Olimpia Elbląg zremisowała z Concordią Elbląg 1-1 w derbach Elbląga. Mecz musiał zostać przełożony ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe. Mimo zaangażowania i ambicji, która dominowała w szeregach obydwu zespołów nie udało się wyłonić zwycięzcy tej rywalizacji. Pytanie jednak do sędziów: dlaczego pozwolili na tą piłkę wodną?
Spotkanie obfitowało w liczne starcia, ale przebiegało w atmosferze fair play. W niektórych momentach przewagę posiadała Olimpia, ale niewiele z niej wynikało, ponieważ zdobyła gola w czasie gdy to rywal miał inicjatywę. W prezentowaniu odpowiedniego poziomu sportowego przeszkadzało zawodnikom murawa, która z powodu obfitego deszczu została zryta przez piłkarzy. Gdyby ktoś powiedział jeszcze przed spotkaniem, kiedy strugi kropel zaczęły dominować w krajobrazie murawy, że rozjemcy pojedynku dadzą przyzwolenie na wyjście na boisko, to byłoby to zastanawiające. Dlaczego? Z kilku powodów. Piłkarze mogli odnieść kontuzje, zespoły są z tego samego miasta i nie byłoby problemów z rozegraniem w innym terminie, a przede wszystkim kibice nie mogli podziwiać normalnego widowiska sportowego. Jednak trzeba przyznać, że starcia po których zawodnicy jeździli po boisku jak na lodzie mogły się podobać.
Spotkanie miało się odbyć o godzinie 15.00, ale padający deszcz sprawił, że sędziowie musieli co chwilę sprawdzać stan boiska. Murawa była nasiąknięta wodą, przy wejściu na murawę kładka wprowadzająca przypominała tratwę na rzece. Nie było dostępu do ławek rezerwowych. Po kilkuminutowych oględzinach sędziowie puszczając piłki po murawie uznali, że można zagrać, ale o 15.45. Tak więc piłkarze ruszyli do boju.
To był debiut trenera Wojciecha Grzyba w roli trenera Concordii Elbląg.
Wypadł on patrząc na rezultat, w trudnym meczu, dobrze. Jednak trzeba powiedzieć, że to jest sukces trenera Arkadiusza Matza. Przecież przygotował zespół do rozgrywek. Trener Grzyb mógł wpłynąć na zawodników mentalnie co robił podczas rywalizacji. Taktyka się nie zmieniła, ponieważ Concordia próbowała grać z kontrataków. Na trybunach około 600 kibiców jednak frekwencja nie zachwyciła.
Gospodarze, sprawiali momentami wrażenie bardziej groźnych ich akcje były dokładniejsze i na dodatek częściej strzelali na bramkę Hieronima Zocha. Ale w rozrachunku, kiedy nie wykorzystuje się okazji bramkowych, trudno liczyć na osiągnięcie zamierzonego rezultatu, za jaki trzeba było uważać wygraną.
Ciężkie warunki na boisku
Wystarczyło kilka zagrań, podań by główni aktorzy widowiska mieli na sobie płachty błota z boiska. Piłka zatrzymywała się w różnych dziwnych miejscach z powodu nadmiaru wody. Najczęstszym sposobem na przedarcie się pod bramkę rywala były dośrodkowania i prostopadłe podania. Od pierwszych minut ku zaskoczeniu kibiców przewagę miała Concordia, która jakby przystosowała się bardziej do panujących warunków. Jednak to podopieczni trenera Olega Raduszko stwarzali okazje. W 10 minucie dośrodkowanie Kamila Graczyka i Kamil Kopycki strzelił w boczna siatkę. Potem akcja Concordii, w której Adrian Stępień zagrał do Jakuba Zejglicia, a ten strzałem z okolic pola karnego umieścił piłkę w siatce Olimpii. Wydaje się, że strzał mógł odbić Aleksiej Rogaczow jednak ten był zbyt precyzyjny.
