Kazanie Biskupa Elbląskiego Jacka Jezierskiego wygłoszone podczas Mszy Krzyżma, która odbyła się 14 kwietnia 2022 w katedrze św. Mikołaja w Elblągu:
Przynajmniej raz w roku prezbiter winien sprawować Mszę św. razem ze swoim biskupem. Jest to ważny znak kościelnej jedności i wspólnoty. Ważny dla wszystkich. Dla konkretnego księdza, dla jego biskupa, wreszcie dla całej społeczności prezbiterów. Nikt z nas nie jest samotną wyspą, ale każdy stanowi fragment większego lądu, w tym przypadku prezbiterium diecezji elbląskiej. Zrezygnowanie ze zwyczaju udziału we Mszy Krzyżma byłoby niewłaściwe. Przedpołudnie w Wielki Czwartek nie jest czasem na odbiór kwiatów do Grobu Pańskiego z hurtowni i zakupów świątecznych.
W tym roku 25 marca minęła 30. rocznica ustanowienia diecezji elbląskiej przez papieża Jana Pawła II. Po euforii początków, po radości budowania struktur organizacyjnych, przyszedł czas różnych trudności. Obecnie nasza diecezja stoi wobec braku nowych powołań: do służby kapłańskiej, powołań teologicznych, katechetycznych, misyjnych, a także do życia konsekrowanego. Powołania są darem Boga, jednak ich rozpoznawanie i wspieranie jest także zadaniem wspólnoty oraz naszym obowiązkiem. Dlatego każda inicjatywa, każda forma pracy z młodymi, posiada walor priorytetu i jest dziś bezcenna. Nie wolno poddawać się bierności i bezczynności oraz lękom. Nie wolno narzekać. Trzeba podejmować działania. Ukazywać wartość i piękno służby Chrystusowi i ludziom w Kościele, w świecie niespokojnym, podzielonym, często nieludzkim.
W Wielki Czwartek przypominamy sobie o naszej tożsamości i misji kapłana. Powołanie – umacniające namaszczenie i posłanie. Chrystus powołał mnie do służby ludowi, który gromadzi dzięki tchnieniu swojego Ducha. Chrystus namaścił mnie swoim Duchem w sakramencie święceń. Chrystus wybrał mnie i posłał, abym wypełniał dzieło głoszenia Ewangelii coraz to nowym pokoleniom i środowiskom. Posłał mnie, abym był współpracownikiem następców apostolskich, tj. Biskupa Rzymu i biskupów.
Ksiądz nie jest działaczem społecznym, liderem organizacji pozarządowej, konserwatorem zabytków i terapeutą, chociaż nieraz takie zadania podejmuje i pełni. To nie jest jednak charakterystyka tożsamości księdza. Przede wszystkim ksiądz jest zwiastunem i nauczycielem Ewangelii, człowiekiem wiary i modlitwy. Cierpliwym i przyjaznym chrześcijaninem. Kapłanem i duszpasterzem. Jest kimś, kto szuka niezatrutych źródeł duchowości i z nich czerpie. Szuka źródeł dla siebie i dla innych. Te źródła są w Kościele, we wspólnocie wiary, a nie na stronach internetowych ekscentrycznych kaznodziejów, czy na portalach ukrytych ideologów, manipulujących mało krytycznymi osobami.
To prawda, że pasterz powinien znać zapach powierzonych mu owiec, tzn. nie może wyobcować się ze wspólnoty i oddalić się od niej. Można przecież zamknąć się przed innymi na różne sposoby. Można izolować się w swoim domu, w swoim aucie. Można uciekać w świat wirtualny. Można też zamknąć się w wąskiej grupie przyjaciół.
7 kwietnia br. zmarł najstarszy z naszych księży prałat Jan Żołnierkiewicz, emerytowany proboszcz malborski. Pozostawił po sobie zapiski, notatki, jakby fragmenty większej całości. Były one pisane okazyjnie. Dowiadujemy się z nich, że po kilku latach intensywnej pracy w Malborku ks. Jan spotkał się z trudnościami i przeciwnościami. Odczuł wielkie wyczerpanie i zagubienie. Stanął jakby przed ścianą. Miał wówczas 25 lat kapłaństwa. Znalazł się w poważnym kryzysie. Wówczas, niewątpliwie dzięki łasce Bożej, pewnie przy udziale mądrych i życzliwych osób, zwrócił się w stronę Drogi Neokatechumenalnej. Odkrył czyste, ewangeliczne źródło. Wszedł na drogę formacji katechumenatu pochrzcielnego i pociągnął za sobą innych. Stopniowo zaczęły powstać wspólnoty. Była to druga połowa lat osiemdziesiątych minionego wieku. Ks. prałat Jan odkrył na nowo tożsamość kapłańską. Pozbierał się, scalił, zintegrował i dojrzał. Znalazł też narzędzie pracy duszpasterskiej z dorosłymi. Była ona intensywna i wymagająca. Nie pozwoliła jednak zestarzeć się duchowo.
