To już, a może dopiero, siedem tygodni odkąd do Polski dotarł koronawirus. W tym czasie zostaliśmy poddani szeregowi ograniczeń, które zmieniły życie większości z nas diametralnie. Jak ograniczenia te wpływają na codzienność elblążan?
Od czasu uchwalenia ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 ( innych chorób zakaźnych oraz wywoływanych nimi sytuacji kryzysowych) rząd nałożył na obywateli wiele ograniczeń. Zostały zamknięte szkoły, przedszkola, żłobki i wyższe uczelnie, zamknięto kina, teatry, restauracje, siłownie, granice, a osoby przebywające na kwarantannie poddano szczególnej kontroli. Hasło „zostań w domu” słychać z każdej strony. Większość, rozumiejąc powagę sytuacji, podporządkowała się narzuconym zakazom, próbując normalnie funkcjonować w tej nienormalnej sytuacji. Zapytaliśmy elblążan jak zmienił się ich codzienny rozkład dnia w czasie pandemii.
Jestem emerytką, dlatego starałam się nie wychodzić z domu, ograniczyłam też spotkania ze znajomymi. Niestety jestem sama i muszę czasami wyjść po zakupy. Teraz, kiedy już można, wychodzę na spacery. Zawsze mam na sobie maseczkę
– mówi pani Barbara.
Ja pracuję prawie codziennie i już się przyzwyczaiłam. Zabezpieczam się, dobrze się odżywiam, dbam o sen, a odstresowuję się przez kurs tańca online. Ćwiczę codziennie około 2 godziny – wyznaje pani Mirela.
Jest źle. Prowadzę działalność gospodarczą w sektorze fitnessu, a właściwie nie prowadziłam, bo teraz brak zleceń. Projekty, nad którymi pracowaliśmy od miesięcy zostały wstrzymane. Ogólnie jestem zła na rząd, który manipuluje danymi i wprowadza nielogiczne decyzje, chaos informacyjny, który nie pozwala na jakiekolwiek plany, brak też wsparcia finansowego dla firm. Są dwie możliwości: postojowe z ZUSu - 2000 zł i pożyczka z PUP - 5000 zł. Oba wnioski złożyłam. Ale to jest 1/3 potrzeb. Jestem przerażona i boję się o przyszłość
– mówi pani Agnieszka, mama dwójki dzieci.
Ograniczenia związane z epidemią niesamowicie przeorganizowały moje życie. Najbardziej brakuje mi możliwości spotykania się ze znajomymi. Czuję niepokój na myśl o przyszłości, myślę że ciężkie czasy nas czekają. Do tego dochodzi lęk o najbliższych. Bardzo się boję, żeby nikt nie zachorował. Nie sądzę, żeby służba zdrowia była przygotowana na profesjonalne udzielenie pomocy (wierzę w dobre chęci pracowników służby zdrowia, ale to nie wydaje mi się wystarczające wobec kulejącej diagnostyki)
– stwierdza pani Elżbieta.
Muszę przyznać, że jestem szczęściarą. Prowadzę butik z odzieżą damską i teraz, kiedy markety są zamknięte, kobiety korzystają z naszej ofert. Sprzedajemy spoko i radzimy sobie. Wprawdzie mamy skrócone godziny pracy, ale działamy również w mediach społecznościowy. Można u nas zrobić zakupy online, a później odebrać na przykład w paczkomacie. Spędzam też więcej czasu z córką i dobrze to nam robi. Tworzy się między nami większa bliskość. Fajnie się dogadujemy. A mój mąż pracuje poza Elblągiem, więc zmian tu nie mam. Dwa tygodnie jest w domu, a dwa go nie ma. Słyszę jednak od znajomych, że ograniczenia spowodowały utratę dochodów. To są często dramaty – opowiada pani Dorota.
Jestem osobą, która przyjmuje rzeczywistość bez biadolenia, zawsze usiłuję znaleźć jasne strony w tym co się dzieje. Tak jest i teraz. Przestrzegam rygorów i traktuję je jako element życia w czasie zarazy. Nie tracę energii na walkę z nimi, bo po co? Kwarantanna pokazała mi co jest naprawdę ważne dla mnie. Tęsknię za spotkaniami z rodziną i przyjaciółmi, za żywym uczestnictwem we mszy świętej. Te dwa elementy są dla mnie ważne i odczuwam ich brak, a z drugiej strony jestem ucieszona, że przeżywam taka tęsknotę, bo ona mówi mi o priorytetach, których aż tak wyraźnie nie widziałam w świecie sprzed zarazy. Pracuję, moja firma nie zawiesiliśmy usług, ale mimo, że pracuję mam też więcej czasu. Więcej śpię, jestem bardziej wypoczęta, pomagam innym, którzy znaleźli się w trudniejszej sytuacji niż ja. Jestem też pełna podziwu dla służb medycznych, dla pań w sklepach i aptekach, które nas obsługują, dla restauratorów, którzy mimo fatalnej sytuacji w biznesie wspierają smacznie medyków. Te wszystkie zachowania utwierdzają moją wiarę w innych ludzi i dają podstawy żeby myśleć, że nigdy nie jest się samemu. Dla mnie ten czas nie jest zły, choć dla wielu osób okazał się czasem pożegnań, nieoczekiwanych pożegnań z bliskimi. To są dramaty
– przyznaje pani Ewa.
