Najpierw zgłosiliśmy swoje propozycje konkretnych inwestycji na specjalnie w tym celu skonstruowanych formularzach. Potem powołana do tego komisja zweryfikowała te zgłoszenia, odsiewając te, które nie leżały w zadaniach gminy, były zbyt drogie, albo już zostały zaplanowane. Następnie odbędzie się głosowanie, które prowadzone jest w internecie i na kartach do głosowania. Te inwestycje, które zdobędą najwięcej głosów - muszą być zrealizowane w konkretnym roku budżetowym. Nawet jeśli nie wszystkim z jakichś powodów się podobają. Za to podobają się ludziom. I to jest największa wartość budżetu obywatelskiego, bo o nim tu mowa - budżetu, który wspólnie tworzymy już drugi rok z rzędu. Czego pragniemy dla miasta? Czego nam w nim brakuje? I, czy budżet partycypacyjny spełnia pokładane w nim nadzieje?
Urząd Miejski w Elblągu w zeszłym tygodniu tryumfalnie ogłosił, że zaledwie w ciągu 48 godzin od uruchomienia głosowania elektronicznego, 23 września, ponad 2600 elblążan oddało swój głos na zadania zaproponowane do Budżetu Obywatelskiego 2014. W tym roku do rozdysponowania mamy po raz kolejny 2 mln zł w pięciu okręgach, po 400 tys, zł w każdym z nich. To dużo, czy mało? Niewiele, ale biorąc pod uwagę fatalną sytuację finansową miasta i dług Elbląga, decyzja o cykliczności BO, krzepi.
O co w tym roku najczęściej wnioskowali elblążanie? Tak naprawę wnioski do BO nie różniły się zbytnio o tych zeszłorocznych. Tak w 2012 jak i w roku obecnym, gdzie sito weryfikacji przeszło pomyślnie 105 wniosków, mieszkańcy w większości poddają pomysły na remonty miejskich arterii: chodników i ciągów pieszych oraz odbudowę lub remonty elbląskich jezdni, w dalszej części – budowę nowych miejsc parkingowych, uporządkowanie skwerów z zielenią i budowę placów zabaw. Wspomniane zadania, w 80 proc. powtarzają się w każdym okręgu; zmieniają się tylko nazwy ulic i „dzielnice” Elbląga.
Ile jest partycypacji w elbląskim BO?
Trochę to smutne, gdyż budżet obywatelski to nie tylko forma, która służyć ma większej aktywizacji współpracy samorządu elbląskiego i mieszkańców miasta – możemy być bowiem dumni z tego, że władza pozwala nam zadecydować o rozdysponowaniu miejskich pieniędzy, które tak naprawdę, jako każdy podatnik wkładamy do budżetu Elbląga – o tyle BO to także forma samej partycypacji społecznej - w tym przypadku nas, elblążan, na rzecz swojego miasta. Te ostatnie to w zasadzie clou całej sprawy. Przy tak małej kwocie, którą Elbląg ma do rozdysponowania, zgłaszamy projekty dotyczące naprawy infrastruktury drogowej – te, których ostateczne wykonanie zamyka się nie w setkach tysięcy, ale raczej w milionach złotych. I nie chodzi w tym miejscu o wskazanie palcem mniej lub bardziej potrzebnych do wykonania zadań, które przeszły przez sito weryfikacyjne komisji kwalifikującej te wnioski, jako możliwe do wykonania. Chodzi raczej o to, żebyśmy umieli przełożyć siły na zamiary. A przy 2 mln zł, które mamy – to rzecz najważniejsza.
Pamiętajmy. Budżet obywatelski nie jest antidotum na wszystkie problemy. Jego wprowadzeniu musi towarzyszyć refleksja i dobre przygotowanie. Czasem lepiej poczekać, niż wprowadzać w życie projekty udające budżet obywatelski. Nie zgadzajmy się na złe eksperymenty z budżetem obywatelskim i prośmy władzę o to, by w kolejnym roku, zasady jego funkcjonowania ustalała nie komisja rady miasta, ale ona wspólnie z elblążanami, na cyklicznych spotkaniach konsultacyjnych. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że Elbląg posiada budżet obywatelski z prawdziwego zarzenia.
