Statystyki wprawiają w osłupienie. W Polsce, co godzinę, pada diagnoza - białaczka. Co piąta osoba nie znajduje dawcy. A wystarczy tak niewiele - trochę czasu i dobrej woli, by... uratować komuś życie. Elbląska akcja szukania dawców szpiku przybrała piękne oblicze - 2-letniej elblążanki. Rodzice dzielnej Bianki proszą o przybycie na Lodowisko Helena w nadchodzący weekend (godz. 12.00-18.00). - Można rozwiać wszystkie obawy lub od razu się zarejestrować -mówił tata dziewczynki.
W akcję rejestracji potencjalnych dawców komórek macierzystych krwi i szpiku dla Bianki oraz innych pacjentów włączył się m.in. wiceprezydent Jacek Boruszka. - Zapraszamy wszystkich 2 i 3 lipca, na Lodowisko Helena, aby poświęcili pięć minut i zarejestrowali się w bazie. Zostanie pobrany od nich wymaz, który zostanie zweryfikowany i daj Boże, żeby pomógł Biance - mówił.
Wiceprezydent przyznał, że sam zarejestrował się w bazie w 2011 r.
Nie wahałem się wtedy i jeżeli przyjdzie taki moment, że zostanę poinformowany, że mogę komuś pomóc, to nie będę się wahać. Apeluję do elblążan, żeby przyszli w ten weekend na Lodowisko. To nic nie boli, nic nie kosztuje, a może uratować życie
- podkreślił Jacek Boruszka.
Fundacja DKMS to aktualnie największa baza dawców szpiku w Polsce, w której zarejestrowanych jest prawie 900 tys. potencjalnych dawców szpiku.
Rodzice Bianki, która walczy z białaczką limfoblastyczną, czekają aż znajdzie się dawca dla ich córki. - Bianka jest leczona chemią i sterydami. Niestety nie działa to na Biankę i potrzebuje dawcy. W ciągu czterech miesięcy będzie dostawać najmocniejszą chemię, aby "wyzerować" organizm i przygotować go na przeszczep - mówił ojciec dziewczynki. - Tak naprawdę wystarczy infekcja, by stan Bianki stał się krytyczny. Apeluję do ludzi, aby się zarejestrowali. Tu nie chodzi tylko o życie Bianki, ale też i wielu innych ludzi.
Zarejestrowanie się w bazie potencjalnych dawców to dopiero początek drogi. Najlepiej o tym wie p. Jan Zorena - Zarejestrowałem się w 2010 r. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Po prostu zrobiłem to. Dwa lata później dostałem telefon z Fundacji. Chciałbym zapewnić, że to nie boli, a człowiek potem żyje normalnie - zaznaczył. - Sama rejestracja to nie wszystko. Trzeba przejść badania, dlatego dla dawcy to jest bezpieczne, bo nikt nie zostanie dopuszczony od tak.
Kto może zostać dawcą?
Zarejestrować może się każdy zdrowy człowiek pomiędzy 18 a 55 rokiem życia, ważący minimum 50 kg (bez dużej nadwagi). Zajmuje to tylko chwilę, polega na przeprowadzeniu wstępnego wywiadu medycznego, wypełnieniu formularza z danymi osobowymi oraz pobraniu 4 ml krwi. Na podstawie pobranej próbki zostaną określone cechy zgodności antygenowej, a jeśli okaże się, że kod genetyczny dawcy zgadza się z kodem genetycznym chorego, wtedy dochodzi do przeszczepienia. Wszyscy, którzy chcą się zarejestrować, powinni mieć ze sobą dokument tożsamości z nr PESEL
- informuje Bartłomiej Cisek, Starszy Asystent ds. Rekrutacji Dawców.
Dwa lata po pobraniu szpiku pan Jan poznał swoją siostrę genetyczną. 18-letnia dziewczyna żyła i mogła pójść na studia dzięki podjętej przez pana Jana decyzji. - Dawca jest anonimowy i niekoniecznie osoby muszą się poznać. Tu nie chodzi o poklask, plastikową kartę. Chodzi o pomoc. Jest to satysfakcja - przyznaje.
A jest komu pomagać! W Polsce co godzinę nowa osoba dowiaduje się, że ma białaczkę. - Statystyki są przerażające. - Co piąty pacjent nie znajduje swojego bliźniaka genetycznego, dlatego wciąż musimy rejestrować nowe osoby. Na świecie, w tej chwili, zarejestrowanych jest 27 mln potencjalnych dawców. Mogłoby się wydawać, że jest to dużo, ale cały czas tych osób brakuje -wyjaśniał Bartłomiej Cisek.
Prawdopodobieństwo znalezienia dawcy zależy od genotypu. - W przypadku częstego genotypu szanse znalezienia swojego bliźniaka genetycznego to 1 do 20 tys., a w przypadku rzadkiego to 1 do kilku milionów - zaznaczył Bartłomiej Cisek.
Liczba zarejestrowanych osób nie oznacza, że właśnie tyle osób zostanie dawcami. - Samych wycofań mamy ok. 1 proc. Czasami osoby nie mogą być dawcami ze względów medycznych, z powodu braku z nimi kontaktu, wyjazdu za granicę. Zarejestrowanych osób, które potem po prostu mówią "nie" jest jednak bardzo niewiele - zapewnia Bartłomiej Cisek. - Wszystkie osoby, które rejestrujemy muszą znać metody pobierania, być świadome, jak to wygląda.
Wizja pobrania szpiku u wielu osób wywołuje obraz bolesnego kłucia igłą w kręgosłup. Jest to mit, który bardzo często jest głównym powodem, przez który osoby nie decydują się na rejestrację.
Nie mam pojęcia skąd się wziął mit o kręgosłupie, ale często go słyszę. 80 proc. przypadków oddania to pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej, co trwa 4 godziny, a w 20 proc. przypadków jest to pobranie szpiku z talerza kości biodrowej. Zabieg trwa godzinę i odbywa się pod narkozą
- wyjaśniał Bartłomiej Cisek.
Zapewnienie, że oddanie szpiku nic nie kosztuje, należy odbierać dosłownie. To Fundacja DKMS pokrywa wszelkie koszta. - Sam dawca nic nie płaci. Fundacja pokrywa podróż, wyżywienie. Oprócz tego przysługuje dawcy 100 proc. płatne zwolnienie i na czas badań, i na czas samego oddania. Nawet jeżeli nie ma z kim zostawić dziecka, to również Fundacja organizuje opiekę - dodał Bartłomiej Cisek.
Skoro wystarczy tak niewiele, by uratować komuś życie, to co stoi na przeszkodzie, żeby stać się dawcą? Zachęcamy do wzięcia udziału w akcji, która może uratować małą Biankę. Przed nią całe życie - pomóż jej pokonać chorobę!
2-3 lipca, godz. 12.00-18.00, Lodowisko Helena
szkoda dziewczynki i dobrze aby znalazł się dawca, jednak nie przez tą pseudo fundację - była głośna sprawa jak właśnie oni handlowali potem tymi szpikami i sprzedawali niemcom, a dawcy nic o tym nie wiedzieli i myśleli, że to idzie tylko do polskiej bazy ewentualnych odbiorców - co więcej, dawcy jak sama nazwa mówi dają za darmo szpik, a oni tym potem handlowali...