Olimpia walczyła ambitnie i z pazurem, Concordia taktycznie zorganizowana wybijała z uderzenia
Odpowiedź zawodników Olimpii była w 28 minucie. Rzut wolny ze skrzydła, piłkę podaje w pole karne Graczyk, przedłużenie przez jednego z piłkarzy i futbolówka trafia do Antona Kołosowa, który z bliska doprowadza do remisu. Gospodarze uskrzydleni tą sytuacją ruszyli do ataku jednak nie udało im się zaskoczyć defensywy rywala. Piłkarze trenera Wojciecha Grzyba byli dobrze zorganizowani taktycznie, wybijali z uderzenia Żółto Biało Niebieskich. W drugiej połowie niewiele się już działo, głównie kibice oglądali walkę na środku boiska i festiwal niedokładnych dośrodkowań w pole karne Concordii, która starała się odgryzać w kontratakach. Doskonałe okazje nie wykorzystali Kołosow, który wygrał starcie z bramkarzem, Patryk Galeniewski, który z kilkunastu metrów strzelił minimalnie obok słupka i Graczyk, który szczupakiem próbował zdobyć gola. Remis jest jednak sprawiedliwym rezultatem.
Trenerzy po meczu
Oleg Raduszko (trener Olimpii Elbląg): Chcieliśmy wygrać to spotkanie. Zespół Concordii dobrze podszedł do rywalizacji. Mogło się podobać jak zespoły walczyły na boisku.
Wojciech Grzyb (asystent trenera Concordii Elbląg): Sukcesem jest to, że doszło do tego spotkania i to, że nie było żadnej kontuzji. Graliśmy z liderem, rezultat jest sukcesem.
Olimpia Elbląg – Concordia Elbląg 1-1 (1-1)
Bramki: Anton Kołosow 28 – Jakub Zejglić 11
Olimpia Elbląg: Aleksiej Rogaczow - Kamil Kopycki (82 Rafał Lisiecki), Oleg Ichim, Anton Kołosow, Adam Skierkowski (46 Kamil Piotrowski), Kamil Graczyk, Michał Ressel, Rafał Pietrewicz, Łukasz Molga, Jacek Czerniewski, Rafał Leśniewski
Concordia Elbląg: Hieronim Zoch - Łukasz Uszalewski, Bartosz Broniarek, Michał Lepczak, Adrian Korzeniewski (60 Patryk Galaniewski), Krzysztof Niburski (62 Michał Lewandowski), Jakub Zejglic, Radosław Stępień, Damian Szuprytowski, Michał Kiełtyka, Marcin Martynowicz (75 Łukasz Nadolny)
Zobacz zapis relacji LIVE - minuta po minucie
II liga wschodnia - sezon 2013/2014 - aktualna tabela, wyniki, terminarz
No i co wielki mistrz nie rozgromil Copciuszka. A fuj.
Twarda męska wałka przez cały mecz w trudnych warunkach .Wielki szacun dla obu drużyn
Wilku zdrajco chcemy nowy stadion!!!
NA ZAWSZE CONCORDIA
Najlepszyyyyyy jeeeeeest !!! A tak serio to Olimpia dała d... Barsza Fans i Ril Matrit , forever MesSiJ i Dżonaldo !
Brawa dla Concordii, walczyli na maksa!
Igor zdjęcia zaj.....e Wielki szacun!!!!!!!!
Bramka padła w 10 minucie po rykoszecie i zmyliła Rogaczova.A nie żaden precyzyjny strzał..Żeby skały srały to i tak stomil i concordia spadna jak nic z lig!!!
Piękne zdjęcia i niektóre śmiało mogą być wystawione na jakimś konkursie. Powiedzcie o tym p. Igorowi. Widać, że aparat lubi jego a on aparat. Fotografia jest sztuką i widać,że p.Igor tę sztukę opanował.Marek.
Wilk obiecał basen zamiast stadionu i słowa dotrzymał.