Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Elblągu zakończył proces w sprawie śmiertelnego pobicia w lipcu 2007 r. pod Bowlingiem Pawła M., Na ławie oskarżonych zasiada Jacek B. Prokuratura żąda uznania jego winy i wymierzenia mu kary 5 lat pozbawienia wolności oraz nawiązki w kwocie 5 tys. złotych, zaś oskarżyciel posiłkowy, ojciec pokrzywdzonego Pawła M. domaga się najwyższej możliwej kary jaką przewiduje kodeks karny za ten czyn. Obrona zaś domaga się uniewinnienia Jacka B.
Przypomnijmy, że Sąd Okręgowy w Elblągu już po raz trzeci rozpatruje jeden z wątków śmiertelnego pobicia pod Bowlingiem w lipcu 2007 roku Pawła M. W tym procesie na ławie oskarżonych zasiada tylko Jacek B., bowiem Marcin P., który także był oskarżony w tej sprawie skazany został za pobicie ze skutkiem śmiertelnym Pawła M. prawomocnym wyrokiem na pięć lat pozbawienia wolności. W pierwszym procesie oskarżonym był także Varuzhana M., którego sąd uznał winnym pobicia Marcina M. (kolegi śmiertelnie pobitego Pawła M) i skazał go na jeden rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Jacek B. konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Do tej pory uznawany był przez Sąd Okręgowy w Elblągu winnym pobicia ze skutkiem śmiertelnym Pawła M., jednak na skutek apelacji obrońcy adw. Stanisława Borzdyńskiego Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylał wyroki i nakazywał ponowne rozpatrzenie sprawy. Jak wskazywał Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu wyroku z elementów stanu faktycznego ustalonego w toku procesu nie wynika bowiem odpowiedzialność oskarżonego Jacka B. Sąd Okręgowy musi bardziej wnikliwie zbadać sprawę. Oskarżony Jacek B. odpowiada z wolnej stopy, gdyż decyzją Sądu Apelacyjnego w Gdańsku został zwolniony z aresztu za poręczeniem majątkowym w wysokości 20 tys. złotych, ma też dozór policyjny.
Dzisiaj sędzia przewodniczący Marek Omelan przesłuchał jeszcze oskarżyciela posiłkowego Andrzeja Sz, ojca śmiertelnie pobitego Pawła M.
21 lipca syn przyjechał do domu z Gdyni, gdzie mieszka i pracuje. Syn także studiuje, lecz nie w Gdyni tylko w Gdańsku. Kiedy Paweł przyjechjał do domu powiedział, że wychodzi dzisiaj na starówkę ze znajomymi. Syn był bardzo słowny, powiedział, że wróci nad ranem, więc tak powinno się zdarzyć. Co się działem z synem, kiedy wyszedł nie wiem. Rano około godziny 4 wszedłem do jego pokoju, a jego tam nie było, ale zostawił telefony komórkowe, dlatego nie mogłem się z nim skontaktować. Około godziny 5:00 zaczęlismy się niepokoić, bo syn był obowiązkowy i powinien być już w domu. Około godziny 6 na telefon stacjonarny dzwoniono ze szpitala, żeby przyjechać, ale nie chciano nam powiedzieć przez telefon w jakim celu. Kiedy przyjechaliśmy do szpitala wojewódzkiego skierowano nas do Szpitalnego Oddziału Ratowniczego, gdzie syn był przygotowywany do operacji. Poprosiliśmy lekarzy, aby pozwolili nam zobaczyć syna, niechętnie ale zgodzili się. Jak zobaczyłem syna, to tego widoku nie zapomnę do końca życia, on był tak skatowany, jego głowa to była jedna wielka bańka. Po wyjściu z pokoju podszedłem do kolegów syna, którzy siedzieli pod salą. Byli tam Marcin M., Tomasz K. Pozostałych kolegów i koleżanki znałem z widzenia, oni są z naszego osiedla. Oni nie byli pijani, to znaczy czułem od nich woń alkoholu, byli być może po jednym drinku bo to się wyczuwa, ale wiedzieli co mówią, nie bełkotali, mówili z sensem – zeznawał dzisiaj ojciec śmiertelnie pobitego Pawła M. - Koledzy syna mówili, że Marcin M. widział jak gonili Pawła. Ale to nie była wypowiedź szczegółowa, bo w międzyczasie jechałem na komendę policji. Przed komendą oni mi powiedzieli, że syna gonił Pryczek, Jacek B. i Ormianie. Tomek K. mówił, że jak wychodził z Bowelinga szukać syna to widział jak Pryczkowi towarzyszył Jacek B. Mieli też im towarzyszyć Ormianie.
