Gdy kilka miesięcy temu na portalu społecznościowym powstała grupa "Oddam obiad - Elbląg", jej założycielka Marta Apanowicz, nie podejrzewała, że to początek czegoś poważniejszego. Pomysł na niemarnowanie żywności, bardzo szybko przerodził się w sposób niesienia pomocy. Sama grupa rozrosła się i obecnie liczy 3,3 tys. członków. - Niesamowite jak wielu ludzi, chce pomagać. Zgłaszają się do nas nie tylko osoby, które przekazują żywność, ale np. pan mechanik, który stwierdził, że gotować nie potrafi, ale jakby coś się stało, to pomoże nam z samochodem, którym to wszystko rozwozimy, pielęgniarki, psycholog, czy prawnik. Bez nich wszystkich, nasza praca nie miałaby sensu. Zwyczajnie nie mielibyśmy co rozwozić - mówi Marta Apanowicz.
Na początku była zbyt duża ilość makaronu przygotowanego na obiad. To podsunęło pani Marcie pomysł stworzenia na FB grupy, która umożliwi elblążanom dzielenie się żywnością. Każdy czasami ma w domu za dużo jedzenia, szkoda, aby się zmarnowało, skoro można się nim podzielić z innymi, przekonywała elblążanka. Sukces grupy przerósł jednak oczekiwania kobiety. Szybko okazało się, że w ten sposób można nie tylko przeciwdziałać marnowaniu się jedzenia, ale i pomóc potrzebującym.
Jest więc rodzina spod Elbląga, do której grupa dotarła wozem wypełnionym darami, z Davem, który pomagał remontować dach.
Odezwała się do nas pani, powiedziała, że jest w kiepskiej sytuacji, więc gdybyśmy mieli jakieś ubranka dla dzieci, to z chęcią by przyjęła. Zrobiliśmy zbiórkę. Pojechaliśmy, na miejscu okazało się, że nie jest źle, ale tragicznie. Widać, że rodzina zadbana, radzi sobie jak mogą, ale nie mają pieniędzy, a mieszkają w baraku z rozpadającym się dachem. W takich sytuacjach jak nie pomóc
- mówi pani Marta.
Jest pan Marek...
To fajny człowiek, ale samotny, więc staramy się mu pomagać. Dowozimy mu posiłki, zmieniamy opatrunki na nogach - w tej chwili jest już znacznie lepiej. Są osoby, które odwiedzają go, aby sprzątnąć mu w domu, wyjść na spacer, czy po prostu spędzić czas. Takich osób, którym staramy się pomagać regularnie, jest znacznie więcej. Zdarzają się też osoby, które z naszej pomocy korzystały tylko przez jakiś czas, do momentu, gdy stanęły na nogi. Czasami potrzebują, tylko aby wyciągnąć do nich rękę. My staramy się to robić... Nie tego spodziewałam się zakładając grupę. Nie wiedziałam, jak bardzo się w to zaangażujemy, że zaczniemy pomagać, poświęcać swój czas, pieniądze na paliwo. Niektórzy śmieją się z nas, że jesteśmy kurierami, ale przecież te jedzenie trzeba rozwieźć. Dziennie robimy nawet kilka kursów. To nie było moim założeniem, ale tak się po prostu zadziało. Na szczęście nie jesteśmy sami
- dodaje elblążanka.
Główny człon grupy to sześć osób, oprócz Marty i Radosław Apanowiczów to Nel Cybulska, Ania Michalska oraz Dorota i Jacek Brzozowscy. Codziennie pokonują dziesiątki kilometrów, aby, jedzenie i inne dary trafiły do potrzebujących, w razie potrzeby zajmują się organizacją akcji, czuwają nad tym, aby wszystko funkcjonowało. Dzielą się swoim czasem i energią. Cała grupa w tej chwili liczy 3314 członków. To oni przekazują żywność, potrzebne rzeczy, czy nawet pieniądze, grupa prowdzi zbiórkę pieniędzy na paliwo, aby móc w ogóle funkcjonować. Do "Oddam obiad Elbląg" dołączają również restauracje. "Wiarus", od niedawna prowadzi akcję "zawieś" obiad, to oznacza, że można tam wykupić obiad, który trafi do potrzebujących. Grupa współpracuje również z Chrześcijańską Misją Społeczną "Teen Challenge" , która ma bardzo duże doświadczenie w niesieniu pomocy.
Wszystkim jestem wdzięczna. Nie mielibyśmy przecież czego rozwozić, jak pomagać, gdyby nie oni. To nasze wspólne dzieło. Są owszem osoby, które negatywnie komentują to, co robimy. Przyznam, że taki hejt czasami podcina skrzydła. Na szczęście takich komentarzy zdarza się kilka, a ponad trzy tysiące osób nas wspiera. To jest dla mnie sygnał, że warto działać dalej
- przekonuje elblążanka.
,,,nie upoliyczniajcie tego jak to robi Bank Zywności czy EKO, które tylko w nazwie jest obywatelski lub inne fundacje.. Inicjatywa oddolna,fajna. Wiem, że jest ciężko bo bez wsparcia z UM. Nie pozwólcie na to by żaden lokalny polityk się w to nie mieszał a przetrwacie. powodzenia.
Nie mam nic przeciwko temu co robią,ale czy tym panem Markiem ,Rysiem i innymi nie powinien zaopiekować się Mops czy opiekunki z Lazarusa .Inicjatywa oddam obiad to obiad ,ale nie różne rzeczy .Czy te ludzie nie mają ręczników,pościeli ,firan ,mebli to jak żyli .To chyba nie tak powinno działać.