Od 2014 roku w krajach Unii Europejskiej zacznie obowiązywać nowa perspektywa budżetowa przyjęta aż do roku 2020. Fundusze Europejskie zostaną skoncentrowane na tych obszarach kraju, których rozwój przyniesie w najbliższych latach największe korzyści. Pojawią się także nowe - a dla Elbląga szczególnie ważne - niestosowane dotychczas instrumenty, np. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne oraz Rozwój Kierowany przez Społeczność Lokalną. Po konsultacjach marszałka województwa Jacka Protasa z minister Rozwoju Regionalnego Elżbietą Bieńkowską, wiemy, że inwestycyjne potrzeby finansowe regionu Warmii i Mazur zamykają się w kwocie minimum 1 464 mln euro. I choć środki z nowej perspektywy zaczną spływać dopiero w 2015 r., już pojawiły się spory o zasady podziału.
Strategia Rozwoju naszego państwa obowiązując jeszcze podczas unijnego budżetowania na lata 2007-2013 preferowała model oparty na rozwoju największych miast Polski. Po dyskusji z samorządami rząd zmienił to podejście i postanowił oprzeć rozwój kraju także o duże i średnie miasta. To dobra wiadomość m.in dla Elbląga, bo pozwala na zaistnienie w różnych programach operacyjnych.
Finansowe potrzeby Warmii i Mazur na poziomie prawie 1,5 mld euro
Odejście od promowanego wcześniej modelu tzw. metropolitalnego zapowiedział minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. Z kolei szefowa resortu rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska na początku marca zapowiedziała wydzielenie w jednym z krajowych programów operacyjnych priorytetu wyłącznie dla średnich miast. Także po rozmowach tej ostatniej z marszałkiem województwa Jackiem Prostasem wiemy, że inwestycyjne potrzeby finansowe regionu Warmii i Mazur zamykają się w kwocie minimum 1 464 mln euro. Jest więc o co walczyć.
Pieniądze jednak nie zaczęły nawet spływać, a resort jest nadal na etapie rozmów z samorządami, a już rysują się pierwsze problemy. Konflikt zaognia sie na linii dużych i małych samorządów. Te pierwsze obawiają się, że po odejściu od promowanego wcześniej modelu rozwoju kraju opartego na największych miastach Polski mniejsze samorządy pozbawią je części wpływów z budżetu UE.
Ustalono więc, że na politykę miejską przeznaczone zostanie minimum 5 proc. alokacji z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Do tego dojdzie nowe narzędzie w postaci zintegrowanych inwestycji terytorialnych - narzędzi, z którego w przyszłym okresie budżetowania chce skorzystać także Elbląg, opartych na współpracy z gminami ościennymi w celu uzyskania jak największych środków unijnych.
Gdzie jest miejsce dla Elbląga?
Na ostatniej, marcowej sesji Rady Miejskiej, elbląscy radni wyrazili zgodę na przystąpienie Elbląga do Elbląsko-Braniewskiego Obszaru Funkcjonalnego, w ramach Konkursu Dotacji na działania wspierające jednostki samorządu terytorialnego w zakresie planowania na obszarach funkcjonalnych. Projekt polega na opracowaniu dokumentów strategicznych dla obszaru funkcjonalnego obejmującego Elbląg, powiat ziemski elbląski i powiat braniewski (komponent I) oraz opracowaniu dokumentacji projektowej dla wybranej inwestycji w ramach Elbląsko-Braniewskiego Obszaru Funkcjonalnego (komponent II).
Planowany całkowity koszt realizacji Projektu wynosi 2 962 200 zł brutto, przy czym przewidywana kwota dofinansowania ze środków Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna wyniesie 90% kosztów kwalifikowanych (całkowitych kosztów projektu).
I choć kwota dofinansowania może w tym przypadku wydawać się duża, warto tu zwrócić uwagę na sam budżet konkursu, który wyniósł jedynie 30 mln zł. Beneficjentów, głównie z małych i średnich gmin, było za to aż 78, i złożyli oni wnioski na łączną kwotę 137 mln, która ponad czterokrotnie przekroczyła konkursowy budżet. Dowodzi to dwóch rzeczy: coraz więcej mniejszych samorządów - w tym Elbląg - chce walczyć o możliwość finansowego zaistnienia w nowym okresie budżetowania. Po drugie - powoli rozjeżdża się w kraju polityka miejska oparta na zrównoważonym rozwoju miast i ich obszarów funkcjonalnych.
