Ministerstwo Gospodarki chce pomóc gospodarstwom zużywającym do 1,2 tys. kWh, dla których ceny energii nie ulegną zmianie. Płaciłyby one za energię według niższej taryfy bądź dostałyby dodatek z gminy. Pozostali odbiorcy płaciliby więcej o 10-15 zł miesięcznie. Ministerstwo kieruje się logiką, według której najmniej energii zużywają te osoby, które mają najniższe dochody.
Ministerstwo Gospodarki zaproponowało związkom zawodowym specjalne ulgi dla najbiedniejszych odbiorców energii w zamian za zgodę na uwolnienie jej cen dla gospodarstw domowych. Takie ulgi mogłoby dostać 800 tys. rodzin.
Propozycja taka znalazła się w tak zwanym pakiecie antykryzysowym, nad którym prace kończą związki zawodowe, pracodawcy i rząd. Zgadzając się na podwyżki cen energii dla gospodarstw domowych, ale z jednoczesną osłoną dla najbiedniejszych Ministerstwo Gospodarki chce zmniejszyć koszty zakupu energii przez odbiorców biznesowych. W ubiegłym roku ceny energii wzrosły dla nich średnio o 100 proc.
Sprzedawcy energii deklarują obniżenie cen dla przemysłu, jeśli sami mogliby wyznaczać jej ceny dla gospodarstw domowych. Na uwolnienie cen dla gospodarstw domowych nie zgadza się ani URE, ani związki zawodowe. URE uważa, że już obecnie na energię nie stać blisko 800 tys. rodzin. W przypadku wzrostu jej ceny o 10 proc., grupa ta wzrosłaby do miliona rodzin.
zadnego uwalniania cen, ten (nie)rzad chce jakimis ochlapami nas przekupic, a elektrownie prerzucic koszty z bogatego przemyslu na biedne i srednio zamozne gospodarstwa domowe. na to nie mozna sie zodzic...
Mojemu sąsiadowi opieka opłaca mieszkanie nawalony chodzi każdego dnia ,to teraz prąd będzie miał prawie za darmo.Kto kontroluje osoby otrzymujące pomoc i sprawdza czy pięniądze społeczne trafiają do osób najbardziej potrzebujacych.