W nocy z soboty (30 marca) na niedzielę (31 marca) spaliśmy o godzinę krócej. Wszystko za sprawą zmiany czasu z zimowego na letni. W niedzielę powinniśmy przestawić wskazówki naszych zegarów z godz. 2.00 na 3.00.
Czas letni to czas lokalny, który dany kraj przyjmuje dla danego okresu roku, zazwyczaj różniący się o godzinę od standardowego czasu geograficznego. Zmiany czasu mają spowodować efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego (nie marnować światła słonecznego). Latem standardowy czas geograficzny jest przesuwany o godzinę do przodu więc czas aktywności człowieka jest lepiej dopasowany do godzin, w których jest najwięcej światła słonecznego. Do oznaczania czasu letniego stosowany jest skrót DST pochodzący od ang. określenia Daylight Saving Time.
Zmianę czasu - na letni lub zimowy - stosuje się w około 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje on we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii) i wielu innych, m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku, Australii i Nowej Zelandii. Jedynym wysoko uprzemysłowionym państwem, które nie wprowadziło czasu letniego, jest Japonia.
Dla ludzi o ustabilizowanym trybie życia zmiana czasu jest niekorzystna i potrzebują oni nawet kilku dni, by dostosować swój zegar biologiczny do nowych warunków - analogicznie jak przy podróżach między strefami czasowymi, choć w mniejszym zakresie. Przeprowadzana dwa razy w roku operacja zmiany czasu jest kosztowna i skomplikowana (np. koleje, systemy informatyczne).
Następna zmiana czasu - tym razem na zimowy - czeka nas 27 października, kiedy cofniemy wskazówki zegara o godzinę, dzięki czemu będziemy mogli spać o godzine dłużej.