Francja wypowiada wojnę "zaprogramowanym" przez producentów awariom sprzętu elektronicznego. Senatorzy oskarżają wielkie koncerny produkujące smartfony, tablety, komputery i nowoczesny sprzęt gospodarstwa domowego o celowe umieszczanie w nich części elektronicznych, które mają przestać funkcjonować po rocznej lub półrocznej gwarancji. http://nt.interia.pl/komputery/news-rmf24-francja-idzie-na-wojne-z-producentami-sprzetu,nId,946572
Jeśli mówią, że dadzą kasę - to mówią. Każda osoba zarządzająca budżetem rodzinnym wie, że: 1 - nie wolno się zadłużać ponad miarę (Ratusz o tym zapomniał); 2- należy oszczędzać ( odpuścić remonty w Ratuszu, inwystycje w urzędników, budowę stadionu); 3- szukać dodatkowych środków (ale nie z UE, które wymagają dodatkowego zadłużenia, a poprzez stworzenie możliwosci rozwoju miejscowych firm, które są DOBRODZIEJAMI a nie dojnymi krowami). A w skali kraju należy pozamykać dziwaczne twory jak ministerstwa sportu, cyfryzacji, kultury, edukacji, szkolnictwa wyższego, masę instytutów, fundacji, etc, które potwierdzają tylko prawa Cyrila Parkinsona.
@Basenji przyznać Ci muszę rację, że co do prawa Parkinsona ująłeś sedno!! :) Co do likwidacji ministerstw, to już trochę bardziej skomplikowany temat i być może podłoże instytucjonalne innego rzędu powinno mieć miejsce, ale osobiście uważam, że rozwój szkolnictwa, szkolnictwa wyższego i nauki, wspieranie badań i rozwoju, innowacyjności i cyfryzacji jest mega ważne dla Polski!!! Jaką formę/nazwę/ilość przyjmą ministerstwa, to jest wtórne, ważne, by dobrze funkcjonowały. Osobny element to sport, który traktujemy po macoszemu, albo jako zło konieczne, a wg mnie to jedna z kluczowych spraw w rozwoju dzieci, młodzieży, a następnie ludzi dorosłych, bo "czym skorupka za młodu, tym na starość trąci". Paradoksalnie, wspieranie sportu mogłoby przyczynić się do oszczędności w służbie zdrowia. ;)
Polska - ubogi krewny Europy W ciągu pierwszej dekady XXI wieku zamożność Polaków wzrosła niezależnie od miejsca zamieszkania - wynika z zestawienia przygotowanego przez "Rzeczpospolitą". Tempo wzrostu bogactwa waha się jednak od kilku do dwudziestu kliku punktów procentowych średniej unijnej. Jako całe państwo wciąż jesteśmy ubogimi krewnymi Europy. Tylko w jednym województwie poziom zamożności przekracza średnią uijną. W pozostałych piętnastu nie przekracza nawet 70 proc. średniej. Najbiedniejszym obszarem Polski pozostaje Ściana Wschodnia, która pomimo programów rozwojowych z UE rozwija się wolniej niż większość kraju. Co ciekawe wolno rozwijały się też województwa przy zachodniej granicy, zwłaszcza zachodniopomorskie.
U nas to będzie wojna metropolii Olsztyńskiej z prowincją Elbląską :(
A będzie tak olsztyn i mazury 90% kasy a Elbląg resztki .JAK DO TEJ PORY DZIELILI TAK BĘDĄ DZIELIĆ.
Bogactwo bierze sie z pracy a nie z zadnych unijnych dotacji. Dostalismy juz z UE grube miliony, a nie uratowaly one w najmniejszym stopniu Elblaga przed degradacja. Jesli nie ma pracy (tak jakl w Elblagu), to nie ma bogactwa. A nie ma pracy ze wzgledu na ogromne koszty pracy i podatki, przez co sa niszczone polskie firmy, a nowe nie maja szans powstac.
całkiem ładne to nasze miasto na powyższym zdjęciu .jest , bo to prawie z lotu ptaka , z perspektywy pieszego to już raczej tragicznie jest.
W WOJEWODZTWIE WAR-MAZ SA TYLKO 2 MIASTA O SREDNIEJ WIELKOSCI-ELBLAG I OLSZTYN,RESZTA TO MALE MIASTA.TO WOJEWODZTWO NIE POWINNO ISTNIEC.