Kolejne 300 sztuk detektorów tlenku węgla zamontowanych zostało w lokalach mieszkalnych stanowiących własność gminy. Zakup czujników sfinansował Zarząd Budynków Komunalnych. Czujniki są proste w użyciu, poziom stężenia zabójczego gazu można odczytać z cyfrowego wskaźnika, a przekroczenie norm alarmowane jest głośnym sygnałem.
- Pierwsze czujniki czadu zamontowane zostały w 300 mieszkaniach komunalnych pod koniec ubiegłego roku – informuje Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego. - W związku z tym przypominamy ich użytkownikom o konieczności sprawdzenia baterii, gwarantujących prawidłowe działanie urządzenia.
W celu wyeliminowania sytuacji zagrażających zdrowiu i życiu mieszkańców związanych z zatruciem tlenkiem węgla, jak co roku wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego w Urzędzie Miejskim odbyło się spotkanie z administratorami budynków, kominiarzami, Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego i przedstawicielami Straży Pożarnej. Administratorom budynków przypomniano na nim o obowiązku sprawdzenia stanu technicznego instalacji przewodów kominowych (dymowych, spalinowych i wentylacyjnych) oraz przeprowadzeniu kontroli szczelności instalacji gazowych i prawidłowości podłączenia urządzeń.
- Przy okazji apelujemy również do mieszkańców o ostrożność i właściwe eksploatowanie urządzeń grzewczych – mówi Joanna Urbaniak.
Poniżej zasady, których należy przestrzegać, aby uniknąć zaczadzenia:
1) użytkować tylko sprawne techniczne urządzenia, w których odbywa się proces spalania, zgodnie z instrukcją producenta,
2) stosować urządzenia posiadające stosowne dopuszczenia w zakresie wprowadzenia do obrotu; w sytuacjach wątpliwych należy żądać okazania wystawionej przez producenta lub importera urządzenia tzw. deklaracji zgodności, tj. dokumentu zawierającego informacje o specyfikacji technicznej oraz przeznaczeniu i zakresie stosowania danego urządzenia,
3) nie zaklejać i nie zasłaniać w inny sposób kratek wentylacyjnych,
4) w przypadku wymiany okien na nowe, sprawdzić poprawność działania wentylacji, ponieważ nowe okna są najczęściej o wiele bardziej szczelne w stosunku do wcześniej stosowanych w budynku i mogą pogarszać wentylację, (nie zamykać okien do końca tylko trzymać je w pozycji rozszczelnionej)
5) systematycznie sprawdzać ciąg powietrza, np. poprzez przykładanie kartki papieru do otworu bądź kratki wentylacyjnej; jeśli nic nie zakłóca wentylacji, kartka powinna przywrzeć do wyżej wspomnianego otworu lub kratki,
6) często wietrzyć pomieszczenie, w których odbywa się proces spalania (kuchnie, łazienki wyposażone w termy gazowe), a najlepiej zapewnić, nawet niewielkie, rozszczelnienie okien,
7) nie bagatelizować objawów duszności, bólów i zawrotów głowy, nudności, wymiotów, oszołomienia, osłabienia, przyspieszenia czynności serca i oddychania, gdyż mogą być sygnałem, że ulegamy zatruciu czadem; w takiej sytuacji należy natychmiast przewietrzyć pomieszczenie, w którym się znajdujemy i zasięgnąć porady lekarskiej.
Te czujniki to tzw. dupokrytka dla administracji i kasa dla producenta. Dla użytkownika urządzeń gazowych nic nie wnoszący gadżet. Zaczynają działać po ok 5 minutach "przebywania" w atmosferze niebezpiecznej. Urządzenia gazowe mają zabezpieczenia przed brakiem ciągu spalin i muszą wyłączyć się przed upływem 120 sekund, dla urządzeń wyprodukowanych po wejściu Polski do EU, lub do 300 sek przed tym okresem. Zatem po co te czujniki? Dajcie je ludziom, gdzie mają piece węglowe - tam się sprawdzą. Po co mydlić oczy? Czy nie ma tam (w Urzędzie Miejskim) ludzi znających się na rzeczy?