W sumie nic się nie zmieniło. Przystosowałam się do sytuacji. Spotykam się z tymi, z którymi się spotykałam, może trochę rzadziej. Jedynie co mi doskwiera to maseczki. Mam wadę serca i w maseczce nie mogę chodzić, dlatego nabyłam przyłbicę. Do pracy nie chodzę, bo jestem nauczycielką. Wysyłam tylko zadania na maila. Sama maluję akwarelami, rysuję, czytam książki, chodzę na spacery. Czas bardzo szybko mija. Nie nudzę się, tylko lenie się nudzą
– stwierdza pani Dorota.
Ela nawet w maseczce pięknie wygląda!
Jak zmieniła? Pracuję po 12 godzin. Mam odparzone dłonie i systematycznie obniżaną odporność ograniczonym dostępem do tlenu. Nie mam dzieci w wieku szkolnym, bo nie mogłabym nawet zastąpić im nauczyciela. Co jeszcze? Widzę ludzi mdlejących ze strachu i niedotlenienia. Nie mam luksusu bać się wirusa, bo muszę zdobywać środki do życia. To tyle.
Problemem Polski nie jest koronawirus a rząd PiS, który niszczy gospodarkę. Nie założę maski, nie przyjmę mandatu. Wszystkie działania rządu, zakazy, są pogwałceniem Konstytucji RP, nie zgodne z prawem. Żaden z przedsiebiorcow w Elblągu nie otrzymał pomocy od rządu. Ludzie, obudź zie się i na Warszawę, szturmem. Pod sąd Kaczynskuegi i jego marionetki.
Naród durny, pójdzie do urny. Bo Kaczyński każe. Ludzie, obudźcie się. Nie przyjmujcie kart do głosowania, jakie przyniesie wam listonosz. Nie zamawiałem tej przesyłki reklamowej, nie odbieram. Proste.
Solidaryzuję się z wpisem "hm". Chętniej bym przeczytał jak koronawirus zmienił życie tych, którzy mają z nim do czynienia bezpośrednio, a nie emerytów, nauczycielek czy właścicieli butików. Co mają do powiedzenia ludzie którzy przechorowali, lekarze i pielęgniarki pracujący z narażeniem życia w skrajnie trudnych warunkach, bojący się wrócić do domu z lęku o najbliższych? Ludzie ci przeżywają prawdziwe dramaty, niewspółmierne z pospolitymi odczuciami osamotnienia i deficytem spotkań towarzyskich.
Ile osób z Elbląga umarło na covid19 ? A ile z nieleczonych a postępujących chorób współistniejących? Gdzie szukać rzetelnych danych omijając manipulację medialną?
Cyt.: Wysyłam tylko zadania na maila ... Szok!!!!
@Kryspin, takie osoby jak ja widzisz niemal na co dzień, kiedy robisz zakupy. Przyjrzyj się im. Ale takim osobom nikt nie bije braw. One nie mają czasu na osamotnienie. Nie brak im spotkań towarzyskich, bo padają z wyczerpania fizycznego i psychicznego. Zdrowia życzę.
Świat w kilka tygodni pozbył się oczywistej dla tej pory roku choroby, w kilka tygodni czary mary zrobił że już nikt na grypę nie choruje, za to wszystkie choroby typu przeziębiebie, podwyższona temperatura, grypa klasyfikuje się jako COVID. A ludzie zapatrzeni w telewizory wierzą w ten cały medialny cyrk. W jak prosty i banalny sposób ludzie dali się oszukać, dali się zmanipulować, dają się tresować nadal to widać gołym okiem. Kiedy ostatnio ktoś z was słyszał o przypadku zwykłej grypy ? Kiedy ktoś z was słyszał o zwykłym przeziębieniu ? Nie ma ? Wszyscy na całym świecie przestali chorować na inne choroby tego typu, a raptem zaczeli chorować na COVID ? Nabieracie się jak małe dzieci !!!
Uwaga na " śmiertelne koperty " Grodzkiego . : )