Czarek Maliszewski ma 14 lat. Po wakacjach będzie uczył się w drugiej klasie Gimnazjum nr 2 w Elblągu. Obecnie, cały swój wolny czas spędza na lotnisku. Jest jedną z trzech osób w swoim wieku w całej Polsce, która uczestniczy w szkoleniu szybowcowym. Mimo młodego wieku, Czarek w niesamowity sposób opowiada o swojej pasji do latania. - Życie straciłoby sens bez tego dreszczyku emocji w powietrzu – mówi.
Typowy dzień szybownika zaczyna się o 7 rano. Mimo wakacji, wczesne wstawanie nie jest dla Czarka problemem. – Przychodzimy na lotnisko, wyciągamy cały sprzęt, szybowiec, naszego „Puchacza”, uzbrajamy go, czyli wyposażamy w spadochron, akumulator. Dokonujemy przeglądu przedlotowego, wypełniamy pokładowy dziennik techniczny i szybowiec jest gotowy do wciągnięcia na start – mówi Czarek Maliszewski.
Szkolenie szybowcowe, w którym bierze udział najmłodszy, 14 letni uczestnik, rozpoczęło się 19 lipca. - Obecnie jestem na kursie praktycznym podstawowym. Kurs szybowcowy jest podzielony na dwie części. Pierwsza, teoretyczna i kolejna, praktyczna – mówi Czarek,
- Część teoretyczna to około 60 godzin wykładów na tematy najpotrzebniejsze szybownikowi, czyli meteorologia, zasady lotu, człowiek możliwości i ograniczenia, prawo lotnicze, nawigacja, wiedza o szybowcu i wiele innych. Jest dużo wykładów, które szybownik musi pojąć, żeby mieć chociaż jakąś wiedzę na temat tego jak to się dzieje i dlaczego – tłumaczy adept lotnictwa. - Część praktyczna, to start za wyciągarką lub samolotem. Te dwie formy obecnie praktykujemy w Aeroklubie, ale ten lot za samolotem jest formą doszkalania – dodaje.
Kurs trwa około dwóch tygodni w zależności od warunków pogodowych, po nim, Czarek stanie się pilotem trzeciej klasy szybowcowej. – I od tego momentu będę uczniem pilotem, dopóki nie uzyskam licencji pilota szybowcowego – mówi bohater. - Kurs przewiduje około 56-57 lotów, które są liczone wraz z samodzielnymi lotami. Po nich, do uzyskania licencji pilota szybowcowego lata się pod okiem instruktora, który wydaje wszystkie pozwolenia i rozkazy. Po zdobyciu tej licencji, jestem pełnoprawnym pilotem szybowcowym. Zakładając optymistyczną wersję, może uda mi się ją zdobyć za dwa lata – mówi Czarek Maliszewski.
- Samodzielnie latałem 16-17 razy. Jak na razie startuje szybowcem, robię okrąg nad lotniskiem i ląduję - mówi Czarek. - Nie czuję się jakoś specjalnie wyróżniony, będąc w tej trójce najmłodszych polaków latających na szybowcach. Nie robię tego dla tytułu, tylko dla przyjemności, dla rzeczy którą kocham – dodaje.
Pasja do podniebnych podróży to rodzinna tradycja. - Zapoczątkowała to moja ciocia, potem dwóch wujków i tata. Zaraziłem się tą pasją od nich i chyba w genach to się przeniosło. Od malutkiego jestem na lotnisku, więc ciężko byłoby uniknąć tego, że zacznę latać – tłumaczy pasjonat szybownictwa.
O swoim zamiłowaniu do szybownictwa, mimo młodego wieku, Czarek opowiada z dużym zaangażowaniem. - To jest taka odskocznia, oderwanie od szarej rzeczywistości, która nas otacza i to jest coś, co nadaje życiu sens. Latanie nad miastem jest jednym z przyjemniejszych faz lotu, ponieważ można oglądać widoki z góry. Z powietrza rozpościera się piękny widok na Zalew i całą Zatokę i to jest cudowną stroną szybownictwa – mówi.
- Szybownictwo jest pięknym sportem, szczególnie podczas zawodów, kiedy 30-40 szybowców krążący w jednym miejscu, to niesamowity widok z powietrza. Nasze widoki, piękna panorama to także niepowtarzalne doświadczenie. Z ziemi tego nie zobaczymy. Czuję, że w powietrzu jestem niezależny od innych, jest tylko zależność od natury – śmieje się Czarek. – Naturę da się przewidzieć, ale często lubi płatać figle.
Niestety, są także minusy tego hobby. - Koszty, to jest duży minus szybownictwa. Na szczęście w tym roku Aeroklub dostał dofinansowanie z Urzędu Miasta i udało mi się na nie załapać, dzięki temu kurs był tańszy – mówi Czarek.
