Po raz kolejny restauracja Amore Mio mile zaskoczyła elblążan. Tym razem polsko-włoską kolacją degustacyjną, która w piątek (24.03.) miała swoją drugą edycję. - To był cudowny wieczór pod każdym względem – zgodnie mówili goście.
Druga odsłona Kolacji Degustacyjnej zorganizowana została pod hasłem „Bardzo włosko i nie tylko na dziko”. W menu pojawiło się wiele zaskakujących zestawień produktów, m.in. dziczyzna połączona z owocami morza.
Specjalnie na tę okazję menu przygotowali: Marco Cocchieri, Krzysztof Malinowski, Artur Piotrowski i Michał Proć. - Pracowaliśmy wspólnie, ale każdy z nas miał jakąś myśl przewodnią – mówił Krzysztof Malinowski.
Na początku gościom podano Amous bouche (Ceviche Krewetka z melonem i avocado) autorstwa Krzysztofa Malinowskiego. Później na stołach pojawił się tatar z sarny (z marynowanymi kurkami, jajkiem przepiórczym, chipsem grzybowym i majonezem) według przepisu Artura Piotrowskiego i Michała Proć oraz polędwica z tuńczyka (w sosie neapolitańskim z pomidorkami, kaparami i oliwkami) pomysłu Marco Cocchieri.
To są dania, które tworzymy nie opierając się na sztywnych przepisach. Każdy z szefów kuchni na swój sposób komponuje pewne dania. Tutaj mieliśmy wyjątkowo wiele możliwości do komponowania
– dodał Krzysztof Malinowski.
Goście zakosztowali też kremu z dyni z krewetką, mulą i truflą, którą w nieco innej wersji Marco Cocchieri na co dzień przygotowuje w Amore Mio. - Podajemy ją codziennie. Krem z dyni jest u nas bez owoców morza, ale zapewniam, że jest pyszny – mówił Marco Cocchieri.
Podczas Kolacji Degustacyjnej zaserwowano dwa dania główne: French racks z dzika z jadalnym mchem, puree z pietruszki i jadalną ziemią, którego pomysłodawcami byli Artur Piotrowski i Michał Proć oraz taliatelle z kraba z owocami morza i prosecco autorstwa Marco Cocchieri.
Zestawiliśmy ze sobą dwa najlepsze produkty, które w tej chwili są dostępne na rynku, czyli owoce morza oraz dziczyznę polowaną. Korzystamy z tego, co nam dała natura. Przełożenie zdrowej żywności, pozbawionej chemii, na talerz to jest czysta przyjemność. Dla nas kucharzy to wielka radość, że możemy pracować na produktach bardzo wysokiej klasy
– zaznaczył Artur Piotrowski.
Na deser podane zostały lody borowikowe (by Artur Piotrowski), które przez gości nazwane zostały Bażantarnią w kieliszku. - To jest coś niesamowitego – przyznał jeden z uczestników kolacji. - Po raz pierwszy miałem okazję zjeść coś takiego i mam nadzieję, że te lody pojawią się z karcie Amore Mio. To była czysta poezja.
Kucharze nazwali to lasem w kieliszku i mieli rację. To kawałek naszej Bażantarni kulinarnie zamknięty w kieliszku. Mimo, że kucharze wychodzili do nas i objaśniali jak robili te dania, ja dalej nie mogę wyjść z podziwu, jak to zostało zrobione. Efekt finalny był powalający
– dodał kolejny gość piątkowej kolacji.
Deser to nie jedyna pozycja menu, o której goście wyrażali się z zachwytem. - Co innego przeczytać menu, a co innego doświadczyć tych wszystkich pyszności. Jestem oczarowana całym wieczorem. Mam nadzieję, że będą kolejne edycje, bo nie co dzień ma się okazję spróbować podczas jednego wieczoru tylu pyszności – stwierdziła elblążanka.
Staraliśmy się połączyć coś, czego w Polsce się zazwyczaj nie robi – dziczyznę z owocami morza. W pierwszej edycji do tego pojawił się jeszcze ślimak. Zauważyliśmy, że goście potrzebują czegoś innego, nowego. Taka kolacja jest po to, żeby zapewnić gościom pewną atrakcję. Szczególnie po pandemii ludzie potrzebują zmian
- stwierdził Krzysztof Malinowski.
- Mamy czasy, w których inflacja mocno przybija gości restauracji. Dzięki takiej kolacji możemy w ciągu jednego wieczoru spróbować sześciu dań za porównywalną cenę jednego dania w renomowanej restauracji – zauważył Artur Piotrowski.
Podczas kolacji nie zabrakło także kulinarnej niespodzianki od szefów kuchni.
Dodatkową strawą, tym razem duchową, była muzyki na żywo. Subtelne dźwięki pianina i nieoczywiste, przepyszne smaki - to wszystko sprawiło, że goście zapamiętają ten wieczór na długo. Nie może być inaczej, gdy w kuchni panuje twórcza atmosfera i dobra współpraca.
To są niesamowici kucharze. Niezwykle utalentowani. Gotowanie z nimi to była prawdziwa przyjemność. Rzadko się widzi taki profesjonalizm. Wiele uczymy się od siebie nawzajem. Jestem po ich wielkim wrażeniem i bardzo się cieszę, że mogłem z nimi pracować
– podkreślił Marco Cochierri.
- Jesteśmy czwórką przyjaciół, którzy uwielbiają bawić się gastronomią. Etap gonitwy mamy już za sobą. Teraz chcemy świetnie się bawić i naszą miłość do gastronomii prezentować na talerzach – dodał Artur Piotrowski.
Goście wyczuwali ten profesjonalizm i finezję wykonania potraw w każdym kęsie, co wyrażali w swoich opiniach kierowanych bezpośrednio do kucharzy, którzy zarówno serwowali własne dzieła, jak również barwnie opowiadali o tajnikach ich kuchni.
Jestem zadowolony, kiedy moi goście są zadowoleni. Bardzo się cieszę, że nasza kolacja została tak miło odebrana. To dla nas największa radość. Ludzie bardzo chwalili dania, które zaprezentowaliśmy. Niewykluczone, że niektóre z nich pojawią się w karcie Amore Mio
– mówił Marco Cochierri.
Kolejną edycję kolacji degustacyjnej zaplanowano na maj. - Jeśli pogoda dopisze będziemy chcieli wyjść do ogródka – zapowiedział Marco Cochierri. - Będziemy nastawiali się na więcej gości.
- W maju dostępnych będzie bardzo dużo nowych produktów, więc będziemy mieli niezłe pole do popisu. Już teraz zapraszamy na trzecią edycję w Amore Mio – dodał Krzysztof Malinowski.
- Zdradzę, że jest pomysł, aby w menu pojawiła się polędwica długo dojrzewająca – powiedział Artur Piotrowski.
A Pan Wielki Mafiozo Dariusz dalej tam rządzi i jego rodzinka ???