To był emocjonujący i zacięty pojedynek. Polska reprezentacja szczypiornistów pokonała Białoruś 34:31 w wypełnionej 3 tys. kibiców hali CS-B, choć po pierwszej połowie przegrywała 17:18. O wspaniałej atmosferze jaka panowała na meczu mówili wszyscy: zawodnicy, trenerzy, działacze oraz obserwatorzy. Elbląg po raz kolejny potwierdził, że zasługuje na organizację imprez tej rangi.
Na trybunach hali sportowej Centrum Sportowo-Biznesowego zasiadło około 3 tys. widzów i to nie tylko z Elbląga, ale także z całego regionu. Zainteresowanie meczem było tak duże, że kibice jeszcze w dniu meczu dopytywali o bilety, których nie było w kasach już od kilku dni.
Spotkanie na żywo transmitowała stacja Polsat Sport, a retransmisję z tego meczu można będzie obejrzeć w niedzielę na antenie głównego Polsatu, bądź kanału Polsat 2. Telewidzowie w całej Polsce po raz kolejny zobaczyli jak świetnie bawi się Elbląg na tego typu wydarzeniach sportowych. Na hali dominowały biało-czerwone barwy, a elblążanie na to spotkanie przybyli w koszulkach, szalikach, bluzach, czapkach, a nawet makijażach w kolorach polskiej flagi.
Zanim rozpoczęto mecz, orkiestra wojskowa zagrała hymny obu krajów. Hymn białoruski elbląscy kibice przyjęli brawami, zaś Mazurka Dąbrowskiego śpiewała cała hala. Wieść o tym, że piątkowy mecz jest dla Grzegorza Tkaczyka setnym spotkaniem w reprezentacji, kibice przyjęli entuzjastycznie, skandując nazwisko gracza na co dzień występującego w niemieckiej Bundeslidze w zespole Rhein-Neckar Lowen.
Spotkanie lepiej rozpoczęli Białorusini, który podobnie jak nasi reprezentanci wystąpią na rozpoczynających się 17 stycznia Mistrzostwach Europy w Norwegii. Podopieczni Bogdana Wenty pojadą do Skandynawii w roli faworytów, a piątkowy rywal Polaków będzie debiutował na tego typu imprezie. Wszystko więc wskazywało, że polscy szczypiorniści nie będą mieli problemów z pokonaniem przeciwnika. Nic jednak bardziej mylnego. To Białoruś jako pierwsza objęła prowadzenie. Polacy szybko zdołali wyrównać, a chwilę później wygrywali już 2:1, jednak było to ich jedyne prowadzenie w tej części meczu.
- Bardzo chcieliśmy od początku meczu postawić rywalom swoje warunki. Białoruś pokazała, że nie jest byle jakim zespołem. Zagraliśmy w pierwszej połowie trochę za słabo w obronie. Popełniliśmy błędy w ataku, za mało agresywnie zagraliśmy w obronie, jeśli poprawimy te elementy to wynik kolejnego meczu może być jeszcze lepszy – przyznał po meczu Mariusz Jurasik, najlepszy snajper polskiej drużyny w tym meczu.
Nasi wschodni sąsiedzi od 6 minuty aż do końca tej połowowy kontrolowali wydarzenia na parkiecie i nie dali sobie odebrać prowadzenia. Ich 3-4 bramkowa przewaga (3:7, 8:12, 11:15) utrzymywała się aż do 26 minuty, kiedy to po dwóch bramkach Bartosza Jureckiego Polacy odrobili straty do jednej bramki (15:16). Ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gości 18:17.
Trener Bogdan Wenta był wściekły na swoich zawodników po tym co zaprezentowali w pierwszej połowie. Po gwizdku kończącym tę część meczu pierwszy popędził do szatni, w której na pewno nie było cicho. Na parkiet wyszła już jednak zupełnie inna drużyna, nie tylko ze zmianami w składzie, ale też agresywna i konsekwentnie walcząca o każdą piłkę.