Pasterz, dobry pasterz, niesie ze sobą przede wszystkim zapach Chrystusa, woń Chrystusa (por. 2 Kor 2, 15). I to jest jego misja w świecie. Niesie Jego słowo, Jego dobroć, mądrość, rady ewangeliczne…
Źródło: Diecezja Elbląska
Nie, dziękuję. Spadam.
Nadszedł wasz czas, katabasy. Wyskakiwać z majątków wykradzionych naszemu narodowi przez już ponad tysiąc lat. Nie zapomnimy wam tego, co zrobiliście temu krajowi, tego, że nas sprzedawaliscie za komuny, tego, że poddaliscie się Rydzykowi - łże-księzulkowi bez seminarium, fundowanego przez Putina - i oczywiście tego, co zrobiliście, robicie i robić będziecie małym dzieciom przy oklaskach pana ministra sprawiedliwości Zero i waszych własnych prawników. Niedługo nadejdzie wasz koniec
Nastał trudny czas dla księży, kościół znowu jest atakowany i prześladowany. Jestem wdzięczny kościołowi i niektórym księżom, których Bóg postawił na mojej drodze, bo jestem teraz jaki jestem. Z pewnością moje życie bez kościola byłoby uboższe. Wszystkim księżom i nie tylko, z okazji Świat życzę by „ludzie widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca naszego, który jest w niebie”. Szczęść Boże
och jak mi jest wszystko jedno. wziąć się do porządnej roboty i zarobić na chleb jak każdy inny - z ponoszeniem trudu zdobycia tego chleba. nie wystarczy tylko stać na rogu i modlić się żeby wszyscy widzieli.
Przynajmniej dzieci będą bezpieczne.
Więcej masek, promocji szczepień i lockdownów, a będzie dobrze. Pojedynczy tylko księża się nie zeszmacili w zajobowej szopce, a ten wyżej, na pewno do nich nie należał. Won!
Ludzi wychowanych bez nauki Jezusa, którą głosi Kościół, widzimy dziś na Ukrainie. Nie którym osobom nie podoba się to, że kościół naucza o wierności małżeńskiej,. Bóg dał przykazania do przestrzegania przez ludzi dla ich dobra. Jak nie kradniesz, nie zabijasz, nie mówisz fałszywie wobec innych to sprawiasz , że tobie i innym żyje się lepiej. Trzeba budować swe życie na skale, a nie ulotnym piasku. A to daje nauka kościoła. Czasami wydaje się trudna, ale po latach oceniasz, że ona słuszna. że dzieci mają oboje rodziców, wnuki dziadków i babcie, a nie jakieś towarzyszki życia. Wszystko jest na właściwym miejscu.
Nagle pojawiło się tylu krytykantów tak Kościoła Katolickiego jak i jego duszpasterzy. Dziwne, bo jeszcze według wszelkich badań w Polsce jest 90% katolików. A jeszcze do 1989 roku tenże Kościół był traktowany jako najważniejsza instytucja, a wszelkie uwagi dotyczące nieprawidłowości w jego łonie, szczególnie odnośnie kapłanów bez względu na ich godność, traktowano jak napaść i próby zdyskredytowania jego roli i znaczenia. A teraz krzyk: "nie dziękuję, spadam", bo co, dopiero teraz zrozumieliśmy problem, a wtedy byliśmy głusi na informacje o błędach Kościoła. A może po prostu tylko chodziliśmy do Kościoła i to w myśl zasady na złość mamie odmrożę uszy, bo wiadomo idąc tam pokazywaliśmy, że nie lubiliśmy tamtego państwa i jego wodzów. No cóż mądry Polak po szkodzie, albo po prostu Kościół już nam niepotrzebny bo nie można nim demonstrować swojej pogardy wobec rządzących tak jak w czasach PRL.
Wcale się nie dziwię. To musiało nadejść. Hierarchowie ostatnio zaklinali rzeczywistość, że to przejściowe lub że to atak na kościół. Co złego wydarzyło się w naszym Kościele to wiemy, a co złego bije z wojny na Ukrainie to widzimy teraz. Patriarcha moskiewski Cyryl - głowa kościoła prawosławnego - chrześcijańskiego !!! - w Rosji nawołuje do zbrodni, nasz Papież Franciszek nie potrafi jednoznacznie nazwać agresora i zbrodniarza po imieniu jak też nazwać ofiarę zbrodniczej napaści. Dlaczego to robią (lub nie robią) w imię Chrystusa? Coś złego dzieje się z chrześcijaństwem instytucjonalnym. Wierni to widzą i są zgorszeni.
Wychodzi na to ze brakuje mu młodych chłopców do obracania....