Na koniec mała refleksja dla władz. Elbląski budżet obywatelski oprócz pobudzenia mieszkańców do działania na rzecz swojej okolicy czy całego miasta, pełni jeszcze jedną ważną rolę. Zgłaszane projekty czy zapytania niosą wiedzę o tym, czego nam w mieście najbardziej brakuje. Doświadczenie to powinno przydać się przy planowaniu budżetu miejskiego i zadań dla poszczególnych wydziałów. Bo jeśli wydajemy ogromne pieniądze na wielkie trasy, a dziesiątki zapytań dotyczą remontów istniejących małych ulic, to czy na pewno środki na infrastrukturę drogową wydawane są we właściwy sposób? Budżet obywatelski już we wstępnej fazie ujawnił, czy dla elblążan ważne są wielkie inwestycje, czy może małe poprawki, mające duży wpływ na poprawę codziennej jakości naszego życia.
I skoro zadecydowaliście o cykliczności BO w mieście, dbajcie też o to, by nie zmarnować rosnącego nim z roku na rok, zainteresowania mieszkańców. Bo mamy jeszcze w tym mieście kilku zaangażowanych, którym chce się pracować, kiedy inni dawno już umyli od tego ręce.
Urząd Miejski w Elblągu w zeszłym tygodniu tryumfalnie ogłosił, że zaledwie w ciągu 48 godzin od uruchomienia głosowania elektronicznego, 23 września, ponad 2600 elblążan oddało swój głos na zadania zaproponowane do Budżetu Obywatelskiego 2014. W tym roku do rozdysponowania mamy po raz kolejny 2 mln zł w pięciu okręgach, po 400 tys, zł w każdym z nich. To dużo, czy mało? Niewiele, ale biorąc pod uwagę fatalną sytuację finansową miasta i dług Elbląga, decyzja o cykliczności BO, krzepi.
O co w tym roku najczęściej wnioskowali elblążanie? Tak naprawę wnioski do BO nie różniły się zbytnio o tych zeszłorocznych. Tak w 2012 jak i w roku obecnym, gdzie sito weryfikacji przeszło pomyślnie 105 wniosków, mieszkańcy w większości poddają pomysły na remonty miejskich arterii: chodników i ciągów pieszych oraz odbudowę lub remonty elbląskich jezdni, w dalszej części – budowę nowych miejsc parkingowych, uporządkowanie skwerów z zielenią i budowę placów zabaw. Wspomniane zadania, w 80 proc. powtarzają się w każdym okręgu; zmieniają się tylko nazwy ulic i „dzielnice” Elbląga.
Ile jest partycypacji w elbląskim BO?
Trochę to smutne, gdyż budżet obywatelski to nie tylko forma, która służyć ma większej aktywizacji współpracy samorządu elbląskiego i mieszkańców miasta – możemy być bowiem dumni z tego, że władza pozwala nam zadecydować o rozdysponowaniu miejskich pieniędzy, które tak naprawdę, jako każdy podatnik wkładamy do budżetu Elbląga – o tyle BO to także forma samej partycypacji społecznej - w tym przypadku nas, elblążan, na rzecz swojego miasta. Te ostatnie to w zasadzie clou całej sprawy. Przy tak małej kwocie, którą Elbląg ma do rozdysponowania, zgłaszamy projekty dotyczące naprawy infrastruktury drogowej – te, których ostateczne wykonanie zamyka się nie w setkach tysięcy, ale raczej w milionach złotych. I nie chodzi w tym miejscu o wskazanie palcem mniej lub bardziej potrzebnych do wykonania zadań, które przeszły przez sito weryfikacyjne komisji kwalifikującej te wnioski, jako możliwe do wykonania. Chodzi raczej o to, żebyśmy umieli przełożyć siły na zamiary. A przy 2 mln zł, które mamy – to rzecz najważniejsza.
