Pierwsze konsultacje społeczne za nami. Co wiemy o marce Elbląga?

Wczoraj o godz. 17.00 w Ratuszu Staromiejskim odbyło się pierwsze z cyklu pięciu otwartych spotkań poświęconych „Strategii promocji Elbląga na lata 2012-2015”. Pod wczorajszą dyskusję został poddany program budowy marki Elbląga – jej struktury i kluczowych elementów. I, jak bywa to w takich przypadkach, wywołał lawinę gorącej dyskusji.

— To pierwszy taki dokument w naszym mieście, w porównaniu do innych miast w Polsce jesteśmy spóźniliśmy się z nim o jakieś 5 lat. Strategia na lata 2012-15 zawiera informację, jakim miastem chcemy być po jej zakończeniu oraz zawiera perspektywę budowy marki miasta do 2020 roku. — wyjaśniał wczoraj Rafał Gruchalski. — Założeniem strategii jest to, że Elbląg jest miastem pełnym energii do zmian na lepsze. To nie jest pusty slogan, ale początek drogi, która nas czeka, by wypromować nasze miasto jako energetyczne, kreatywne, inspirujące — mówił Gruchalski. Kierunek rozwoju to "turbo"; pojęcie, które kojarzy się z energią i przyspieszeniem. Elbląg turbo ma być miastem rozwojowym i przyjaznym, a jako miasto, które w niedalekiej przyszłości ma przyspieszyć ma być też ośrodkiem przyjaznym wszelkiego rodzaju inwestycjom.

I właśnie marka stała się punktem zapalnym pomiędzy władzą a debatującym, którzy wczoraj  przybyli na spotkanie.

- Przy tworzeniu strategii, Miasto miało trzy wyjścia – mówił wczoraj radny Jerzy Wilk. – Zlecić jej wykonanie firmie zewnętrznej, napisać ją przy udziale elbląskich urzędników lub stworzyć ja przy pomocy samych elblążan, by miała ona charakter zgoła obywatelski.- wyjaśniał Wilk. – Tymczasem wybrano rozwiązanie pierwsze, najgorsze z  możliwych, o dwóch pozostałych zapominając.

Wilk zarzucił wczoraj, że strategia dla naszego miasta, którą napisała zewnętrzna firma błędnie zakłada wyjście od budowy marki Elbląga. – Najpierw określmy kierunek działania miasta – grzmiał Jerzy Wilk. – Jakie przyjmiemy kierunki i rozwiązania do rozwoju miasta pod względem turystycznym, gospodarczym, inwestycyjnym, etc, bo z tego powinna wynikać przyjęta na lata strategia dla miasta, a  dopiero potem jego marka.

I z tym zgadzało się większość osób zgromadzonych wczoraj w Ratuszu Staromiejskim. Debatującym nie podobało się również przyjęcie przez miasto zaproponowanego założenia strategii, jaką jest hasło „Turbo Elbląg”. - A dlaczego nie super turbo, albo hiper turbo? – pytał jeden z przybył na wczorajsze spotkanie, przedstawicieli klasy przedsiębiorców elbląskich - Dlaczego wychodzicie od pomysłu, z którym być może żaden elblążanin się nie utożsamia? - pytał wczoraj mężczyzna. - Bo przecież jeden może chcieć budować strategię czy kierunek miasta wokół przyspieszenia, inny – jego historii, jeszcze inny – stałości i stonowania - wyjaśniał.

Debatujący więc zgodnie zauważyli to,że strategia wprowadza puste slogany – takie jak „turbo”, a z których nic nie wynika, w dodatku narzucone one są odgórnie przez władze Miasta, gdyż, jak zauważyli wczorajsi dyskutanci – strategia jest już przecież dokumentem w zasadzie zamkniętym. Została przygotowana i napisana, a na samą jej promocję i powstanie Miasto wydało 130 tyś zł, z 1,5 mln przeznaczonych w ogóle na działania związane z całym, kilkuletnim systemem rozwoju promocji Elbląga w ciągu najbliższych lat. – Protestujemy więc tak dobitnie dlatego, gdyż na tę promocje przeznaczone są nasze pieniądze, podatników – wyjaśniał Jerzy Wilk. – I skoro widzimy, że trwonione są one w sposób bezzasadny, mamy prawo reagować – mówił wice przewodniczący Rady Miasta.

Kontrowersyjnego logo ciąg dalszy

Gorącym tematem na wczorajszym spotkaniu była również ciągle powracająca sprawa logo miasta, które miało być nośnikiem tych wszystkich cech, nowoczesnego i energetycznego Elbląga, o których na wstępie mówił dyrektor Rafał Gruchalski, a które od momentu zaprezentowania, a potem wygrania, wzbudzało i wzbudza wiele kontrowersji.

