W minioną niedzielę, 19 marca w wieku 85 lat zmarł Michał Wołoszczak - najstarszy żyjący do tej pory w Elblągu Sybirak, prezes elbląskiego koła nr 1 Oddziału Związku Sybiraków w Elblągu, pasjonat sportów wodnych i jeden z założycieli oraz wieloletni komandor Ogniska Wodnego TKKF Zamech (obecnie OSW "Fala"). Pogrzeb Michała Wołoszczaka odbędzie się w najbliższą sobotę, 25 marca na cmentarzu komunalnym Dębica.
Michał Wołoszczak urodził się w 1932 roku w Lublińcu w województwie śląskim. W wieku 8 lat wraz z całą rodziną został deportowany z Polski na Syberię. Podróż, najpierw pociągiem, później barką, w końcu pieszo, trwała trzy miesiące. Pan Michał trafił na początku do odkrywkowej kopalni złota. Na Syberii spędził łącznie 6 lat. Do kraju wrócił z rodziną w 1946 r.
W związku z tym, że był zesłany z rodziną na Sybir, jego pasją było upowszechnianie wiedzy o tym, co Polacy przeżyli na Syberii. Przez wiele lat działał we władzach elbląskiego oddziału Związku Sybiraków. Współpracował m.in. z noszącym imię Sybiraków Gimnazjum nr 2 w Elblągu, w którym przygotował izbę pamięci. Organizował też wystawy poświęcone Sybirakom.W latach 90. współuczestniczył przy ściągnięciu z Kazachstanu kilku rodzin, które zamieszkały na terenie dawnego województwa elbląskiego. Przed dwoma laty dzięki jego zaangażowaniu ukazała się książka, w której znalazły się wspomnienia 14 Sybiraków mieszkających w Elblągu
- wspomina swojego ojca Grzegorz Wołoszczak.
Po powrocie z Syberii Pan Michał zrobił małą maturę i ukończył Szkołę Okrętową Conradinum w Gdańsku. Następnie kształcił się w Akademii Marynarki Wojennej. Po ukończeniu studiów, w 1952 r. dostał nakaz pracy w Elblągu w zakładach Zamech, w których przepracował łącznie 40 lat. Tu też ożenił się i doczekał syna.
Mój ojciec kochał wiatr, kochał żagle. To była jego życiowa pasja. Pływał m.in. na Darze Pomorza. Jego pierwszy spływ miał miejsce w 1941 r. podczas zsyłki na Syberię, gdy mając 9 lat płynął tratwą po Lenie
- opowiada syn Pana Michała.
Pan Michał w latach 60. założył z grupą przyjaciół klub kajakowy Ogniska TKKF Zamech, który mieścił się w miejscu obecnej przystani "Fali" przy ul. Wybrzeże Gdańskie. - Życie towarzyskie na tej przystani kwitło. Ludzie zbierali się tam niemal codziennie po pracy. Odbywały się pikniki oraz kajakowe spływy, w których uczestniczyło nawet po 500 osób. Prowadzona przez mojego ojca sekcja działa wówczas bardzo prężnie. Świadczyła o tym chociażby liczba 300 członków należących wtedy do klubu - przyznaje Pan Grzegorz.
W latach 70. Michał Wołoszczak został komandorem i kierownikiem przystani Ogniska TKKF Zamech i funkcję tę pełnił aż do 2004 r. - Ojciec angażował się czynnie w działalność klubu do zeszłego roku, do momentu, gdy pozwalało mu na to zdrowie. Budował tą przystań. Przez ten cały czas uczył kolejne pokolenia, jak zachować się na wodzie i szacunku do wody. Nawiązał też trwającą do dziś współpracę z klubem żeglarskim z Kaliningradu - wylicza syn Pana Michała.
Pogrzeb Michała Wołoszczaka odbędzie się w sobotę, 25 marca. Uroczystości pogrzebowe zaplanowano o godz. 11 w kościele Miłosierdzia Bożego przy ul. Bema. Po mszy, około godz. 12 nastąpi pochówek na cmentarzu Dębica.
Wspaniały człowiek .Entuzjasta sportów wodnych.W opiece swej pana Michała Wołosza panie Boże mniej
niech jego dusza spoczywa w spokoju amen
Człowiek legenda , bardzo towarzyski i wielki społecznik . Żegnaj drogi przyjacielu i sąsiedzie . Pamięć o Tobie trwać będzie w wielu sercach .
Przesympatyczny czlowiek. Niech spoczywa w spokoju