Do 27 kwietnia każdy uprawniony obywatel miał możliwość zgłoszenia się do głosowania korespondencyjnego w majowych wyborach prezydenckich. I choć ideą było stworzenie dogodnej możliwości oddania głosu dla osób wyjeżdżających z miasta, zdarzają się również i tacy, co wykorzystują tę formę z banalnych powodów.
W naszym okręgu głosowanie korespondencyjne odbywa się w osiemnastu gminach. Zamiar oddania głosu w takiej formie należało zgłosić do 27 kwietnia w urzędzie gminy.
W regionie na głosowanie listowne zdecydowało się 60 osób. Najpóźniej w niedzielę otrzymali oni przesyłkę, która dostarczana była do rąk własnych za okazaniem dowodu osobistego i pokwitowaniem. W przypadku osobistego odbioru kierowali się do urzędu gminy.
Do tej pory z głosowania korespondencyjnego mogły korzystać wyłącznie osoby niepełnosprawne. W tym roku udostępniono tę formę dla wszystkich. Dla wielu osób jest to spore udogodnienie ze względów zdrowotnych. Niektórzy jednak wykorzystują przywilej ze zwykłego lenistwa. - Tu dochodzi do pewnych absurdów, bo zgłaszają się nawet takie osoby, które nigdzie nie wyjeżdżają - stwierdził Adam Okruciński, dyrektor elbląskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Samo dopełnienie formalności jest bardzo proste. Jak informuje dyrektor elbląskiej delegatury KBW, zgłoszeni wyborcy otrzymują pakiet, który zawiera kartę do głosowania, kopertę oraz kopertę zwrotną. - Trzeba również wypełnić oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania - dodał Adam Okruciński.
Kopertę z kartą trzeba włożyć do kolejnej koperty, na której będzie widniał adres obwodowej komisji wyborczej. Nie można zapomnieć o jej zaklejeniu, ponieważ głos w takim przypadku nie zostaje uwzględniony.
Wypełnione karty muszą być dostarczone do placówki Poczty Polskiej (do 6 maja na terenie kraju, do 7 maja w gminie, w której wyborca jest ujęty w rejestrze wyborców). Z kolei osoby niepełnosprawne mogą się umówić na odbiór we wskazanym przez nich miejscu.
Rozumiem niepełnosprawnych czy chorych wyborców. Jednak w przypadku zdrowego człowieka, który siedzi w domu, w miejscu zameldowania - to raczej głupota. Musi "dłubać się" z kopertami, a później i tak w konkretnym terminie zasuwa na pocztę (a tam zawsze są kolejki :-)). Łatwiej przejść się spokojnie w niedzielę do lokalu wyborczego.