Czy latanie maszyną bez silnika jest niebezpieczne? - Latanie jest dużo bezpieczniejsze niż jazda rowerem czy samochodem. W powietrzu najgorszą rzeczą jest popaść w panikę, tutaj potrzebny jest spokój, bo nie zatrzymamy się na poboczu tak jak samochodem i nie przemyślimy co można zrobić. Tu trzeba wszystko oceniać na bieżąco, trzeźwym umysłem. Ale jeśli pilot jest opanowany i wie co zrobić w podbramkowych sytuacjach to nic się nie stanie.
A Tobie zdarzyły się takie podbramkowe sytuacje? – Jak na razie nie i nie chcę, żeby coś takiego miało miejsce, bo nie jest to przyjemnym doświadczeniem w życiu szybownika. Są takie sytuacje w powietrzu jak korkociąg, kiedy szybowiec traci prędkość i w pionie zaczyna się kręcić wokół własnej osi. Na szczęście o tym, jak opanować tą sytuację uczą na kursie podstawowym. Temu są poświęcone osobne zajęcia z sytuacji niebezpiecznych, więc pilot wie co ma robić.
Ale do lotu przecież trzeba się odpowiednio przygotować? – Tak oczywiście, wszystko się analizuje przed dniem lotnym, jeśli jest się uczniem pilotem, to instruktor może zakazać lotów, jeśli uzna, że uczeń nie jest przygotowany do panujących warunków.
Czarek Maliszewski, mimo tego, że ma dopiero 14 lat, wie, że swoje dalsze życie chce związać z szybownictwem. - Od dawna jestem w tym środowisku, pierwszy raz leciałem szybowcem mając 8 lat i nie wyobrażam sobie życia bez latania. Życie straciłoby sens bez tego dreszczyku emocji w powietrzu. Dokładnie pamiętam pierwszy lot, to było 6 lat temu. To niesamowite przeżycie nie do zapomnienia – mówi uczeń. - Obecnie dalej się doszkalam, kiedy zdobędę licencje będę dalej latał. Chciałbym być instruktorem szybowcowym, to jest według mnie największa frajda.
Czarek zapowiada, że po ukończeniu kursu i zdobyciu doświadczenia planuje brać udział w zawodach szybowcowych. - Może uda mi się wygrać jakieś zawody i dzięki temu zdobędę reputację w świecie lotnictwa – mówi. Czekamy na doniesienia o sukcesach młodego szybownika.
Jak zobaczyłem zdjęcie to pomyślałem, że to dziewczyna ;o No ale cóż, bogate dzieciaki, którym rodzice wszystko fundują już tak mają, że mogą sobie pozwalać na takie kursy. Jak mnie będzie kiedyś stać też sobie polatam..
Świetny młodzieniec! Odważny niesamowicie i naprawdę mimo młodego wieku wie co mówi. Dzięki czemu możemy czytać świetny artykuł :)
znam rodzinę- to nie bogacze a zwyczajni ludzie, którzy zamiast wydawać na ciuszki inwestują w rozwój dziecka!
Ciekawe czy policja sprawdza paralotniarzy bo z ich opowieści wynika że często latają po ostrych imprezach więc jakiś mały promilek mają w sobie ... Pewnie nie bo ciężko podjechać na lotnisko i przedmuchać takiego ktosia
No cóż , pozazdrościć takiego hobby , pogratulować 14 latkowi talentu i pogratulować Rodzicom syna. Co niniejszym czynię.
szaaaacun! lataj młody, lataj! naprawde masz pojęcie i rób to co kochasz a zajdziesz narawde daleko! Aeroklub Elbląski jest bardziej kolorowy dzieki takim pasjonatom. super. swietne miejsce, super ludzie i doskonały zarządzający - pan Dyrektor oczywiście. tak trzymać załogo! szkoda, ze sezon jest tak krótki :(
Łza się w oku kręci KIEDYŚ w Elblągu były samoloty ,spadochroniarze,tętniło życie na niebie i lotnisku.ZA -PO -UPADEK lotniska i wyprzedaz??? samolotów .A to ciekawe skąd olsztyn ma samoloty i inny sprzęt lotniczy???
A ja ci życzę tyle samo startów co lądowań.
Szybownictwo jest w Polsce w odwrocie niestety. Coraz mniej wydaje się licencji szybowcowych a coraz więcej świadectw kwalifikacji pilota paralotni. Paralotnie są mniej zobowiązujące, nie trzeba być przywiązanym do aeroklubu, mieszczą się w bagażniku. Postęp technologiczny także nie jest bez znaczenia. Dziś przeloty 200km nikogo nie dziwią. Może tym się zainteresuj? :)