Opracowany raport przez Związek Miast Polskich pokazuje, że w szeroko rozumianych samorządzie pracuje 1/5 Polaków. W aż czterech województwach szacuje się, że co trzecia osoba jest w sektorze publicznym, a pensje pracowników przekraczają średnią krajową nawet o 1200zł.
Autorzy raportu podkreślają problem z dostępnością danych dotyczących zatrudnienia w sektorze samorządowym. Jest to jedno z niewielu opracowań, w którym zostali uwzględnieni np. nauczyciele, pracownicy spółek komunalnych czy instytucji kultury takich jak biblioteki.
Przeciętne wynagrodzenie w 2012 r. w administracji państwowej wyniosło 4748,99 zł, w administracji samorządu terytorialnego 3901,40 zł w gminach i miastach na prawie powiatu 3974,02 zł, w powiatach 3464,83 zł, w województwach 4408,64 zł. Średnia krajowa w tym czasie to 3521,00 zł.
Zarobki pracowników samorządów są najczęściej wyższe niż średnia krajowa. Wyjątkiem są pracownicy sektora związanego z kulturą - tu we wszystkich badanych okresach zarabiało się mniej niż średnia krajowa. Najświeższe dane z 2012 roku pokazują, że pracownicy m.in. bibliotek zarabiali nawet o 500 zł mniej niż średnia krajowa i prawie 2000 zł mniej niż pracownicy administracji państwowej.
Największy skok zatrudnienia dokonał się w latach 2006 - 2010, w okresie, w którym administracje rządowe (państwowa) i samorządowe wszystkich szczebli zaczęły realizować projekty finansowane z funduszy unijnych. W tym czasie zatrudnienie w administracji samorządowej wzrosło o 45 tys., a w państwowej – o 20 tys. - piszą autorzy raportu.
W 2011 r. wśród pracowników samorządowych najwięcej było osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym – 21,7 proc., podstawowym – 18,3 proc., i średnim zawodowym – 17,2 proc. Osoby z wykształceniem wyższym zajęły czwarte miejsce (17 proc.). Osób bez wykształcenia jest w 1,4 proc.
Źródło : gazetaprawna.pl
Bardzo pięknie Aparat Biurokracji się rozrasta tylko gdy wszyscy będą pracować na państwowych posadkach kto będzie zapier....? Ten twór jest jak wąż zjadający własny ogon! Kiedy przeprowadzone zostaną PRAWDZIWE redukcje etatów zamiast fikcyjnych zmian nazw stanowiska lub przeniesienie? Podane w artykule liczby z roku na rok będą coraz większe!
bo średnią robią darmozjady na stołkach, a szeregowi pracownicy samorządowi zarabiają mniej niż szeregowi pracownicy u prywaciaża
Przypomnę artykuł o spółkach miejskich.EPEC bije wszystkich. i to wszystko na koszt elblążan.
Mam nadzieję, że ci z wykształceniem podstawowym i zawodowym nie siedzą za biurkami w naszym UM.
Mafia urzędniczo-samorządowa. W zamrażarkach samorządowych przechowuje się całe tabuny wartościowych działaczy. Są to zasoby nie do ruszenia, bo tam pracuje kwiat narodu, największy nasz skarb innowacyjno modernizacyjny. Czy mielibyśmy prezydenta Elbląga gdyby nie te rezerwy, przecież mógł nim zostać ktoś zupełnie przypadkowy nieposłuszny albo krnąbrny.
rty, średnia płaca w epec to niezwykle istotny problem. Obser mojego sąsiada który pracuje w epec drugi, bardzo ważny problem to wielkość zatrudnienia w tej firmie. Dotyczy zarówno szeregowych monterów obchodowych którzy z nudów, jak mój sąsiad, chodzą do domu w godzinach pracy ale także nadzoru. Szczególnie tego na wysokich stołkach, sowicie opłacanych, którzy łażą stadami jak boże krowy. Poza tym, nie wiedzieć dlaczego prezes zatrudnia swoich kolesi, niekompetentnych, nie potrafiących zagrzać miejsca na dotychczasowych posadach, zamiast awansować kogoś z młodych pracowników z firmy. Sztandarowy przykład to kierownik kotłowni o którym mój sąsiad mówi się że jest szykowany na dyrektora ds technicznych.
śmiech na sali z tą średnią chyba z Dyrekcją , bo moja pensja to 2300 brutto i co ?
Elbląg szuka oszczędności, ale największa oszczędność to reforma w UM i miejskich spółkach. Po pierwsze redukcja zbędnych etatów. Zróbcie audyt przez renomowaną firmę, to dowiecie się, jaki jest przerost zatrudnienia. Tylko, że to jeszcze dużo czasu trzeba... na pewno Wróblewski tego nie zrobi (już ma 3 "wice").
Spółki komunalne to stajnia Augiasza. Poprzednikom nie zależało na ich uporządkowaniu ponieważ z tego bałaganu i niegospodarności również korzystali. Mam nadzieję że prezydent Wróblewski zmieni to inaczej wszyscy pójdziemy z torbami.
Prawdziwe Perpetuum Mobile, taka sytuacja nie dotyczy tylko nas Polaków. Tak jest w wielu krajach, mniej i bardziej rozwiniętych. Chyba jednak szczytem możliwości biurokratyzacji życia jest jednak BRUKSELA.