Rozwody w Elblągu stale utrzymują się na wysokim poziomie. Czy jest to efekt pochopnych decyzji, czy może codziennych problemów, z którymi pary radzą sobie coraz gorzej?
Ślub jest jedną z najważniejszych życiowych kroków. To właśnie wtedy podejmujemy decyzję, z kim chcemy dzielić radości, zakładać rodzinę ale również problemy, opłakiwać porażki.
W dzisiejszym świecie zaczyna się wydawać, że perspektywa ślubu nie jest aż tak przerażająca, jak mogło się kiedyś wydawać. Owszem, znajdują się pracujące, niezależne kobiety, które bardzo cenią sobie sukces zawodowy i społeczny oraz mężczyźni, którzy chcieliby pozostać wiecznymi singlami i cieszyć się z "prawdziwego życia". Jednak coraz więcej osób decyduje się na ślub w młodym wieku.
Zawarcie małżeństwa często zdarza się pod wpływem chwili - bo para spodziewa się dziecka, bo będzie fajna impreza. Niektórzy żyją w przekonaniu, że to właśnie ten kandydat na całe życie i po kilku miesiącach znajomości już stoją u progu Urzędu Stanu Cywilnego. "Zawsze można wziąć rozwód", "To dobry kandydat na pierwszego męża" - coraz częściej odpowiadają pary na pytanie, czy się nie boją takiej decyzji.
Sprawdziliśmy, ile rozwodów w Elblągu było przeprowadzonych w ostatnich latach. Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu zaznaczyła, że wnioski o unieważnienie małżeństwa cały czas napływają.
W 2011r. Sąd orzekł 1108 rozwodów, w 2012r. 963, w 2013 r. 1119, natomiast w 2014 r. 897. Liczby te wskazują na zamknięte sprawy, które zakończyły się rozwodem. Pamiętajmy, że ciągną się one czasem latami, dlatego w jednym roku jest ich trochę więcej, a w innych mniej. Stale się jednak utrzymują na poziomie blisko 1000 rozwodów rocznie
- poinformowała Dorota Zientara
W ok. 100-tysięcznym mieście jakim jest Elbląg liczba ta wydaje się bardzo duża. Jednak młode pary mają masę problemów, z którymi muszą borykać się na co dzień. Brak pracy, niskie zarobki, kredyty mieszkaniowe do spłacenia, problemy alkoholowe czy chociażby gorszy dzień.
Jednak nie tylko one stanowią podstawę do wzięcia rozwodu. Czasem, tak po prostu - coś zaczyna się psuć, a para nie potrafi już ze sobą żyć, rozmawiać.
W trakcie małżeństwa człowiek nie przywiązuje wagi do tego co się dzieje. Myśli, że to kwestia przyzwyczajenia, że tak właśnie powinno być. Problem wychodzi na jaw, kiedy na świat przychodzą dzieci i to one są świadkiem ciągłych kłótni i złego traktowania. Po 20 latach małżeństwa wzięłam rozwód właśnie ze względu na nie. Teraz są dorosłe i doskonale rozumieją naszą decyzję
- zdradziła nam 40-letnia Jolanta.
Rozwody są kilkuletnią udręką na salach sądowych. W trakcie procesu są "wywalane" brudy z życia małżeńskiego. Kosztuje to mnóstwo czasu, jak i nerwów. Warto zatem przemyśleć powody, które pchają nas w kierunku ślubnego kobierca i podjąć decyzję zgodną z naszym sumieniem, ale również rozumem.
Jesli chcesz się podzielić swoim doświadczeniem lub spostrzeżeniami zapraszamy do dyskusji pod artykułem.
1000 rozwodów, x kradzieży, gwałtów, oszustw, pomówień i przyprawiania rogów jeden drugiemu, a jak wynika ze statystyki 90% to katolicy, chrześcijanie osoby wierzące.... jak to możliwe?! No cóż mam wrażenie, że czasy internetu zniszczyły wiele dobrego, a brak autorytetów i TV zrobiło resztę......
Ale trafiliście z artykułem. Również rozważam rozwód.
Gdyby w naszym mieście zaoferowali min 15 zł za godzinę pracy myślę,że o wiele lepiej każdemu z nas żyłoby sie lepiej i wtedy mniej rozwodów byłoby ;)
Przedszkola, żłobki, ulgi podatkowe i fundusz alimentacyjny - oto najczęstsze przyczyny rozwodów od kilkunastu lat.
Panna marzą się luksusy,życie dostatnie na wysokim poziomie,chcą żeby ich mężczyźni byli w domu na każde ich zawołanie,żeby ich utrzymywali,kpina i parodia.Albo panie robią karierę,mężczyźni chcą ciepłej domowej atmosfery a tu lipa bo Kobieta chce być biznes Woman.I jak ma w tym kraju byc dobrze skoro Kobiety chcą tylko bogatych? bogatych czyli takich co mają dużo kasy,bo jak ktoś jest biedny a przystojny to żadna na niego nie spojrzy. Powodzenia Elblążankom które szukają utrzymania i bogatych wykształconych koksików.
Jeżeli chce się byc razem to przede wszystkim obie strony musza tego chcieć-to po pierwsze .A po drugie- trzeba mieć chociaż po części wspólne zainteresowania oraz trzeba jakos mowiac ogolnie radzic sobie w zyciu. Bez tego żadne malzenstwo nie przetrwa!!!
Przede wszystkim obie strony muszą być zaangażowane w małżeństwo, a nie tak, że jedna strona ma wyłącznie obowiązki a druga zajmuje się tylko sobą i swoimi przyjemnościami. W ten sposób jedna ze stron nie ma nawet szans na jakiekolwiek zainteresowania, bo po prostu pada ze zmęczenia. O małżeństwo trzeba też dbać, walczyć z przeszkodami, starać się rozwiązywać kryzysy, które są nieuniknione , a nie przy byle problemie "dać nogę" albo szukać pocieszenia w ramionach "drugiej" osoby
Wszystkim, którzy rozważają takie rozwiąznie albo mają aktualnie kryzys albo nawet satysfakcja w związku spada - polecam z całego serca przeczytanie dwóch książek: W ŚWIECIE POROZUMIENIA BEZ PRZEMOCY M.Rosenberg i KOCHAJ WYSTARCZAJĄCO DOBRZE. Wygooglujcie i zamówcie przez net. Rozwód to ostatecznosć i jesli nie dochodzi do przemocy i jest szansa naprawiać, to naprawdę warto ją wykorzystać. Pracujmy nad sobą. Wiem, że jest ciężko tu żyć. Ale jednak zawsze łatwiej we dwoje niż jako samotna matka.
Przede wszystkim trzeba wstąpić do PIS to potem nawet komunię można, nawet jak się po rozwodzie jest i w ogóle dużo więcej można
Rozterki a bo dzieci, a bo coś tam. Lepiej żyć i udawac? Dzieci to widzą nawet jak będziemy zgrywać przed nimi szopkę szczęśliwego życia. Meczyc sie tylko po to by może było lepiej. Moze?? No właśnie. Nikt nie mowi pochopnie ale też nie za każdą cenę bo nikt drugiego życia nam nie da i spedzic go u boku osoby na którą mamy awersje. Bez sensu... Do nastepnej zdrady??