Wczoraj (12 stycznia) z przystani w Stanicy Wodnej w Nadbrzeżu zeszły na lód trzy bojery prywatne. Po upływie pewnego czasu, kiedy zaczął zapadać zmierzch, powróciły tylko dwa.
Bosman po rozmowie z jednym z uczestników wyprawy, który powiedział że nie wrócił drugi, ponieważ rozdzielili się na wysokości Kadyn - Suchacza podjął działania ratownicze. O godzinie 16.37 powiadomił Centrum Ratownictwa Morskiego w Gdyni, poduszkowiec Straży Granicznej w Nowej Pasłęce, Straż Pożarną w Elblągu i Policję. Został też wysłany do poszukiwań śmigłowiec Morskiego Ratownictwa z Władysławowa.
Po pewnym czasie udało się odnaleźć zaginionego w odległości około ośmiu kilometrów od Stanicy. Osoba ta znajdowała się w wodzie bez możliwości samodzielnego wydostania się. Po podjęciu mężczyzny i przetransportowaniu go w stanie wyziębienia na brzeg Stanicy, zostało wezwane pogotowie, które zabrało poszkodowanego do szpitala celem dalszej opieki medycznej. Całość akcji poszukiwawczej zakończono ok. godz. 19.
Marek Murdzia
rzecznik prasowy starosty elbląskiego
teraz widzimy że poduszkowce dostali WOPR - olsztyn i na mazurach a Elbląg i miejscowości nad zalewem nie.Dobrze że poduszkowiec ma straż graniczna.
"Okazało się, że w pewnym momencie pod bojerem zarwał się lód i 60-latek wpadł do wody. Po kilkunastu minutach sam wydostał się z topieli i ruszył w stronę portu w Tolkmicku. Po drodze napotkał wspomniany patrol Straży Granicznej, który podjął go na pokład poduszkowca. Wychłodzony mężczyzna trafił do szpitala na badania. Policja apeluje o ostrożność oraz o zachowanie wszelkich środków bezpieczeństwa podczas uprawiania zimowych sportów. podkom. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu"
Dobrze że ten oddział SG nie podlega pod burakowo:)