzieli do wiezienia to mama mowila mi i mojemu bracie ze tata wyjechal w egzotyczna podroz i wkrotce wroci! Pamietam jak bieglam do drzwi przy kazdym dzwonku myslac ze to on. Dziekuje za wszystko co to dzielne pokolenie "wojownikow wolnosci" zrobilo dla mnie i mlodych ludzi ktorzy teraz ciesza sie wolnoscia! Pozdrawiam wszystkich!
Bardzo ciekawa inicjatywa, gratulacje dla organizatorow. Oby wiecej takich spotkan. A poza tym to transparent PO mogliby jednak na te okazje schowac... ale to tak w ramach biezacej walki politycznej:-)
A ja urodziłem się w Elblągu i doświadczam arogancji władzy milicyjno ubeckio ukraińskiej.
Loniek czy prawko ci juz oddali?? Promile i Samochody olłejs!
Pan Duszak był moim wychowawcą w podstawówce. Mam do niego duży szacunek, za to co robił dla nas wszystkich. Pozdrawiam