Tą najbardziej chyba widoczną zmianą była roszada w bramce, w której Adam Weiner zastąpił Sławomira Szmala. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, bowiem Weiner wybronił ponad połowę wszystkich rzutów rywali w drugich 30 minutach. Za tak dobrą postawę w bramce został wyróżniony tytułem najlepszego zawodnika meczu. W nagrodę odebrał puchar z rąk wiceprezydenta Elbląga Witolda Wróblewskiego.
- W drugiej połowie chłopaki lepiej zagrali w obronie, to mi na pewno pomogło i odbiłem parę piłek. Cieszę się z tego, że bramkarze trzymają wysoki wyrównany poziom, o tym kto będzie bronił na mistrzostwach Europy zadecydują trenerzy – powiedział po ostatnim gwizdku Weiner.
Tuż po przerwie po rzucie Artura Siódmiaka Polacy doprowadzili do remisu 18:18, a po trafieniu Patryka Kuchczyńskiego w 35 min. znów objęli prowadzenie 20:19. Przełomowy moment nastąpił w 41 minucie, kiedy to po golach Mariusza Jurasika, Bartłomieja Jaszki i ponownie Kuchczyńskiego prowadziliśmy z Białorusią już 24:21. Co prawda rywale zdołali jeszcze w 45 min. doprowadzić do remisu 25:25, ale na nic więcej polscy szczypiorniści już im nie pozwolili i spotkanie zakończyło się zwycięstwem Polski 34:31.
- Spotkanie ogólnie było dobre, trochę nerwowo rozpoczęliśmy mecz, dawno nie graliśmy przed polską publicznością. Po zdobyciu wicemistrzostwa świata chcieliśmy wygrać, wiadomo taki sukces do czegoś zobowiązuje. Bardzo nas to cieszy, że piłka ręczna w Polsce wreszcie cieszy się takim zainteresowaniem jak inne gry zespołowe. Kibice to nasz ósmy zawodnik i to nam pomaga. W Elblągu była naprawdę super atmosfera i to nam pomogło wygrać – podsumował mecz z Białorusią Adam Weiner.
Elbląski mecz naszych szczypiornistów był kolejnym sprawdzianem, który ma dać odpowiedź trenerowi Wencie, kto ma pojechać na Mistrzostwa Europy. Skład na turniej w Norwegii nie jest jeszcze znany. W Elblągu wystąpiło 15 z 16 zawodników, którzy brali udział w Mistrzostwach Świata w Niemczech i wydaje się, że oni wyjazdu mogą być niemalże pewni. O ostatnie miejsce walczą Bartłomiej Jaszka i Paweł Orzłowski. - Rywalizacja o miejsca w kadrze nadal trwa. Jest 20-tka zawodników, czterech musi zostać w domu. W tej grupie nie ma słabszych graczy, wszyscy są równorzędni. To jest już jednak zmartwienie trenera – stwierdził Mariusz Jurasik.
Polska - Białoruś 34:31 (17:18)
Polska: Szmal, Weiner - Mariusz Jurasik 6, Krzysztof Lijewski 2, Siódmiak 1, Bartosz Jurecki 5, Wleklak 1, Michał Jurecki 4, Marcin Lijewski, Jachlewski 5, Kuchczyński 4, Jaszka 2, Tkaczyk 1, Jurkiewicz 3, Bielecki, Tłuczyński, Piwko, Żółtak, Orzłowski.
Białoruś: Zhuk, Feschanka – Brouka 4, Vasilieu, Babichev 1, Astrouski 1, Pukhouski 4, Klimavets, Gromyko 4, Kurchev 6, Karshakevich, Ubozhanka 4, Harbok 5, Usik 1, Tsitou 1.
Dziś o 20.40 drugie spotkanie z Białorusią. Mecz tym razem zostanie rozegrany w Gdańsku.
Fot. Adam Wołosz