Kto by pomyślał, że Elbląg będzie posiadał... nieruchomość w Warszawie. Tak się jednak stało. Jednak dla naszego miasta ten nietypowy "dar" stanowi poważny problem.
Jak do tego doszło? Kilka lat temu zmarł mieszkaniec Elbląga - Andrzej Bączkowski. Pozostawił po sobie majątek, ale i spore długi. Z tego powodu rodzina zmarłego odrzuciła spadek. Traf chciał, że denat posiadał również nieruchomość w Warszawie. W ten sposób, decyzją Sądu Rejonowego w Elblągu z dnia 28 grudnia 2006 r. miasto - jako spadkobierca ustawowy - nabyło spadek po zmarłym. Przy okazji Elbląg dostał w spadku mieszkanie położone przy ul. Sieleckiej 4.
- Lokal składa się z dwóch pokoi, kuchni, łazienki i przedpokoju - mówi Janusz Augustynowicz, naczelnik wydziału mienia komunalnego i spraw mieszkaniowych Urzędu Miasta Elbląga. - Wartość szacunkowa mieszkania to 312 tys. zł. Z operatu technicznego wynika, że jest to lokal o niskim standardzie i wymaga kapitalnego remontu.
Dodatkowo lokal jest obciążony hipoteką przymusową w kwocie 238 tys. zł.
- Wobec stale rosnących kosztów utrzymania mieszkania oraz konieczności spłaty hipoteki, mieszkanie należy sprzedać - uważa Augustynowicz. - Oczywiście w drodze przetargu.
Radni miejscy przychylili się do tego wniosku i wyrazili zgodę na sprzedaż mieszkania w Warszawie.
Fot. Mateusz Milanowski
chętnie dowiedziałbym się kiedy będą wystawili ów lokal na licytację. Czy jest szansa na info na ten temat. z góry dzięki.
Oczywiście, że w drodze przetargu (no, chyba że po cichu - to wtedy bez przetargu) ... Ale trzeba będzie przyjrzeć się dokładnie kto i za jakie pieniądze to mieszkanie nabędzie jednocześnie wygrywając przetarg. Pozytywnym gestem ze strony Ratusza byłoby podanie kwoty, która wygrała i udokumentowanie jej w sposób należyty (czyli przedstawić wszystkie oświadczenia, poświadczenia i dowody wpłaty) podając do wiadomości opinii publicznej tak, jak podano wiadomość o posiadaniu przez Elbląg mieszkania w Warszawie. Bo może się okazać, że przetarg nieograniczony zostanie ograniczony do 1 oferenta de facto znajomego znajomego z ratusza, które to mieszkanko może on nabyć za przysłowiowy psi grosz. Następnie sprzedać, a kwotę uzyskaną z tej transakcji rozparcelować "między swemi ratuszowemi". Natomiast wszystkie inne i resztę należności uregulują elbląscy podatnicy... No, cóż... a może to kolejny punkcik na liście dla RIO, NIK tudzież CBA?