Pamiętajmy. Budżet obywatelski nie jest antidotum na wszystkie problemy. Jego wprowadzeniu musi towarzyszyć refleksja i dobre przygotowanie. Czasem lepiej poczekać, niż wprowadzać w życie projekty udające budżet obywatelski. Nie zgadzajmy się na złe eksperymenty z budżetem obywatelskim i prośmy władzę o to, by w kolejnym roku, zasady jego funkcjonowania ustalała nie komisja rady miasta, ale ona wspólnie z elblążanami, na cyklicznych spotkaniach konsultacyjnych. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że Elbląg posiada budżet obywatelski z prawdziwego zarzenia.
Na koniec mała refleksja dla władz. Elbląski budżet obywatelski oprócz pobudzenia mieszkańców do działania na rzecz swojej okolicy czy całego miasta, pełni jeszcze jedną ważną rolę. Zgłaszane projekty czy zapytania niosą wiedzę o tym, czego nam w mieście najbardziej brakuje. Doświadczenie to powinno przydać się przy planowaniu budżetu miejskiego i zadań dla poszczególnych wydziałów. Bo jeśli wydajemy ogromne pieniądze na wielkie trasy, a dziesiątki zapytań dotyczą remontów istniejących małych ulic, to czy na pewno środki na infrastrukturę drogową wydawane są we właściwy sposób? Budżet obywatelski już we wstępnej fazie ujawnił, czy dla elblążan ważne są wielkie inwestycje, czy może małe poprawki, mające duży wpływ na poprawę codziennej jakości naszego życia.
I skoro zadecydowaliście o cykliczności BO w mieście, dbajcie też o to, by nie zmarnować rosnącego nim z roku na rok, zainteresowania mieszkańców. Bo mamy jeszcze w tym mieście kilku zaangażowanych, którym chce się pracować, kiedy inni dawno już umyli od tego ręce.
No wlasnie a co z zadaniami z 2013 roku na Zawadzie boisko od dwuch tygodni zagrodzone zostalo tasiemkami i nic nie bylo przez ten czas robione - obecnie tasmy sa pozrywane, ludzie sobie pieski wyprowadzaja tam !!! kiedy zaczna cos tam robic ???
Nie wszystkie zadania z BO 2013 zostały zrealizowane. Czemu sie pytam? Pani Aleksandro czem zapór całą pani napisać,se w ten oto sposob postawiono 4 latarnie w ciagu ul. Chopina,po oczekiwaniu na nie przez lat "tylko" 60?. I wreszcie,czemu żaden z radnych z okręgu nr 3 NIGDY do tej pory nie spotkał sie z mieszkańcami tej ulicy i Kopernika,Skłodowskiej,Traugutta,Królewieckiej itp?
A my mamy byłego radnego Andrzeja Tomczyńskiego ,czego powinni wszyscy zazdrościć. Proszę zobaczyć jak wygłada i jakie są liczby głosów na poszczególne propozycje , a jest ich w 5 okręgu-28 w BO , chłop poświęca swój czas i robi dobrą robotę odwiedzając mieszkańców , zachęcając do brania udziału w oddawaniu głosów . w głosowaniu prowadzi na poz.17 ul.Daleka-Plac Zabaw-167 głosów , następnie wybudowanie chodnika od św.Floriana do Reymonta poz.5 c liczb a głosów-120 , na trzecim zaś miejscu znajduje się pod poz. 19 mini boisko przy ul. Reymonta. My ,myslę .że tak mogę napisać mieszkańcy , Stawiamy na te zadania , które prowadzą w rankingu. Szkoda , że miasto głuche jest na monity A. Tomczyńskiego w sprawie wykonania ronda u zbiegu drogi 509- Łęczycka- Rawska . A może za dwa lata?