Z uwagi na rozbieżność zeznań tych, które ojciec pokrzywdzonego Pawła M. składał w dniu dzisiejszym od tych, złożonych na policji sędzia Marek Omelan postanowił je odczytać.
Andrzej Sz. Na policji zeznawał, że koledzy jego syna mówili mu, że to ochroniarze z Bowlinga pobili jego syna. Wtedy na świeżo relacjonował co usłyszał.
- Nic do mnie wtedy nie docierało, myślałem tylko o tym co się stało. Pryczek to na sto procent był wymieniany, jako osoba, która goniła mojego syna, ale innych to nie pamiętam. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy w grupie osób, która goniła syna miał być Jacek B. – tak wyjaśniał dzisiaj te rozbieżności w zeznaniach Andrzej Sz.
Po przesłuchaniu oskarżyciela posiłkowego sędzia przewodniczący Marek Omelan zamknął przewód sądowy. Swoje mowy końcowe wygłosili prokurator i obrońca.
- Proces, który omawiamy jest bardzo trudny, i ma charakter poszlakowy. Nie ma bezpośrednich dowodów wskazujących na winę oskarżonego, jednak dowody pośrednie wskazują na jego winę. Fakty zgromadzone w toku procesu tworzą nierozerwalny łańcuch poszlak i wykluczają wersję oskarżonego. Ponadto elementem świadczącym o jego winie jest to, że się ukrywał, wiedział co zrobił i bał się kary – podsumowała dzisiaj prokurator. Domagam się uznania winy oskarżonego i wymierzenia mu kary 5 lat pozbawienia wolności, nawiązki w kwocie 5 tys. oraz zasądzenia kosztów procesu.
Obrońca oskarżonego adw. Stanisław Borzdyński podkreślał dzisiaj, że podczas tego procesu nie udało się rozwiać szeregu wątpliwości, tylko jeszcze je pogłębiono. Nie udało się zatem zrealizować wytycznych wydanych przez sąd apelacyjny, który uchylał poprzednie wyroki. Ponadto obrońca wskazywał na niekonsekwencje w zeznaniach kluczowego świadka Marcina M.
- Postawa świadka Marcina M. jego opryskliwość, niechęć odpowiedzi na pytania obrony, a niekiedy i sądu świadczy tylko o jego małej wiarygodności – mówił adw. Stanisław Borzdyński. Ponadto o braku jego wiarygodności świadczyć mogą jego zeznania, w których stwierdził kategorycznie, że ma wstręt do alkoholu, wódki podczas gdy jego koledzy zeznawali, że wielokrotnie spożywali z nim alkohol, w tym wódkę – dodał obrońca.
Sprawa, co zgodnie przyznają sędzia, prokurator i obrońca jest bardzo trudna, gdyż opiera się wyłącznie na poszlakach.
Sędzia musi więc wnikliwie zanalizować akta, dlatego za tydzień ma zapaść wyrok.
smiech na sali.Polska to dziki kraj
Boze co sie dzieje w tej Polsce !!!!!!!a co sie dzieje z tymi sadami makabra jakas buehehhe
Marcin P skazany na 5 lat? a ja go jakies kilka miesięcy temu widziałem w bowlingu ;P więc jak to jest, dostajesz 5 lat a odsiadujesz ile?
Adwokat diabla najprawdopodobniej ma szerokie plecy, byc może wiele moze... I jak widac wiele zalatwia! Stad ma mercedesa ML, stad ma wille jak malo kto.