Dyskutanci zarzucali wczoraj przedstawicielom miasta, że wprowadzając logo stworzyli farsę z jego forsowaniem. – Nie oszukujmy się – podkreślał wczoraj jeden z mieszkańców Elbląga zabierając głos w tej sprawie. – Logo, ten ślimak, był integralną częścią założenia tej strategii, wpisywał się w nią – mówił mężczyzna – Jakże więc mogło być inaczej, jeśli nie to, że w drugim głosowaniu, w którym wypowiadali się elblążanie, miał on nie wygrać? – pytał – Nawet za cenę manipulacji przy wynikach. Poza tym kapituła konkursu wybrała trzy najgorsze projekty, które wraz ze „ślimakiem” stawały do drugiego konkursu na logo Elbląga, ogłoszonego przez prezydenta Nowaczyka – wyjaśniał mężczyzna. – Jakie były szanse, że wygra coś innego, czy lepszego? Żadne, gdyż miasto i tak miało zamiar wprowadzić logo ze ślimakiem, co już dawno zrobiło. – padły ostre słowa mężczyzny.

Wczoraj, debatujący, odnosząc się także do samego tekstu „Strategii promocji Elbląga na lata 2015-2020” zauważyli, że brak w niej metod i sposobów na osiągnięcie głównego celu, jaki w zasadzie do tej pory nie został określony, jako kierunek rozwoju miastu. – Ten dokument, to kolejny PR-owski bełkot – padły wczoraj kolejne ostre słowa podsumowujące treść „Strategii…” – I pustosłowie, z którego na razie nic nie wynika. Reklamuje ona samą siebie, a nie produkt, jakim ma być miasto. Na chwilę obecną dokument ten wprowadza niebezpieczeństwo, że realne problemy zaczynamy zapełniać wirtualnymi słowotokiem. – zgodnie twierdzili dyskutanci.

Rafał Gruchalski bronił wczoraj drogi powstania tego dokumentu - Wszystkie samorządy w ten sam sposób wprowadzały strategię swoich miast - mówił dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej. – Pisały je zewnętrzne firmy z korzyścią dla tych miast, które świetnie się dzięki temu rozwijają np. Gdańsk – wyjaśniał wczoraj Gruchalski.

Może więc, przy tworzeniu tego dokumentu, zamiast działań chybiających, opartych na strzelaniu w „ciemno” można było skorzystać z gotowych rozwiązań i pomysłów, jakie wprowadzały przy tego typu dokumentach inne miasta, które swoje strategie stworzyły, wprowadzały i z sukcesem realizują? – zgodnie pytali wczorajsi debatujący. Na to pytanie jednak, strona reprezentująca nasze miasto, nie znalazła wczoraj odpowiedzi.

Brak zainteresowania konsultacjami ze strony mieszkańców

Radny Paweł Nieczuja-Ostrowski z kolei ubolewał wczoraj nad tym, ze tak mało mieszkańców po raz kolejny jest zainteresowana konsultacjami, które decydować mają także  o ich przyszłości. – Widać to było już w lutym, kiedy znak logo, nieszczęsny „ślimak” przedstawiony został publicznej ocenie przez prezydenta, a które to spotkanie zgromadziło tylko kilku zainteresowanych tym tematem mieszkańców – mówił wczoraj radny.-  A to przecież my mamy szansę strategię zmienić i wypełnić jej puste pola.

- W trakcie dzisiejszego  spotkania, najbardziej istotnym jest to, czy ta strategia, którą radni przegłosują na sesji rady miejskiej, wypromuje Elbląg; pod względem gospodarczym, turystycznym, inwestycyjnym. – powiedział wczoraj Jerzy Wilk. – I czy dzięki tej marce, logo i haśle wypromujemy to miasto. Śmiem wątpić. – zakończył wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.

Wczorajsza, pierwsza z całego cyklu spotkań debata, przyniosła smutne podsumowanie: Jak na razie promuje się samą strategię, a nie produkt jaki ma z niej wynikać, jak również działania, które mają w przyszłości przynieść korzyść Miastu i określić jego, w tym momencie, nie do końca wyklarowany kierunek rozwoju.

Drugie spotkanie z całego cyklu debat odbędzie się 7 sierpnia godz. 17.00. Tematem dyskusji będą Submarki Elbląga (mieszkaniec, turysta, inwestor).