Marco Cocchieri, Krzysztof Malinowski, Artur Piotrowski, Michał Proć i Cristian Moffa – to niezawodna drużyna. Kiedy spotykają się ci szefowie kuchni dzieją się kulinarne cuda. Po raz kolejny mogli się o tym przekonać goście restauracji Amore Mio podczas V edycji kolacji degustacyjnej.
Piątkowa (29.09.) Kolacja Degustacyjna „Bardzo włosko i nie tylko na dziko” ponownie zaskoczyła bogactwem różnorodnych smaków.
Dla nas najważniejsza jest opinia naszych gości. Na kuchni było wyjątkowo dużo pracy. Podczas tej edycji mamy o połowę więcej gości niż poprzednio. Cieszymy się, że nawet w dniu kolacji dostawaliśmy telefony z zapytaniami o wolne stoliki. Widzimy, że elblążanom podoba się taka forma wydarzenia
– mówił Marco Cocchieri, właściciel restauracji Amore Mio, gdzie odbywają się kolacje degustacyjne.
- Śmiejemy się, że albo trzeba powiększyć lokal, albo zacząć wykorzystywać ogródek. Na pierwszej kolacji było niecałe 40 osób. Dziś mamy 85 gości. A wiemy, że chętnych było więcej i spokojnie jeszcze z 5 stolików byśmy mogli wstawić, ale lokal ma swoje ograniczenia. Cieszymy się, że elblążanie pokochali dziczyznę w połączeniu z owocami morza – podkreślił Artur Piotrowski.
Menu ustalamy wspólnie. Staramy się, by menu każdej edycji było inne. Chcemy zaskakiwać naszych gości szczególnie, że niektórzy z nich biorą udział ponowie w kolejnych edycjach. To bardzo miłe. Cieszy nas to, że każda nasza nowa propozycja jest pozytywnie odbierana
– dodał Krzysztof Malinowski.
Za każdym razem pracujemy nad tym, aby to, co przekazujemy na talerzu było małą sztuką. Wszyscy nasi goście jedzą oczyma, ale smak oczywiście nie może tego zepsuć. Jest bardzo ważne, by smak dopełniał całość
– zaznaczył Artur Piotrowski.
Wieczór rozpoczął się od Amuse bouche (pieczone warzywa, polędwiczka z tuńczyka) autorstwa Michała Procia. Następnie przyszedł czas na dwie przystawki – caprese z bufalą w oliwie i ziołach (by Cristian Moffa i Artur Piotrowski) oraz mule z proseco (by Marco Cocchieri).
Zupa z owocami morza (Marco Cocchieri i Krzysztof Malinowski) pozytywnie zaskoczyła swoją pikantną odsłoną. - To było coś nowego i bardzo pysznego. Jedyną wadą było to, że szybko zniknęła z mojego talerza – śmiał się p. Marcin, gość kolacji. - Zdecydowanie trafili w moje smaki.
Dania główne również zebrały wiele pozytywnych opinii. Risotto z borowikami z emulsją maślaną (by Artur Piotrowski i Michał Połć) oraz królik z kaszą kuskus i fasolką szparagową zostały nagrodzone gromkimi brawami.
To, co zobaczyłam na talerzu to było kulinarne dzieło sztuki, a smak jeszcze to przebił. Jestem zachwycona jednym i drugim daniem
– stwierdziła p. Agata.
- To są moje smaki. Nie lubię kaszy kuskus, ale w takiej odsłonie nie miałem jej dość. Do tego królik, którego wcześniej nie jadłem był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem – dodał p. Adam.
- Bardzo zależało mi na tym, aby zaprezentować królika. Jestem chyba pierwszym kucharzem w Polsce, który nie boi się królika – śmieje się Artur Piotrowski. - To mięso, które mam wrażenie będzie w Polsce bardzo popularne.
Na deser przygotowano tiramisu z czekoladą, owocami i cantuccini (by Marco Cocchieri i Michał Połć). - Mam nadzieję, że taka forma deseru jeszcze zagości na kolacji degustacyjnej – przyznała p. Magda.
Zaskoczeniem dla gości była kulinarna niespodzianka przygotowana przez Szefów Kuchni – w jednej misce znalazł się dzik, jeleń i sarna. - Zostały zachowane także włoskie smaki. Są tu zachowane wszystkie przyprawy włoskie – prezentował Artur Piotrowski.
- To dla mnie zaszczyt, że mogłem pracować w takim zespole. To są wybitni kucharze. Nie było łatwo przygotować takie dania na aż tylu gości, ale jestem szczęśliwy, że wszystko się udało. Mam nadzieję, że niebawem ustalimy termin kolejnej takiej kolacji, ale kiedy to będzie ciężko mi jeszcze powiedzieć – dodał Marco Cocchieri.
- Za każdym razem moje wrażenie są bardzo pozytywne, bo podczas tych kolacji panuje bardzo pozytywna atmosfera. Bardzo nas cieszy frekwencja. Skoro brakował wolnych miejsc to znaczy, że ludzie chętnie przychodzą na nasze kolacje – przyznał Krzysztof Malinowski.
Jak zawsze staraliśmy się osiągnąć poziom, który zaskoczy naszych gości. Oni zawsze oczekują od nas czegoś nowego, ale i równie dobrego, wyjątkowego. Oklaski i zdania gości, które usłyszeliśmy będąc na sali świadczą o tym, że nam się to udało, a na tym najbardziej nam zależało
– zaznaczył Michał Proć.
fot. Edward Trzeciakiewicz